Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Rafał Agnieszczak, właściciel serwisu Finansowo.pl
/
DGP
Reklama
Reklama
Serwis pożyczkowy Finansowo.pl działa już ponad miesiąc i na razie toczy się w nim 120 aukcji. Czy na idei social lending będzie można zrobić poważny biznes?
- Moim zdaniem na samym pośredniczeniu w pożyczaniu pieniędzy - nie. Takie przekonanie miałem jednak od samego początku, przygotowując do startu Finansowo.pl. Na samej idei social lending nie da się zarobić wielkich pieniędzy z kilku powodów. Po pierwsze, prowizja 1 proc. w stosunku do oferowanych kwot - kilkuset złotych - jest zbyt niska. Po drugie, przy wysokim oprocentowaniu, jakie dominuje, nie będzie zbyt wielu chętnych, chcących pożyczyć od kogoś naprawdę duże pieniądze.
• Po co więc inwestycja w taki serwis, jak Finansowo.pl, skoro nie będzie można na tym zarobić?
- Wszystko zależy od docelowego modelu i celu, jakiemu taki serwis ma służyć. Możliwość szybkiego pożyczenia niewielkich kwot, np. kilkuset złotych, zawsze skusi chętnych. Na przykład studentów, posiadających jakiś, choć pewnie niewielki, dopływ gotówki, a potrzebujący kilkuset złotych na nową kartę graficzną. Takich osób, jak pokazuje liczba aukcji zarówno Finansowo.pl, jak i w pozostałych serwisach, może być sporo. Zrezygnowaliśmy z pobierania prowizji właśnie dlatego, że za wiele byśmy na tym nie zarobili, ale na pewno zniechęcilibyśmy część internautów do pożyczania. Idea powołania Finansowo.pl od początku zakładała inny sposób zarabiania: sprzedaż innych, bardziej zaawansowanych usług finansowych. Ci, którzy przekonają się do serwisu, będą mieli z czasem możliwość zakupu różnych, typowo bankowych, usług finansowych. I na tym będziemy zarabiać jako pośrednik. Mamy już ofertę dla tych, którzy zintegrują swoje konto na Finansowo.pl z rachunkiem w mBanku. Z czasem usług finansowych pojawiać się będzie coraz więcej. Będą tańsze, bo nie nie będziemy ich sprzedawać pod markami banków czy instytucji finansowych, tylko np. naszą. Tak jak w dużych sieciach hipermarketów sprzedaje się artykuły spożywcze pod marką sieci, przez co są tańsze, choć w rzeczywistości pochodzi z tej samej fabryki, co produkty markowe.
• W serwisach działających na świecie pieniądze pożyczają sobie już nie tylko osoby prywatne, ale także firmy. Czy to możliwe, aby małe i średnie przedsiębiorstwa znalazły pieniądze na rozwój w serwisach pożyczkowych?
- Nie wydaje mi się. Tysiąc, czy 2 tysiące złotych to za mało, aby rozkręcić firmę. Takie ograniczenia co do wielkości pożyczanych kwot pozwalają uniknąć płacenia podatku i są wpisane w specyfikę tego typu serwisów. Nawet teoretyczna możliwość pożyczenia w ten sposób kilkuset tysięcy złotych raczej nie zainteresowałaby wielu oferentów. Serwisy działające na Zachodzie mają inny charakter, bo - po pierwsze - stoją za nimi więksi udziałowcy, a po drugie - co ważniejsze - serwis ten ma licencję bankową. W istocie działa on jak bank, tylko że w internecie, więc w zasadzie nie ma już za wiele wspólnego z prawdziwą ideą social lending. Ktoś, kto ma pieniądze, wkłada je do serwisu, a ten zarządza nimi jak bank. Podobnie jak w banku, do którego wkładasz pieniądze, wiesz, ile zarobisz i tylko to cię interesuje. Jeśli więc mówimy o wspomaganiu przedsiębiorczości, co najwyżej możemy liczyć na to, że jakiś student pożyczy tysiąc, czy 2 tysiące złotych na sprzęt komputerowy i dzięki temu napisze program, który potem zmieni oblicze internetu. Ale na stworzenie z social lending poważnego zastrzyku finansowego dla firm raczej bym nie liczył. Nie wierzę też w prognozy, że za kilka lat serwisy social lending zabiorą bankom 10 proc. rynku. Banki to wielkie instytucje, posiadające wieloletnie doświadczenie, ugruntowaną pozycję i, co najważniejsze, ogromne zaplecze finansowe, pozwalające na taką politykę ofertową, która utrzyma ich dominującą pozycję. Tym bardziej w Polsce, gdzie dopiero rynek dojrzewa i przez wiele lat to bank będzie najbardziej wiarygodną instytucją finansową dla Polaków.