Optymistyczne prognozy dotyczące zakupów przez internet na ten rok nie były przesadzone. Pierwsze twarde dane potwierdzają wielki boom w sieci.
Z najnowszego raportu Google’a wynika, że liczba respondentów deklarujących zakupy na odległość zwiększyła się do 72 proc., czyli o ponad 26 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Do tego, według wyszukiwarki, już 75 proc. osób kupujących online robi zakupy w sieci przynajmniej kilka razy w tygodniu. Zwraca też uwagę wzrost średnich wydatków na osobę. W tym roku sięgają 1844 zł, podczas gdy w 2019 r. było to 1514 zł, czyli o 22 proc. mniej.
– Należy pamiętać, że wielu konsumentów zdecydowało się kupić w tym roku przez internet także produkty, które w innej sytuacji nabyliby w sklepie stacjonarnym. Już na podstawie danych z połowy roku możemy wnioskować ogólny wzrost kanału e-commerce, do tego należy wziąć pod uwagę kolejne obostrzenia jesienią oraz bezprecedensowy Black Friday, który prawie w całości przeniósł się do internetu – tłumaczy Weronika Zaręba, analityk z Google’a.
Allegro wylicza, że w jego przypadku w tym roku można mówić nawet o 29-proc. wzroście wydatków, do kwoty prawie 2,5 tys. zł. Jeśli chodzi o wartość sprzedanych za pośrednictwem platformy towarów, to zwiększyła się ona o 52 proc.
– Na koniec III kwartału mieliśmy 12,6 mln kupujących, to jest o 1,4 mln więcej niż rok wcześniej – dodaje Marcin Gruszka, rzecznik prasowy Allegro.
Jak zauważają eksperci, w tym roku motorem napędowym dla e-commerce były wszystkie kategorie. Każda zyskała na pandemii i wprowadzanych lockdownach. Ale najbardziej branża spożywcza – z danych Google’a wynika, że urosła niemal o 240 proc. To zasługa samych e-sklepów. Frisco wkroczyło do nowych miast, na rynku pojawiły się usługi, które umożliwiają zakupy online w sklepach, które same takich usług nie świadczą. Dla przykładu Biedronka, Carrefour i Żabka nawiązały współpracę z Glovo, Auchan – z Allegro i Szop.pl oraz InPostem.
Na podium wśród branż napędzających sprzedaż online znalazły się też kosmetyki i produkty dla urody – wzrost o 138 proc., oraz elektronika – 66 proc. – Wymieniłbym jeszcze sektor modowy. Wraz z zamknięciem galerii handlowych konsumenci nauczyli się, że mogą kupić odzież i buty przez internet – mówi Artur Zawadzki, członek zarządu Spicy Mobile.
Z prognoz niezależnych firm badawczych wynika, że wzrostu w e-commerce w Polsce nie da się już zatrzymać. Szacują, że sprzedaż online będzie rosnąć średnio o 18 proc. rocznie, do 2024 r.
– To oznacza, że segment ten będzie ponad dwa razy większy niż w 2019 r., kiedy jego wartość szacowano na 52 mld zł. A obserwując rosnące zamiłowanie Polaków do zakupów online, nie jest wykluczone, że ten wzrost może być nawet większy – uważa Marcin Gruszka.
Zwłaszcza że podstawowa zasada rynku mówi: tam, gdzie jest popyt, jest podaż. A popyt jest w sieci. Do tego pojawiają się nowe bodźce do rozwoju sprzedaży e-commerce. – Do gry wkraczają podmioty, które do tej pory nie były obecne w handlu cyfrowym, a te, które już wcześniej sprzedawały swoje produkty online, będą robiły to jeszcze lepiej i na większą skalę, choćby poprzez dedykowane aplikacje mobilne – mówi Artur Zawadzki.
Nowi kupujący doceniają duży wybór, niskie ceny, wygodę zakupów oraz poprawiające się warunki dostawy, która jest nie tylko coraz szybsza, ale też coraz tańsza. Nie potwierdziły się też obawy co do generacji tzw. Silver Surfers, która miała nie odnaleźć się w sieci. Z danych Google’a wynika, że w grupie osób w wieku 55–64 lata aż 73 proc. kupujących nie ma żadnych kłopotów, a wśród osób powyżej 65. roku życia odsetek ten sięga 81 proc. Dla porównania wśród młodszych uczestników odsetek osób nienapotykających problemów wynosi ok. 50–60 proc.
– Wiele przemawia też za tym, że duża część dzisiejszych konsumentów rozwinie się do roli prosumentów, czyli tych, którzy będą nie tylko kupować, ale też sprzedawać w sieci. Takie wnioski można wysnuć, obserwując działania serwisów ogłoszeniowych – np. OLX – zmierzające w kierunku umożliwienia konsumentom włączenia się do wymiany handlowej w sieci, w szczególności wprowadzanie ułatwień w obszarze wysyłki, płatności i bezpieczeństwa transakcji – uważa Wojciech Kliber, wiceprezes zarządu Sendit.
Porównania z krajami zachodnimi pokazują, że wciąż mamy sporą przestrzeń do wzrostu i ogromny potencjał rozwoju. Jedyną barierą może być kryzys gospodarczy, który na pewno nas dotknie w 2021 r. – Zauważalne mogą być krótkotrwałe spadki, ale będzie to, jeżeli w ogóle, efekt chwilowy i w następnych okresach dojdzie do kolejnych wzrostów – dodaje Wojciech Kliber.
Może być też tak, że wraz ze znoszeniem ograniczeń w handlu konsumenci z częścią zakupów wrócą do sklepów tradycyjnych. To jednak może tylko osłabić wzrost e-commerce, ale go nie zahamuje.
– Co więcej, może to nastąpić głównie w sektorach, w których trudno jest przenieść doświadczenie zakupowe do wirtualnego świata. Jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed sprzedawcą online jest więc zniwelowanie bariery braku fizycznego kontaktu z produktem, czyli dokładnego obejrzenia go i sprawdzenia przed zakupem – mówi Łukasz Sztuczyński, szef Mindshare Polska.