Jak zaznaczył Patkowski, podczas poniedziałkowej debaty organizowanej przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, konsumenci nie odczuli bezpośrednio w swoich kieszeniach skutków epidemii, co innego firmy. "W momencie kiedy utrzymamy miejsca pracy, nie ma potrzeby stosowania dalszych środków dla konsumentów, bo z ich punktu widzenia nic się nie zmienia" - powiedział.
Jak tłumaczył, jeśli konsumenci mają taki sam dochód jak przed pandemią, to nie potrzebują wsparcia.
"Widzimy, że sytuacja konsumentów nie uległa pogorszeniu. Gdyby się to zmieniło i zauważymy, że dużo osób, które spłacają w tej chwili kredyty hipoteczne, nie są w stanie tych rat obsługiwać, to pewnie taka interwencja będzie potrzeba, ale na ten moment takiej potrzeby nie widać" - zaznaczył.
Patkowski zwrócił uwagę, że pewne ograniczenia sanitarne są związane ze spędzaniem wolnego czasu. Wskazał, że zamknięte są restauracje, kina, baseny czy kluby fitness, więc pieniądze wydawane na rozrywkę i rekreację, w tym momencie zostają w kieszeni konsumentów. "W tym momencie więc konsument ma czasami większa kwotę do dyspozycji, jeśli nie stracił pracy" - zaznaczył.
Jak podkreślił, problemem jest natomiast sytuacja tych przedsiębiorców, którzy stracili klientów przez wprowadzenie tych obostrzeń. "I przede wszystkim do tych przedsiębiorców trzeba kierować wsparcie, żeby mogli jak to tylko jest możliwe, utrzymać swoje biznesy" - dodał.
"Bardziej patrzymy na wsparcie dla przedsiębiorców, ale są związane z tym warunki, na które się z nimi umawiamy, czyli otrzymujecie od nas wsparcie, ale nie zwalniacie pracowników" - mówił Patkowski. Dodał, że to w dużej mierze rozwiązuje problem konsumentów.