Będą protesty, bo brakuje zaufania do rządu i nowego ministra, a branża boi się skutków drugiej fali pandemii
Sejmowa Komisja Rolnictwa poinformowała wczoraj, że wbrew wcześniejszym planom nie zajmie się obecnie projektem piątki dla zwierząt, który wrócił z Senatu. To zbieżne z ustaleniami DGP z ubiegłego tygodnia, że projekt może trafić do parlamentarnej zamrażarki.
Rolnicy, którzy zapowiadali na dzisiaj protest w stolicy, nie zamierzają jednak odwoływać swoich działań. – Oczekujemy jasnej odpowiedzi rządu, że projekt nie będzie dalej procedowany. W przeciwnym razie obecne postępowanie Sejmu niewiele zmienia – mówi Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego (PZHiPBM). Dopiero po tej deklaracji będą myśleć o rezygnacji z pogotowia strajkowego. Jak twierdzą jednak przedstawiciele organizacji rolniczych, sytuacja nadwyrężyła ich zaufanie do rządzących.
– Rolnicy to pragmatyczni ludzie, którzy potrafią liczyć. Uwierzyli rządzącym, popierali ich, pamiętając poprzednie rządy lekceważące wieś. Ufali, że rząd opiekuje się rolnictwem, bo je rozumie i wie, że przynosi też korzyść dla budżetu państwa. A tu nagle pojawił się cios i widmo zamknięcia części dobrze prosperujących gospodarstw. To nie tylko kwestia zagrożonych dochodów, ale też psychiki. Rolnicy poczuli się znienawidzeni – ocenia Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Jednocześnie, pomimo protestów rolnicy są pełni uznania za wdrożenie tarczy antykryzysowej dla rolnictwa, w której zakończenie składania wniosków zbiegło się z nasilonymi protestami w związku z piątką dla zwierząt. Na skutek przesunięcia środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich jego pula wyniosła ok. 270 mln euro – według danych z początku października wnioskowało o nią prawie 200 tys. rolników. – To wymierna pomoc dla całej branży, za którą jesteśmy wdzięczni. Wiemy jednak, że to zasługa ministra Ardanowskiego, który został zdymisjonowany. Nie ufamy nowemu szefowi resortu. Nie wiemy, czego możemy się po nim spodziewać – dodaje prezes PZHiPBM.
Niepokój nie dotyczy tylko przedstawicieli branż bezpośrednio objętych ustawą. – Są obawy, że skoro teraz przedmiotem regulacji jest bydło i drób, to zaraz będzie też wieprzowina. Ten strach zostanie na dłużej – mówi Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej (KZP-PTCh).
Dotyczy to także branż roślinnych, które oficjalnie nie zajmują stanowiska w tej sprawie. – Piątka dla zwierząt bezpośrednio nas nie dotyczy, ale pojawia się niepewność. Wielu producentów owoców i warzyw jest przeciwnych uleganiu postulatom organizacji ekologicznych – uważają, że skoro padają już propozycje zabierania zwierząt, to równie dobrze mogą pojawić się pomysły rekwirowania sprzętu – np. opryskiwaczy – wskazuje Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw.
Rolnicy mają też wątpliwości co do odpowiedniego zabezpieczenia ich interesów wobec drugiej fali zachorowań. Jak twierdzą, wkrótce dotkną ich kolejne obniżki cen produktów za sprawą zamrożenia gastronomii zarówno w Polsce, jak i innych krajach Unii Europejskiej. – Czwarty kwartał tradycyjnie oznaczał dla nas wzrost cen, tymczasem na razie widzimy ich spadek związany z piątką dla zwierząt i kolejnym lockdownem w gastronomii – mówi Jacek Zarzecki. Jak podaje Unia Owocowa, koszty dodatkowe dla europejskiego łańcucha dostaw przy pierwszej fali pandemii, związane z mniejszą produktywnością, urządzeniami i środkami sanitarnymi, rosnącymi kosztami transportu czy kosztami pakowania, wynosiły 500 mln euro miesięcznie, a eksport UE zmalał o ok. 9 proc. Wówczas jednak na cały sektor korzystnie wpłynęło zachowanie konsumentów, czyli robienie zapasów w całej UE. Teraz popyt utrzymuje się na stałym poziomie. A ten niekorzystny dla branży trend może wskazywać, że niezadowolenie nie ustanie nawet po porzuceniu ustawy.
– Choć dotychczasowe wsparcie z tarczy pozwoliło utrzymać miejsca pracy, teraz może być ono zbyt małe. Spodziewamy się, że w polskim budżecie brak już środków, więc w takiej sytuacji będziemy oczekiwali przesunięcia kolejnych pieniędzy z PROW – dodaje Aleksander Dargiewicz.
Problemem jest też przedłużający się pat w związku z brakiem porozumienia brexitowego. Jak szacuje Polski Instytut Ekonomiczny, nałożone cła uderzą przede wszystkim w branżę rolno-spożywczą, która jest istotnym eksporterem na Wyspy. W niektórych przypadkach cła wyniosą nawet 25 proc. Według szacunku instytutu cały eksport do Wielkiej Brytanii straci 1,5 mld euro – dotychczas eksportowano tam np. 10 tys. ton jabłek. – Musimy dokładnie śledzić tę sytuację i unikać scenariusza braku porozumienia, ponieważ w dobie pandemii kumulacja dodatkowych kosztów może osłabić sektor warzyw i owoców – podkreśla Paulina Kopeć, sekretarz generalna Unii Owocowej. ©℗
1,4 mln liczba gospodarstw rolnych
53,5 proc. stanowią najmniejsze gospodarstwa, tj. do 5 ha użytków rolnych
6,3 mln szt. pogłowie bydła w Polsce
11,2 mln szt. pogłowie trzody chlewnej