Firmie, której nie udało się w pełni zrealizować projektu współfinansowanego z funduszy europejskich, może zostać odebrane dofinansowanie. I nie ma tutaj znaczenia fakt, że problemy były spowodowane upadłością kontrahenta, na co beneficjent środków unijnych nie miał żadnego wpływu. Takie wnioski płyną z niedawnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Łotewska firma Elme Messer Metalurgs (EMM) zawarła z państwową agencją zarządzającą funduszami europejskimi umowę na dofinansowanie budowy zakładu produkcji gazów przemysłowych. Kwota współfinansowania wyniosła 2,2 mln euro. Warunkiem jej otrzymania było utrzymanie produkcji określonej ilości gazów. Problem w tym, że kluczowe przy ich wytwarzaniu było uczestnictwo kontrahenta. Ten zaś miał kłopoty finansowe i zbankrutował.
W efekcie spółka EMM miała problemy z produkcją. Ostatecznie wznowiła ją dzięki nawiązaniu współpracy z następcą upadłej firmy. Agencja wypowiedziała jej już jednak umowę o dofinansowanie, jako powód wskazując niedotrzymanie jej warunków. Proces o zwrot otrzymanego unijnego wsparcia toczy się przed łotewskim sądem. Zdaniem spółki EMM nie ma do tego podstaw, gdyż nie uchybiła ona swym zobowiązaniom, a przejściowe problemy wynikały z okoliczności, na które nie miała żadnego wpływu.
Łotewski sąd skierował do TSUE pytanie prejudycjalne, które sprowadza się do tego, jak rozumieć sformułowanie „nieprawidłowości”, którego użyto w rozporządzeniu unijnym nr 1083/2006 ustanawiającym przepisy ogólne dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego oraz Funduszu Spójności.
W odpowiedzi na to pytanie trybunał wskazał na trzy elementy, które muszą wystąpić, by można było mówić o nieprawidłowościach. Po pierwsze musi dojść do naruszenia prawa UE, po drugie naruszenie to musi wynikać z działania lub zaniechania podmiotu gospodarczego i wreszcie musi oznaczać szkodę dla budżetu UE. Zdaniem TSUE niedotrzymanie warunków wskazanych w kontrakcie na dofinansowanie oznacza naruszenie prawa UE, wyrządzenie szkody dla budżetu rozumie się zaś samo przez się. Kluczowe jest więc ustalenie, czy w przedstawionej sprawie do nieprawidłowości doszło na skutek działania lub zaniechania spółki. Jak uznał trybunał, o nieprawidłowości można mówić nie tylko wówczas, gdy doszło do niej na skutek zamierzonego działania czy niedbalstwa. „Nawet jeśli podmiot gospodarczy (…) uchybił obowiązkowi uprawniającemu go do uzyskania wsparcia z funduszy ze względu na niewypłacalność lub zaprzestanie działalności swego jedynego partnera handlowego, to okoliczność ta nie stoi sama w sobie na przeszkodzie temu, aby takie naruszenie można było uznać za nieprawidłowość w rozumieniu art. 2 pkt 7 rozporządzenia nr 1083/2006, ponieważ wykazanie istnienia po stronie beneficjenta jakiegokolwiek zamiaru czy niedbalstwa nie jest konieczne do zaistnienia takiej nieprawidłowości” – podkreślono w uzasadnieniu wyroku.
Co ciekawe, w sprawie tej doszło do zdarzającej się rzadko sytuacji, gdy trybunał nie zgodził się z przedstawioną wcześniej opinią rzecznika generalnego. Zdaniem pełniącej tę funkcję Eleanor Sharpston nie można bowiem mówić o działaniu czy zaniechaniu, jeśli spółka nie mogła racjonalnie przewidzieć problemów w chwili zawierania umowy o dofinansowanie, nie działała niedbale i nie mogła w żaden sposób zaradzić wynikłej sytuacji.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 1 października 2020 r. w sprawie C-743/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia