Pracodawcy z zadowoleniem przyjęli plany rządu przedstawione wczoraj na łamach DGP. Czekają jednak na szczegóły.
– Na poziomie haseł propozycje brzmią interesująco i warto nad nimi pracować – mówi Piotr Wołejko, ekspert Pracodawców RP ds. społeczno-gospodarczych. – Oceniamy pozytywnie, zarówno poszczególne propozycje, jak i próbę bardziej kompleksowego podejścia do tematu – dodaje Paweł Toński, ekspert BCC, doradca podatkowy, partner zarządzający w CRIDO.
Najczęściej chwalony był pomysł wprowadzenia fundacji rodzinnych, który pracodawcy sami podnoszą od kilku lat. Jak twierdzą, w istocie może ułatwić to sukcesję po pierwszym właścicielu firmy – a właśnie z tym boryka się wiele przedsiębiorstw powstałych w czasie transformacji ustrojowej. Fundacje mają być narzędziem do ochrony majątku przed rozdrobnieniem. – Obecnie przedsiębiorcy, którzy odnieśli sukces i chcieli skorzystać z takiej formy prawnej kontroli nad zgromadzonym majątkiem, musieli „wyprowadzać” się za granicę – mówi przedstawiciel Pracodawców RP.
– Wyzwaniem legislacyjnym jest zachowanie ochrony praw związanych z dziedziczeniem ustawowym oraz regulacja konsekwencji podatkowych, tak by Skarb Państwa nie doznał uszczerbku, a właściciele nie zostali obciążeni zbędnym, dodatkowym kosztem podatku przy czynnościach dotyczących przenoszenia praw majątkowych, strukturyzując fundację czy dokonując z niej wypłat – mówi radca prawny Agnieszka Krysik, ekspertka BCC ds. przedsiębiorczości rodzinnej i sukcesji w biznesie, z kancelarii KRYSIK LAW. Wskazuje też, że problemem praktycznym może być odpowiednie wdrożenie systemu informatycznego i rejestru prowadzącego akta takich fundacji.
Pracodawcy ciepło przyjęli pomysł ulg związanych z innowacyjnością. Wskazują jednak, że warto zaczekać na szczegóły – często okazuje się bowiem, że finalnie preferencje dotyczą bardzo ograniczonej części biznesu.
Umiarkowany optymizm zachowują względem projektów wspierających inwestycje zagraniczne. – Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju zakładała w 2020 r. inwestycje na poziomie 25 proc. PKB. Na koniec 2019 r. było to jednak niespełna 19 proc., czyli nawet mniej niż na koniec 2015 r. To zrozumiałe, że rząd szuka nowych narzędzi – tłumaczy Jakub Bińkowski, dyrektor departamentu prawa i legislacji w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP).
– Propozycje są ciekawe, wielu inwestorom przydadzą się profesjonalne przewodniki, paszport VIP również wydaje się dużą zachętą – ocenia Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Jest jednak zaskoczony, że właśnie udogodnienia dla zewnętrznego kapitału miałyby stać się jednym ze sztandarów polityki gospodarczej rządu. – Rządzący często mówili o tym, że w warunkach konkurencji trzeba wspierać małe podmioty, bo te duże i tak sobie poradzą, wykorzystując swoje przewagi. Tymczasem wiele planowanych przepisów spowoduje, że preferowani będą jeszcze mocniej bardzo duzi inwestorzy i podmioty zagraniczne. Przewidywane są też ulgi dla tych, którzy wrócili do Polski. Jako obywatel i przedsiębiorca płacący podatki, prowadzący działalność od lat tutaj, mogę poczuć się źle, że nie dostanę wsparcia, bo nie jestem z zagranicy i nie mam 3 mld zł na inwestycje – ocenia główny ekonomista KIG.
Niektórzy wątpią, że faktycznie rząd jest w stanie zachęcić Polaków do powrotu – Pamiętajmy, że ludzie wybierający pracę za granicą korzystają tam bezterminowo z chociażby wysokich kwot wolnych od podatku (np. w Wielkiej Brytanii) – wskazuje Warsaw Enterprise Institute (WEI).
– Może zamiast bajpasów dla poszczególnych grup inwestorów warto zmienić całą procedurę. Przykładowo, tzw. ścieżkę VIP albo przynajmniej jej elementy rozciągnąć na przyspieszenie całego procesu inwestycyjnego w Polsce – spekuluje ekspert ZPP.
Dla mniejszych podmiotów przygotowano estoński CIT, który jednak, zdaniem BCC, adresowany będzie do nielicznych. Organizacja twierdzi też, że działania rządu są niespójne. – Znienacka zamierza w ciągu 2–3 miesięcy opodatkować spółki komandytowe, z których korzystają głównie mali i średni przedsiębiorcy – wskazuje Paweł Toński z BCC.
Są też poważne wątpliwości co do wprowadzenia VAT od usług finansowych, jako formę zachęty do inwestycji. – Kuriozalna jest już sama argumentacja, że skoro VAT nie ma, to źle, bo przedsiębiorcy nie mogą go odliczać. VAT byłby zresztą idealnym instrumentem do wykręcania numerów fiskusowi, a więc potencjalnym źródłem nieszczelności systemu podatkowego – wskazuje WEI.