Wiele spółdzielni ogranicza liczbę oferentów, np. poprzez pobieranie wygórowanych opłat za przekazanie specyfikacji. Przez to mieszkańcy płacą więcej za wykonywane remonty
ikona lupy />
DGP
Firma, która chce wykonać dużą robotę dla spółdzielni mieszkaniowej, musi złożyć swoją ofertę w przetargu. Aby to uczynić, najpierw musi zapoznać się ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia (SIWZ) oraz – w niektórych przypadkach – wnieść wadium. Szkopuł w tym, że wiele spółdzielni wymaga kilkusetzłotowych opłat za samo przekazanie SIWZ. A o tym, ile wynosi wadium, informuje nie publicznie, lecz... właśnie w specyfikacji.
Aktywiści – spółdzielcy sugerują, że najwyższy czas zmienić prawo.

Ograniczanie ofert

– Pobieranie opłat za specyfikację w oczywisty sposób ogranicza liczbę startujących firm. Wiele odpuszcza, uważając, że i tak mają małe szanse na zwycięstwo w przetargu, i nie chcą ponosić kosztów – twierdzi Adam Rymski, prezes warszawskiego stowarzyszenia „Razem dla Targówka”, które pomaga osobom spierającym się ze spółdzielniami mieszkaniowymi.
Zdaniem Rymskiego w wielu kooperatywach chodzi o jedno: by przetargi wygrywały firmy z jakichś przyczyn lubiane przez zarządzających spółdzielnią.
– Często firmy, które wygrywają, są osobowo powiązane z członkami zarządów, rad nadzorczych lub pracownikami spółdzielni. A wygrywające firmy wykonują pracę tylko dla jednego podmiotu – spółdzielni – zauważa Rymski.
Formą ograniczenia konkurencji jest również mizerne informowanie o trwających postępowaniach przetargowych. Adam Rymski wskazuje, że najczęściej informację można znaleźć jedynie na stronie internetowej spółdzielni. Na dodatek jest ona ukryta pomiędzy innymi informacjami, które potencjalnych oferentów nie interesują.
Grzegorz Jakubiec, prezes spółdzielni mieszkaniowej „Służew nad Dolinką”, podkreśla, że nie popiera praktyki spółdzielni pobierających opłatę za specyfikację. W zarządzanej przez niego kooperatywie żadnych pieniędzy się nie pobiera, gdyż wszystkie materiały przetargowe wysyłane są drogą e-mailową.
– Dziś nie stanowi to już dużego kosztu. Opłaty pobieraliśmy kilkanaście lat temu, kiedy dokumentację wydawało się w formie papierowej. Ale to były symboliczne kwoty, jedynie na pokrycie kosztów, np. wydruku ksero – twierdzi Jakubiec.
Prezes spółdzielni nie podziela zarzutu, że wiele remontów wykonują te same firmy. A to dlatego, że – przekonuje Jakubiec – dziś znalezienie dobrego wykonawcy jest na wagę złota. I jeśli już się taki trafi, nie należy się dziwić, że spółdzielnia zleca mu pracę.
– Jak prace zostaną dobrze zrobione, to będą długo służyć mieszkańcom. Jeżeli zaś prace będą wykonywane przez niesprawdzonego, a na dodatek niesolidnego, wykonawcę, to zaraz po ich zakończeniu mogą pojawić się problemy i znów trzeba zlecać kolejny remont – zaznacza prezes.

Potrzeba zmian

Spółdzielnie mieszkaniowe nie podlegają pod rygory ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.). Samodzielnie decydują, w tworzonych przez siebie regulaminach, według jakich zasad będą organizować przetargi. Zdaniem Adama Rymskiego najlepiej by więc było wskazać, że spółdzielnie powinny podlegać tym samym obostrzeniom co wiele podmiotów stosujących prawo zamówień publicznych. Tym bardziej, że w największych kooperatywach mieszka po 80–100 tys. osób.
– Duża spółdzielnia jest jak średniej wielkości miasto. Nie widzę zatem żadnego powodu, ażeby nie była ograniczona przy organizowaniu przetargów powszechnie obowiązującymi przepisami. Aczkolwiek wiem, że szanse na uchwalenie takiego rozwiązania są niewielkie – zauważa Rymski.
Grzegorz Jakubiec z kolei przestrzega przed wprowadzeniem odgórnie regulacji dla wszystkich spółdzielni. Jakkolwiek bowiem są spółdzielnie duże, to nie brakuje również niewielkich. I wprowadzenie wymogu stosowania się do prawa zamówień publicznych mogłoby odbić się na finansach spółdzielni z mniejszym potencjałem gospodarczym.
– Natomiast nie jestem przeciw nałożeniu obowiązku zamieszczania wszelkich informacji o przetargach w internecie i dopisaniu tego do ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych – mówi prezes spółdzielni „Służew nad Dolinką”.
I to jest – zdaniem Adama Rymskiego – dobry pomysł. Należałoby w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1465) wprowadzić jednoznaczny wymóg zarówno informowania o organizowanych przetargach, jak i umieszczania w sieci pełnej SIWZ.
– Trudno dziś takie rozwiązanie postrzegać jako nadmiernie skomplikowane czy kosztochłonne dla spółdzielni – zaznacza Rymski. A, jak zauważa, przekazywanie wszystkiego potencjalnym oferentom na papierze z kolei stwarza kłopot dla zainteresowanych wykonaniem roboty. Projekty budowlane oraz kosztorysy są bowiem najczęściej robione w dwóch programach komputerowych. I jeśli ktoś otrzyma pliki, może je importować w programie i w prosty sposób sprawdzić, czy wszystkie dane zostały wprowadzone poprawnie. Jeśli jednak dokumentację otrzyma w wersji papierowej, to wiele informacji musi samodzielnie, ręcznie, wprowadzić.
– W efekcie i dla oferentów, i dla mieszkańców lepiej oraz taniej byłoby, gdyby SIWZ był umieszczany w internecie. Jeśli ktoś jest przeciwny temu rozwiązaniu, to jedynie dlatego, że chce ograniczać konkurencję – konkluduje Adam Rymski.