Wychodzimy z pandemicznej zapaści wolniej, niż zakładali eksperci. Wiele zależy od sytuacji w Niemczech.
Po wynikach sierpniowego badania nastrojów wśród menedżerów polskich firm przemysłowych można popaść w konfuzję. Bo z jednej strony polski przemysł odbija się od dna, sądząc po tym, jak kształtuje się indeks PMI. Nadal jest on powyżej 50 pkt, co oznacza, że ponad połowa badanych firm wykazuje zwiększenie aktywności. Ale – z drugiej strony – ekonomiści wróżyli wzrost indeksu w porównaniu z lipcem. Już wtedy odbicie było wyraźne, PMI skoczył do 52,8 pkt i teraz, sądząc po tym, jak wypadły inne badania nastrojów (np. te prowadzone przez GUS) i w jakim tempie przemysł wychodzi z zapaści w Europie Zachodniej, eksperci liczyli na to, że polski indeks znów wzrośnie. Jego spadek do 50,6 pkt był więc niemiłą niespodzianką. I wskazuje na to, że tempo wychodzenia z covidowego dołka może być wolniejsze, niż się wszystkim wydawało.
Trevor Balchin, ekonomista IHS Markit prowadzącego badania PMI, komentując sierpniowe wyniki, zwracał uwagę, że choć zanotowaliśmy spadek – pierwszy od kwietniowego załamania – to jednak ogólnie rzecz ujmując, w polskim przemyśle sytuacja nadal się poprawia. To, że tempo tej poprawy wyhamowało, jest efektem braku wzrostu nowych zamówień i wolniejszego wzrostu produkcji. „Poziom zatrudnienia ponownie się obniżył, lecz znacznie wolniejsze tempo spadku miało pozytywny wpływ na odczyt głównego wskaźnika PMI. Nastroje polskich producentów odnośnie najbliższych 12 miesięcy były wciąż pozytywne, choć optymizm biznesowy osłabł w stosunku do lipca, co odzwierciedlało przede wszystkim obawy przed kolejną falą koronawirusa oraz ponownym nałożeniem obostrzeń społecznych” – napisał w komentarzu Balchin.
Na wątek stabilizacji na rynku pracy zwracają uwagę inni ekonomiści. Dla Krystiana Jaworskiego z Credit Agricole Bank Polska to optymistyczny sygnał, bo oznacza wyraźne zmniejszenie skali redukcji etatów. – Stanowi to wsparcie dla naszego scenariusza ograniczonego wzrostu stopy bezrobocia w Polsce – mówi Krystian Jaworski. A eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreślają, że badania PMI to niejedyne źródło dobrych wiadomości o perspektywach zatrudnienia. Z ankiet, które PIE wspólnie z Polskim Funduszem Rozwoju cyklicznie przeprowadzają wśród przedsiębiorców wynika, że w lipcu i sierpniu aż 84 proc. firm nie dokonało żadnych zmian kadrowych, 6 proc. zredukowało zatrudnienie, a 9 proc. zwiększyło liczbę pracowników. PIE zwraca uwagę, że sami pracownicy w większości też są spokojni o utrzymanie pracy, trzy czwarte z nich sądzi, że zwolnienie w ciągu najbliższych trzech miesięcy jest mało prawdopodobne.
Odsetek firm, które planują zwolnienia, jest mniejszy niż na początku pandemii
Ekonomiści PIE podkreślają, że odsetek firm, które planują zwolnienia w przyszłości, jest dziś zdecydowanie mniejszy niż na początku pandemii. W kwietniu było ich 28 proc., pod koniec sierpnia już 7 proc. Jednocześnie tych, którzy deklarują utrzymanie liczby miejsc pracy, wyraźnie przybyło, z 62 proc. do 79 proc. Przedsiębiorcy oczywiście tną koszty, ale nie redukując etatów. A ponad połowa pytanych firm deklaruje, że radzi sobie, wprowadzając nowe produkty do oferty albo poprzez ekspansję na nowe rynki.
To ostatnie też koresponduje z wynikami badań PMI. Bo choć ogólna liczba nowych zamówień nie zmieniła się, to jednak w podziale na zamówienia eksportowe i krajowe firmy raportują poprawę w tych pierwszych i nieznaczne pogorszenie w tych drugich. To wcale nie jest oczywista obserwacja, bo to w kraju mieliśmy w ostatnich miesiącach wyraźne odbicie (choćby konsumpcji prywatnej). A wyniki eksportu choć niezłe, bo jego spadek był wolniejszy niż importu, co ostatecznie ciągnęło w górę PKB w II kwartale, mogą być trudne do utrzymania, biorąc pod uwagę skalę recesji u głównych odbiorców.
– W najbliższych kwartałach ożywienie światowego handlu będzie powolne. Wsparcie dla takiej oceny stanowią mieszane sierpniowe dane na temat koniunktury w poszczególnych gospodarkach strefy euro – uważa Krystian Jaworski.
Rzeczywiście trudno o jednoznaczną interpretację wyników PMI w największych europejskich gospodarkach. Najlepszy przykład to Niemcy, gdzie indeks PMI w sierpniu wzrósł do 52,2 pkt. To poziom nienotowany od 22 miesięcy i można by postawić tezę, że przemysł rośnie jak na drożdżach. Ale sami ekonomiści IHS Markit przestrzegają przed takimi wnioskami. Owszem ankiety pokazują, że produkcja rośnie w tempie najszybszym od początku 2018 r., ale to nie jest cała prawda o sektorze. Bo niektóre branże – jak producenci maszyn i urządzeń – nadal są w poważnych tarapatach. Co źle wróży inwestycjom. Do tego tempo spadku liczby miejsc pracy w niemieckich fabrykach IHS Markit określa jako niepokojące. Co może zaszkodzić popytowi krajowemu. Tymczasem to właśnie od niemieckiego popytu zależy mniej więcej jedna czwarta polskiego eksportu.