Pandemia koronawirusa wywołała tąpnięcie wydatków na nowe projekty. W dużych przedsiębiorstwach skurczyły się o niemal 14 proc.
DGP
W całym pierwszym półroczu duże przedsiębiorstwa przeznaczyły na inwestycje 61,5 mld zł. To o 6,1 proc. mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku. Tak zły wynik zrobił jednak epidemiczny II kwartał. Jeszcze w pierwszych miesiącach roku nakłady urosły o około 4,3 proc. Analitycy Banku Pekao obliczyli, że między kwietniem a czerwcem tąpnęły o 13,6 proc. rok do roku.
– Kończenie inwestycji rozpoczętych na przełomie 2018 i 2019 r. oraz mrożące efekty pandemii złożyły się na ten kiepski wynik. W kolejnym kwartale dynamika może być jeszcze niższa – komentowali w mediach społecznościowych wczorajsze szacunki GUS.
Dane obejmują ponad 17 tys. przedsiębiorstw zatrudniających więcej niż 50 osób i potwierdzają tezę o ostro zaciągniętym inwestycyjnym hamulcu. Tę ekonomiści zaczęli stawiać po słabych wynikach produkcji budowlano-montażowej w lipcu. Jej spadek grubo przekroczył 10 proc., co zaskoczyło ekspertów spodziewających się mniejszej skali spowolnienia. Ale budowlanka reaguje na pandemię z opóźnieniem ze względu na specyficzny, długi cykl inwestycyjny.
Inne segmenty znacznie szybciej zaczęły ciąć wydatki i to właśnie widać w wynikach przedsiębiorstw za II kwartał. Według szacunków Banku Pekao, sporządzonych na bazie danych GUS, w niektórych działach – jak administracja i działalność wspierająca (obejmująca m.in. takie usługi, jak ochrona czy sprzątanie) – nakłady inwestycyjne skurczyły się o prawie 29 proc. Duże spadki zanotowano też w handlu i warsztatach samochodowych (prawie 27 proc.) oraz w gastronomii i hotelarstwie (17 proc.).
Przedsiębiorcy, jeśli już inwestowali, to przede wszystkim w nowe budynki. To właśnie ta charakterystyczna cecha budownictwa, z rozciągniętym w czasie procesem inwestycyjnym. Były to zapewne wydatki na projekty rozpoczęte znacznie wcześniej i kończone w II kwartale. Inne nakłady wypadły już znacznie gorzej, a najsłabiej było z odnawianiem flot samochodowych. W całym pierwszym półroczu wydatki na nowe środki transportu były niższe o 24,6 proc. Co jest zbieżne z tym, co w czasie lockdownu raportowała branża motoryzacyjna. Gwałtowny spadek popytu na nowe samochody plus problemy w łańcuchach dostaw doprowadziły do bezprecedensowego spadku produkcji. W kwietniu z taśm montażowych w polskich fabrykach zjechało zaledwie 40 aut, a zwykle jest to niemal 40 tys.
Wstrzymanie wydatków na inwestycje to efekt gwałtownego wzrostu niepewności, wywołanej przez pandemię i sposobu jej zapobiegania. Kilkutygodniowe zamrożenie działalności całych branż przełożyło się na wyniki finansowe przedsiębiorstw. Wynik netto był aż o 19 proc. gorszy niż w II kwartale 2019 r. Straty firmy były niemal dwukrotnie większe niż rok wcześniej. Zysk netto skurczył się o ponad 6 proc. To akurat nie najgorszy wynik, jak na skalę kryzysu, który dotknął sektor przedsiębiorstw, ale to dlatego, że niemal równolegle do spadających przychodów zmalały też koszty. Co można interpretować w ten sposób, że pogorszenie sytuacji wynikało przede wszystkim z administracyjnego wstrzymania działalności, a nie pogorszenia rentowności biznesu. Choć w przypadku niektórych branż owo pogorszenie też było wyraźnie widoczne. Taki „wtórny wstrząs” zanotowano w gastronomii i zakwaterowaniu, gdzie nie tylko lockdown, ale też spadek popytu połączony z dodatkowymi obostrzeniami sanitarnymi doprowadził do zmniejszenia wskaźnika rentowności obrotu netto z 5,1 proc. w pierwszym półroczu 2019 r. do minus 11,7 proc. obecnie.
Załamanie w tym obszarze sugerowały ostatnie wyniki badań koniunktury w firmach, które prowadzi NBP. Wynikało z nich, że przedsiębiorcy mogą się wstrzymywać z nowymi projektami nawet przez kolejne dwa lata.
– To efekt dużego pesymizmu, jaki panuje wśród przedsiębiorstw. Ciągle duża liczba nowych zachorowań czy wprowadzanie żółtych i czerwonych stref pokazują, że sytuacja jest daleka od normalnej, a to wywołuje sporą niepewność, co nie sprzyja inwestycjom – mówi Karol Pogorzelski, ekonomista banku ING. Jego zdaniem w II kwartale inwestycje ogółem mogły spaść o 18 proc. r/r, a w całym 2020 r. będzie to 11-proc. spadek.
– Ujemnej dynamiki spodziewamy się co najmniej do połowy przyszłego roku. Bariera niepewności jest potężna i nawet ultraniskie stopy procentowe jej nie przełamią – ocenia Pogorzelski. I dodaje, że takim punktem zwrotnym może być wynalezienie skutecznej szczepionki, co z pewnością przełożyłoby się na poprawę nastrojów w firmach.