Śledczy z Katowic dwukrotnie umorzyli postępowanie dotyczące giełdy BitBay, chociaż uznali, że doszło do naruszenia przepisów. Teraz ich pracę zweryfikuje Prokuratura Krajowa.
Dwa i pół roku temu DGP opisywał, jak funkcjonują giełdy, na których ludzie obracają kryptowalutami. Wówczas bitcoin, czyli pierwszy i najpopularniejszy cyfrowy pieniądz – bił cenowe rekordy. W szczytowym momencie trzeba było za niego zapłacić prawie 68 tys. zł. Wówczas w Polsce było zarejestrowanych co najmniej kilkanaście platform handlu bitcoinem i jego młodszymi braćmi oraz siostrami.
W przypadku dwóch z nich wysłaliśmy do Komisji Nadzoru Finansowego pytania, czy giełdy nie naruszają przepisów o świadczeniu usług płatniczych bez zezwolenia. Urząd potwierdził nasze wątpliwości. Jako pierwszą, na początku lutego 2018 r. wpisał na listę ostrzeżeń publicznych katowicką spółkę BitBay i złożył zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Chodziło o złamanie art. 150 ust. 1 ustawy o usługach płatniczych. Zgodnie z nim za ich świadczenie bez odpowiednich upoważnień można się narazić na 5 mln zł grzywny albo na karę do 2 lat pozbawienia wolności, albo obie łącznie.