Załamanie wpływów z podatków dochodowych, podwojenie dotacji do FUS i większa subwencja dla samorządów – kwietniowe wyniki budżetu będą pasjonującą lekturą.
Ministerstwo Finansów przedstawi dane o budżecie za kwiecień dopiero pod koniec maja, ale już mamy coraz więcej sygnałów świadczących o tym, że pełny miesiąc lockdownu był dla państwowych finansów czasem próby. Świadczą o tym choćby informacje z samorządów, które raportują drastyczny spadek wpływów z PIT i CIT. Władze lokalne mają udział w dochodach z tych podatków i to, jak fiskus radzi sobie z ich ściąganiem, ma bezpośrednie przełożenie na stan lokalnych kas. Z danych, które uzyskaliśmy w największych miastach, wynika, że w kwietniu spadek dochodów był bezprecedensowy. Średnio dostały z PIT za kwiecień o ok. 40 proc. mniej niż rok temu. W Warszawie dochody miasta z tego tytułu zmalały z 626 do 375 mln zł, w Katowicach – z 61 do 35 mln zł, w Lublinie z 54,3 do 31,8 mln zł, w Bydgoszczy z 53,7 do 31,5 mln zł, we Wrocławiu ze 148,4 do 89,4 mln zł, w Krakowie – ze 179,8 do 108,5 mln zł.
– Wariant optymistyczny jest taki, że stracimy 25 proc. prognozowanych na ten rok wpływów z PIT. Wariant pesymistyczny mówi o nawet 40 proc. – mówi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala i wiceprezes Unii Miasteczek Polskich. Jego zdaniem, jeśli sektor samorządowy ma nie upaść, pilnie potrzebuje nowej, urealnionej prognozy MF dotyczącej dochodów z PIT i CIT za 2020 rok. – Taka analiza pokaże, czy to tylko jednorazowe tąpnięcie, czy stała tendencja. To pozwoli ocenić sytuację i podjąć jakieś działania – przekonuje.
Gołembiewski przypomina, że PIT to najważniejsze źródło dochodów wszystkich gmin, z którego finansują one m.in. inwestycje, bieżące wydatki czy dopłacają do oświaty. W ostatnich latach regularnie wzrastał i stał się podstawą lokalnego rozwoju. Znaczenie pieniędzy z CIT dla samorządów jest relatywnie mniejsze, ale i tu nastąpiło silne załamanie. Np. Gdańsk informuje o 89 proc. spadku rok do roku, Łódź – o 74 proc., Kraków – o 69 proc., Lublin – o 67 proc., Wrocław – o 62 proc. spadku.
Zdaniem samorządowców tak gwałtowne tąpnięcie może nie wynikać jedynie z gospodarczych skutków pandemii. Według nich powodem może być też na przykład obniżka stawek PIT, wprowadzana w ubiegłym roku, wraz ze zwiększeniem kosztów uzyskania przychodów.
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że oprócz bieżącej koniunktury, która ma oczywiście zły wpływ na budżetowe dochody, mamy jeszcze jeden czynnik.
– Przesunęliśmy termin dopłaty podatku z rozliczenia PIT za rok 2019. W ubiegłym roku ewentualną niedopłatę trzeba było uregulować do końca kwietnia. W tym roku rozliczenie można złożyć do 1 czerwca i analogicznie w tym samym terminie wpłacić podatek, który z takiej deklaracji wynika. Podobnie jest z CIT, w ubiegłym roku rozliczenie musiało nastąpić w marcu, w tym roku jest przesunięcie do 1 czerwca – zwraca uwagę Paweł Jurek, rzecznik prasowy resortu.
Niezależnie od przyczyn jedno zdaje się nie ulegać wątpliwości: w kwietniu wpływy budżetowe z podatków dochodowych były znacznie niższe niż rok wcześniej. Przyjmując proporcje, które znamy dzięki informacjom z urzędów miast, można szacować, że w poprzednim miesiącu do kasy państwa trafiło ok. 3,8 mld zł z PIT i – licząc z grubsza – jakieś 2,3 mld zł z podatku od firm. Jeśli tak było, to przez cztery miesiące tego roku fiskus zebrał 17,3 mld zł podatku od osób fizycznych i niemal 12 mld zł z CIT-u. W pierwszym przypadku to kwota mniejsza o ok. 14 proc., w drugim aż o około jedną trzecią w porównaniu z tym, co budżet zyskał w tym samym okresie ubiegłego roku. Być może część tych pieniędzy fiskus odzyska w czerwcu, gdy minie termin zapłaty podatku w związku z rozliczeniem z ubiegłego roku. Ale utrzymywanie podwyższonego deficytu wydaje się pewne. Bo dodatkowym ciosem dla budżetu może być też niższy VAT. W kwietniowych wynikach uwzględnione będą wpłaty od transakcji przeprowadzonych w marcu. A marzec był pierwszym miesiącem walki z pandemią, z dwoma tygodniami lockdownu. To wystarczyło, by sprzedaż detaliczna spadła wtedy o 9 proc. w porównaniu z marcem 2019 r., nie uwzględniając zmian cen. VAT zwykle silnie reaguje na zmiany bazy podatkowej i zapewne będzie też i tym razem.
Dziura w budżecie zwiększyła się też przez większe wydatki. Już wiemy, że do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wypłacono 5,85 mld zł dotacji. To kwota znacznie większa niż w styczniu, lutym i marcu. Dla porównania w samym marcu FUS dostał niespełna 2,5 mld zł. Po kwietniowym zasileniu łączna wartość wypłaconej dotacji w tym roku przekroczyła już 13 mld zł, a wykonanie planu na cały rok z ciągle jeszcze obowiązującej ustawy budżetowej zwiększyło się do ponad 40 proc. z 24 proc. po marcu. FUS trzeba było zasilić większym zastrzykiem gotówki, bo traci wpływy ze składek. Pierwszy powód to zwolnienia trzymiesięczne, jakie wprowadzono dla mikro i małych firm w tzw. tarczy antykryzysowej. Drugi to pogarszająca się koniunktura na rynku pracy, czyli zmniejszenie wynagrodzeń i – w niektórych przypadkach – zwolnienia pracowników.