Rozmowa z Maciejem Geromin, adwokatem, doradcą restrukturyzacyjnym.
Maciej Geromin, adwokat, doradca restrukturyzacyjny / DGP
Tarcza antykryzysowa to także rzadko wspominane, ale istotne zmiany dotyczące pomocy publicznej. Nie zostały one jeszcze przegłosowane, ale do Sejmu wpłynął już rządowy projekt ustawy o udzielaniu pomocy publicznej w celu ratowania lub restrukturyzacji przedsiębiorców. Jak pan go ocenia? I co w największym uproszczeniu zawarte w nim przepisy zmienią w życiu przeciętnego przedsiębiorcy?
Z uwagi na regulacje prawa UE, w zależności od sytuacji gospodarczej, przedsiębiorstwa mogą korzystać z różnych form wsparcia od państwa. W razie problemów finansowych firmy (zagrożenia niewypłacalnością) paleta środków wspomagających przedsiębiorstwo jest ograniczona. Kwestię tę szczegółowo opisuje komunikat Komisji Europejskiej zawierający wytyczne dotyczące pomocy państwa na ratowanie i restrukturyzację przedsiębiorstw znajdujących się w trudnej sytuacji. Środki te mają charakter finansowy i mogą być uruchamiane sekwencyjnie. Od najprostszych, uruchamianych niezwłocznie, nawet przed wszczęciem procesu restrukturyzacji, do bardziej skomplikowanych i wymagających wdrożenia przez przedsiębiorstwo określonych ram restrukturyzacji – głównie sądowej. Obecnie w prawie restrukturyzacyjnym funkcjonują te bardziej zaawansowane środki, pozwalające na przyznanie pomocy publicznej w ramach postępowania restrukturyzacyjnego przed sądem. Projekt ustawy zakłada opracowanie i wdrożenie systemu wsparcia dla przedsiębiorstw również na tym wcześniejszym etapie – jeszcze przed samą restrukturyzacją. Zmiany są jak najbardziej korzystne – sam system wsparcia został przedsiębiorcom obiecany jednak dużo wcześniej.
Czy dobrze rozumiem, że w ramach tarczy antykryzysowej biznes ma się cieszyć z pomocy publicznej, która miała być już wcześniej, a której państwo nie zrealizowało?
W wymianie wiadomości koleżanka po fachu słusznie wskazała, że w samym omawianym projekcie kwestia COVID-19 pojawia się dwa razy, a w uzasadnieniu tylko raz. Można pewnie przypuszczać, że projekt został wyciągnięty z szuflady i stał się elementem tarczy antykryzysowej z potrzeby chwili. Przypomnijmy, że rozwiązania zawarte w tym projekcie przewidziane były już w latach 2012–2014, gdy powstawał dokument Polityka Nowej Szansy (PNS). Finansowa część wsparcia dla przedsiębiorców – objęta PNS – miała wejść już w 2016 r.
O tym, że nie jest to projekt wyłącznie na czasy kryzysu epidemicznego, świadczy również budżet wydatkowania środków, rozpisany w równych kwotach na najbliższych 10 lat – tak jakby projektodawca zakładał wprowadzenie systemu wsparcia dla przedsiębiorców niezależnie od potrzeb wynikających z panującej epidemii. Z punktu widzenia przedsiębiorców, szkoda że nie mogli skorzystać z tego wsparcia wcześniej, a dziś nadal muszą czekać na ustawę.
Czy rządzący powinni zrobić coś więcej?
Finansowych ram i zasad udzielania pomocy publicznej nie da się rozciągnąć z uwagi na przepisy UE. Dodatkowo pomoc publiczna w restrukturyzacji to zawiła materia. Dziś program odniósłby pewnie większy skutek, gdyby już działał, a niektórzy przedsiębiorcy mogliby go „przetestować” wcześniej, bez nadzwyczajnych warunków związanych z COVID-19. Mam jednak nadzieję, że społeczna mobilizacja przeniesie się na administrację państwową, dzięki czemu uda się szybko uchwalić ustawę i sprawnie stworzyć przyjazne warunki dla pozyskiwania wsparcia na każdym etapie restrukturyzacji. Kluczowe dla skuteczności restrukturyzacji są jednak niezmiennie wyspecjalizowane sądy i sędziowie oraz łatwa, szybka, zelektronizowana i przewidywalna dla przedsiębiorców procedura. Dziś stawiałbym akcent na uproszczone i szybkie przejście na procedurę online niż na dalsze zmiany legislacyjne.