Aż 187 produktów zostało objętych kontrolą w 55 sklepach i hurtowniach. Jakość jednej trzeciej z nich wzbudziła zastrzeżenia inspektorów.
W zeszłym roku Inspekcja Handlowa skontrolowała 83 modele ładowarek USB, 88 sieciowych i 16 akumulatorowych. Zakwestionowano 62 modeli. W połowie z nich nie wymieniono nazwy producenta lub importera. Niemal drugie tyle miało niepełne informacje dotyczące bezpiecznego korzystania z produktów, a w części nie było ich wcale. Około 20 modeli nie posiadało deklaracji zgodności lub miało ją źle sporządzoną. Dokument ten wystawia producent lub jego upoważniony przedstawiciel, stwierdzając zgodność przedmiotu lub urządzenia z unijnymi wymaganiami. Oznacza się to na produkcie, przez umieszczenie znaku CE.
12 ładowarek sieciowych i trzy ładowarki USB zostało przebadanych laboratoryjnie. Z tej liczby 80 proc. było nieprawidłowo skonstruowanych (przykładowo miały niewłaściwe wymiary wtyczki, były nieodporne na temperaturę, miały zbyt łatwy dostęp do części pod napięciem).
Większość przedsiębiorców zgodziła się dobrowolnie usunąć nieprawidłowości formalne. Tylko w jednym przypadku Inspekcja Handlowa wydała decyzję o zakazie udostępniania ładowarek, gdyż niedostatecznie chroniły one przed porażeniem elektrycznym.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przypomina też klientom, by sprawdzać, czy na samej ładowarce lub dołączonym do niej dokumencie umieszczono podstawowe informacje o tym, pod jakim napięciem ona pracuje i do ładowania jakich urządzeń służy. Ponadto na produkcie oraz w instrukcji lub karcie gwarancyjnej powinno znajdować się określenie modelu, numer serii oraz dane producenta bądź importera.