Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada uszczelnienie przepisów karnych za gospodarcze przekręty w spółdzielniach mieszkaniowych. To kolejna przymiarka do ukrócenia patologii.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada uszczelnienie przepisów karnych za gospodarcze przekręty w spółdzielniach mieszkaniowych. To kolejna przymiarka do ukrócenia patologii.
/>
Nie ma tygodnia, by w ogólnopolskich mediach nie mówiono o nieprawidłowościach w którejś z dużych spółdzielni mieszkaniowych. W jednej prokuratura stawia zarzuty prezesowi, bo wyprzedawał wspólny majątek za bezcen, w drugiej prezes robi szemrane biznesy z lokalnymi politykami, a w trzeciej brakuje pieniędzy na remont dachu, przez co w dużym europejskim mieście ludzie boją się, że zacznie im padać na głowy. Jednocześnie nie brakuje spółdzielni mieszkaniowych, o których się nie mówi, bo od lat nie wstrząsają nimi żadne skandale. Efekt jest taki, że prezesi uczciwych kooperatyw są oburzeni, że są wrzucani do jednego worka z tymi nieuczciwymi. Przedstawiciele organizacji społecznych walczących ze spółdzielczymi patologiami postulują zatem zmianę przepisów. Twierdzą, że obecne nie pozwalają na skuteczną kontrolę działalności gospodarczej prowadzonej przez prezesów. Prawnicy specjalizujący się w prawie karnym i spółdzielczym twierdzą, że przepisy są dobre, a jedynie praktyka – zła. A Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że przygląda się sprawie i niektóre regulacje zostaną na pewno zmienione.
– Członkowie zarządów spółdzielni mieszkaniowych powinni być funkcjonariuszami publicznymi – mówi prof. Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości. I przypomina, że taką zmianę w prawie resort sprawiedliwości już przygotował. Sęk w tym, że znalazła się ona w nowelizacji kodeksu karnego, którą w czerwcu ub.r. prezydent Andrzej Duda – ze względu na tryb jej przyjęcia – skierował do Trybunału Konstytucyjnego. – Ponowimy propozycję dotyczącą menedżerów spółdzielni, jeśli sprawa będzie się przeciągała lub trybunał stwierdzi niezgodność ustawy z konstytucją – zapewnia Marcin Warchoł. A to dlatego że, jak twierdzi, uznanie członków zarządów spółdzielni mieszkaniowych za funkcjonariuszy publicznych rozwiąże większość kłopotów, przynajmniej gdy mowa o ich odpowiedzialności za podejmowane decyzję. – Przyznaję bowiem, że stosowanie przepisu art. 296 kodeksu karnego, który dotyczy niegospodarności, może być utrudnione. Jest on stworzony z myślą o menedżerach spółek i biznesie, a działalność gospodarcza w spółdzielniach mieszkaniowych jest specyficzna – stąd trudności. Uznanie kierownictwa spółdzielni za funkcjonariuszy publicznych otworzy zaś możliwość oceniania ich działań przez pryzmat przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, czyli w kontekście normy ujętej w art. 231 kodeksu karnego – zwraca uwagę prof. Warchoł.
Przypomina również, że już w 2002 r. częściowo tą sprawą zajmował się Sąd Najwyższy. W uchwale składu siedmiu sędziów SN z 28 marca 2002 r. (sygn. akt I KZP 35/01) stwierdzono, że pełnienie funkcji publicznej w rozumieniu kodeksu karnego obejmuje tylko takie czynności wykonywane przez prezesa zarządu spółdzielni mieszkaniowej na podstawie art. 55 par. 1 ustawy z 16 września 1982 r. – Prawo spółdzielcze, które wiążą się z dysponowaniem środkami publicznymi. – Istotą zmian, o których myślimy, jest przesądzenie, że pełnienie funkcji publicznej przez członków zarządów spółdzielni mieszkaniowych będzie obejmowało nie tylko dysponowanie środkami publicznymi, lecz także prywatnymi środkami spółdzielców. Mówimy przecież o zarządzaniu często ogromnym majątkiem dziesiątek tysięcy ludzi – stwierdza wiceminister sprawiedliwości.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama