Jeżeli ktoś myśli, że historia z brexitem już się skończyła, to niestety się myli. Od marca wchodzimy w fazę gorących negocjacji umów handlowych. Jednym z wielu dylematów przyszłych brytyjsko-unijnych rozmów będzie sektor usług finansowych.

Global Financial Centres Index / Media

31 stycznia Zjednoczone Królestwo opuściło Unię Europejską. Wielu Brytyjczyków uważa, że 1 lutego obudziło się w nowej rzeczywistości, czasem zapominając, że. do końca br. obowiązuje okres przejściowy, w którym UE traktuje Zjednoczone Królestwo jako państwo członkowskie.

Jeżeli ktoś myśli, że historia z brexitem już się skończyła, to niestety się myli. Od marca wchodzimy w fazę gorących negocjacji umów handlowych. Jednym z wielu dylematów przyszłych brytyjsko-unijnych rozmów będzie sektor usług finansowych.

Do końca roku, tj. do 31 grudnia relacje handlowe, które m.in. zawierają przepływ usług, towarów i kapitału między Wielką Brytanią a państwami Unii Europejskiej będą odbywać się na dotychczasowych zasadach. Nie wiemy jednak, jak dużo się zmieni od przyszłego roku i jakie regulacje będą obowiązywać. Londyn chce mieć dostęp do unijnego rynku bez przestrzegania prawa unijnego. Bruksela wzrusza ramionami.

Jeżeli chodzi o sektor finansowy, Przemysław Biskup z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że jest on najlepiej przygotowany do funkcjonowania, nawet w warunkach braku formalnej umowy.

- Londyn jest największym centrum finansowym, jeżeli chodzi o transakcje w euro i to się nie zmieni w krótkiej i średniej perspektywie. Musimy też sobie zdać sprawę, że duża część transferu miejsc pracy do UE wynika z tego, że wiele podmiotów, które mają główne siedziby w Londynie zakłada filie na terenie Unii Europejskiej. Nie zmienia to faktu, że dla nich ciągle głównym miejscem działalności będzie przede wszystkim Londyn. Tam spotykają się inwestorzy z całego świata z podmiotami gospodarczymi z Europy. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii inwestorzy i kredytobiorcy będą nadal przyjeżdżać do City – tłumaczy Biskup.

Z jednej strony analitycy mówią, że na razie nie czuć większego niepokoju na rynku, Londyn pozostaje globalnym centrum finansowym. Z drugiej zaś przedsiębiorcy uważają, że nie tylko polityczny rozwód, ale również „finansowy” będzie mieć negatywne skutki dla obu stron. Michael Dembinski z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej uspokaja:

- Instytucje finansowe zaczęły zakładać pomocnicze biura na terenie Unii Europejskiej pod koniec 2018 roku. W taki sposób zabezpieczały się przed widmem brexitu bez porozumienia (czyli tzw. ‘no-deal brexit’). Prudential, na przykład, przeniósł już swoją siedzibę do Dublina. Z kolei Lloyds of London, który jest najstarszym ubezpieczycielem na świecie ma swoją europejską siedzibę w Brukseli i na unijnym rynku jest znany jako Lloyd’s Brussels. Działania tej instytucji finansowej podlegają belgijskiemu Ministerstwu Finansów. Każda nowa polisa wystawiona przez tego ubezpieczyciela w Polsce będzie traktowana już jako belgijski eksport usług finansowych, nie brytyjski – mówi Dembinski.

Według analiz Banku Anglii, który uważany jest za „strażnika brytyjskiego funta” Wielka Brytania odpowiada za połowę emisji długów w Unii Europejskiej. Ponadto większość transakcji w euro nadal rozliczana jest w Londynie. Raport opublikowany na stronie brytyjskiego parlamentu mówi, że usługi finansowe stanowią 7 proc. produkcji gospodarczej kraju i ponad milion miejsc pracy. Przez dziesięciolecia londyńskie City było i po rozstaniu z Unią zamierza pozostać kontynentalnym i globalnym centrum finansowym.

To, że Londyn jest światowym ośrodkiem rynkowym potwierdzają również statystki Global Financial Centres Index, rankingu konkurencyjności instytucji finansowych. Według danych z marca 2019 roku brytyjska stolica znajduje się na drugim miejscu wśród największych światowych centrów finansowych.

Mimo jak na razie pozytywnych prognoz dotyczących londyńskiego City, brytyjscy ekonomiści uważają, że przyszłość Londynu jako światowego centrum finansowego zależy od tego, czy Zjednoczone Królestwo będzie nadal miało tzw. paszportowanie (single passport rule).

Dzięki paszportowaniu, czyli zasadzie jednego paszportu firmy finansowe, które są zarejestrowane na terenie jednego państwa członkowskiego, mogą świadczyć swoje usługi w innych krajach Unii Europejskiej.
John Amor, profesor prawa na Uniwersytecie Oksfordzkim, ekspert z zakresu prawa finansowego w swoim obszernym artykule „Brexit i usługi finansowe” pisał, że tzw. wyjście na miękko jest jednym z najlepszych rozwiązań dla Zjednoczonego Królestwa jeżeli chodzi o branżę usług finansowych. Jego zdaniem zachowanie swobód unijnych (swobodny przepływ kapitału, usług, towarów i osób) jest opcją mniejszego ryzyka dla instytucji finansowych.

Przyszłość usług branży finansowej jest mocno związana z tym jak się potoczą negocjacje między Londynem a Brukselą.

- Wiele zależy nie tylko od czystej kalkulacji gospodarczej, ale również od polityki negocjacji. Najbliższe miesiące pokażą czy na końcowym etapie rozmów celem będzie faktycznie wynegocjowanie umowy, czy raczej dalsze utrzymywanie Brytyjczyków na orbicie unijnej albo ucieczka z niej – zaznacza Przemysław Biskup z PISM.

Wielka Brytania i Unia Europejska rozpoczynają negocjacje 3 marca. Do końca czerwca Boris Johnson ma czas, żeby podjąć decyzję w sprawie tego, czy okres przejściowy zostanie przedłużony.

Okres przejściowy – co się zmieni?
Okres przejściowy to czas, w którym Wielka Brytania powinna wdrożyć nowe przepisy do swego ustawodawstwa oraz podpisać deklarację o przyszłych relacjach z Unią Europejską. Obowiązywać będzie od 1 lutego do 31 grudnia 2020 roku.
W tym okresie UE będzie traktować Zjednoczone Królestwo jako państwo członkowskie. Będzie obowiązywać swobodny przepływ osób, jednak rząd brytyjski nie będzie miał swoich przedstawicieli w instytucjach unijnych oraz nie będzie brał udziału w procesach decyzyjnych UE. Wielka Brytania będzie mogła zawierać nowe umowy i porozumienia, ale będą one mogły wejść w życie po zakończeniu okresu przejściowego.