Działający w 47 krajach program lojalnościowy okazał się ściemą. Do takiego wniosku doszedł prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Wielka skala działania piramidy
/
DGP
Wydana 30 grudnia 2019 r. decyzja prezesa urzędu zamyka postępowanie trwające od stycznia 2013 r. Skończyło się na uznaniu, że sposób funkcjonowania programu lojalnościowego Lyoness opierał się de facto na wprowadzaniu kolejnych osób do systemu. To zaś godziło w zbiorowe interesy
konsumentów. Mówiąc potocznie: Lyoness okazał się piramidą finansową, w której zarobić można było jedynie na przyciąganiu wielu osób do programu.
Decyzja przewiduje obowiązek zwrócenia w terminie czterech miesięcy od uprawomocnienia się decyzji zaliczek wpłaconych przez
konsumentów na zakup bonów lub kart podarunkowych partnerów handlowych Lyoness Europe AG, w części, w jakiej zaliczki te nie zostały wymienione na wspomniane bony i karty. Spółka powinna opłacić również koszty postępowania w wysokości 193,70 zł.
Lyoness działa w 47 państwach i zrzesza ponad 8 mln konsumentów. W Polsce dostępny był od 2008 r. We wrześniu 2017 r. ponoć zaangażowanych w program było ponad 2 tys. partnerów –
sieci handlowe, platformy e-commerce, jak i kluby piłkarskiej Ekstraklasy. Partnerem była też spółka z udziałem Skarbu Państwa – Orlen.
Wymierne korzyści
O co w tym wszystkim chodziło? W dużym uproszczeniu program opierał się na tym, że jego uczestnik, im więcej zrobił zakupów, tym bardziej zwiększał swój status w strukturze programu. Dzięki temu mógł liczyć na wyższe rabaty w sklepach partnerów handlowych Lyonessa. Prawdziwy zarobek wiązał się jednak z koniecznością zapraszania nowych użytkowników do programu. Wówczas uczestnik czerpał prowizje z zakupów dokonywanych w sklepach partnerskich przez wprowadzonych użytkowników.
UOKiK w decyzji stwierdził: „Działalność przedsiębiorcy skierowana jest pozornie na promocję i rozpowszechnianie formuły zakupu z systemem Cashback. Uczestnicy systemu mogą również promować rejestrację w systemie niewielkiej liczby konsumentów, uzyskując w ten sposób ograniczoną prowizję. Jednak aby uzyskać wymierne korzyści, uczestnicy muszą dołączyć do programu Lyconet, w którym są zmuszeni do uiszczenia opłaty wejściowej w wysokości 2400 euro (zaliczka służąca uzyskaniu Discount Voucher) oraz innych opłat (zaliczek), celem uzyskania statusu Premium Marketer”.
Działalnością Lyonessa zainteresowały się służby w wielu krajach. W niektórych uznano praktyki wręcz za oszukańcze (Włochy, Norwegia). Ale w części państw uważano, że schemat działania jest skomplikowany i trudny do wyjaśnienia, lecz zarazem nie przekracza granic obowiązującego prawa.
UOKiK w Polsce już w 2014 r. zachęcał osoby, które zaangażowały się w program, do zgłaszania się i przedstawienia modelu działania kontrowersyjnego podmiotu.
– Sprawa prowadzona względem Lyonessa była bardzo skomplikowana. Postępowanie trwało bardzo długo, bo urzędowi trudno było ustalić, jaki był w istocie mechanizm działania systemu. Spółka zmieniała też nazwę i właścicieli – komentuje radca prawny Dorota Karczewska, counsel w kancelarii WKB Wierciński Kwieciński Baehr, była wiceprezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, która już w 2017 r., jeszcze jako urzędniczka, sugerowała, że Lyoness może być piramidą finansową („Nowy priorytet UOKiK: walka z piramidami finansowymi”, DGP z 11 maja 2017 r.). Jej zdaniem decyzja prezesa UOKiK powinna być tylko jednym z elementów działania państwa względem tej piramidy. Potrzeba reakcji organów ścigania, aby konsumenci rzeczywiście mogli liczyć na zwrot poniesionych kosztów.
Gra w kotka i myszkę
Mieszane uczucia ma Maciej Maciejewski, redaktor naczelny „Network Magazyn”, który jako jeden z pierwszych w Polsce kwestionował model biznesowy Lyonessa.
– Cieszę się, że po tylu latach starania urzędu i dziennikarzy śledczych przynoszą efekty. Szkoda, że zajęło to aż tak dużo czasu. Pokazuje to, że UOKiK ma zbyt ograniczone narzędzia do analizy piramid finansowych. Wysnucie podejrzeń, że jakiś podmiot jest piramidą finansową, powinno zająć specjalistom kilka godzin. Następnie organy ścigania powinny wkraczać do firmy, rekwirować komputery i sprawdzać, czy analiza była prawidłowa. Tymczasem UOKiK, wykorzystując dane mu narzędzia, przez lata mógł z Lyonessem tylko grać w kotka i myszkę – twierdzi Maciejewski.
Po zamknięciu numeru, Lyoness przesłało redakcji swoje stanowisko: „Decyzja UOKiK uznająca model biznesowy Lyonessa za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów jest nieprawomocna. Ponadto produkt, którego dotyczy analiza urzędu od lat nie jest już oferowany przez Lyoness. Nie uznajemy tej decyzji i będziemy wnosić o jej sądowne rozpatrzenie"