Na braku mrozów korzystają konsumenci, którzy mniej płacą za ogrzewanie, ale też pracująca pełną parą budowlanka i samorządy oszczędzające na odśnieżaniu.
DGP
– Ciepła zima nie będzie miała przełożenia na PKB. Przede wszystkim dlatego, że to już kolejny rok z rzędu, kiedy temperatury o tej porze roku są wysokie. Poza tym nawet, gdyby nagle spadły do minusowych, to niewiele by to zmieniło – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole.

Infrastruktura

Łagodna zima to szansa na przyspieszenie dużych inwestycji prowadzonych na drogach i torach. W przypadku prac zlecanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) od kilku lat w umowach istnieje zapis o wyłączeniu z czasu trwania kontraktu okresów zimowych – od 15 grudnia do 15 marca. W tym czasie firmy mogą przerwać roboty, ale w praktyce – przy dość ciepłej aurze – mało kto tak robi. – Według informacji, które zebraliśmy w wojewódzkich oddziałach, na większości placach budów prace cały czas trwają – informuje Szymon Piechowiak z centrali GDDKiA. – To dobra sytuacja zarówno dla nas, jak i dla wykonawców. Są szanse, że część inwestycji zostanie skończona wcześniej – dodaje.
W przypadku kontraktów spółki PKP Polskie Linie Kolejowe nie wpisano wyraźnie wyłączenia trzech miesięcy zimowych. Przy wyliczenia czasu zlecenia inwestor uwzględnia jednak zimę.
„Ciepła” zima dla wykonawców ma też wymiar ekonomiczny. – Pozwala na ograniczenie ogólnych kosztów budowy, które wynoszą 5–10 proc. wartości kontraktu. Krócej utrzymuje się ubezpieczenie robót. Krócej na określnym kontrakcie jest „zamrożony” personel. Można szybciej przerzucić na inny kontrakt – mówi Jan Styliński, szef Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Dodaje, że dzięki łagodnej zimie część firm może sobie także odbić straty na kontraktach, które podpisywano w latach 2015–2017.
Warszawa w tym sezonie zimowym wydała na utrzymanie dróg 22 mln zł mniej niż w poprzednim
Na aurze korzystają także małe firmy podwykonawcze. Dawniej zimą niemal nie miały zleceń i musiały się utrzymywać z tego, co wypracowały w cieplejszych miesiącach.
Powstaje jednak pytanie, czy przy ocieplającym się klimacie GDDKiA nie zrezygnuje z wyłączenia okresowych zimowych z czasu trwania kontraktów. – Nie mamy takich planów. Jeśli tej zimy mamy wiosnę, to nie znaczy, że jesienią nie pojawi śnieg czy np. mróz – mówi Szymon Piechowiak.

Samorządy

Z reguły gdy pytamy największe miasta o to, ile zaoszczędziły na praktycznie zerowych opadach śniegu w tym roku, słyszymy, że jest to trudne do jednoznacznej oceny. – Nie da się tego oszacować w tym momencie, ponieważ najwięcej środków rokrocznie na zimowe utrzymanie dróg i chodników jest przeznaczanych w styczniu i lutym – mówi Kamil Popiela z biura prasowego krakowskiego magistratu.
Zależy też, jak skonstruowana jest umowa ze spółką zajmującą się utrzymywaniem ulic w należytym stanie. W Katowicach otrzymuje ona ryczałt w postaci 1,1 mln zł miesięcznie (w okresie listopad – koniec marca). Urzędnicy spodziewają się jednak, że zgromadzone zapasy 5,7 tys. ton soli i 100 ton piasku będzie można wykorzystać z przyszłym sezonie.
Są jednak samorządy już mające wymierne oszczędności. – W obecnym sezonie posypywarki wyjeżdżały sześć razy i wszystkie akcje dotyczyły zapobiegania śliskości. W analogicznym czasie poprzedniego sezonu takich wyjazdów było 31, a dwa sezony wstecz – 30 – mówi Ewa Rogala, wicerzecznik stołecznego ratusza. W Warszawie, proporcjonalnie do liczby wyjazdów, niższe są również wydatki. – Sezon 2019/2020 to aktualnie wydatek ok. 10 mln zł, podczas gdy w 2018/2019 o tej porze wydanych było ok. 32 mln zł, a w 2017/2018 – 29 mln zł – podaje.
Podobnie jest w Bydgoszczy. Tam od listopada do początku stycznia wydano ok. 1,5 mln zł. Zwyczajnie było to 4–6 mln zł.
Władze Gdańska podają, że na utrzymanie zimowe zabezpieczono kwotę 18 mln zł (z tego 2,8 mln zł na IV kwartał 2019 r. i 15,2 mln zł na I i II kw. 2020 r.). Akcje „zimowe”, podjęte w styczniu jak do tej pory kosztowały zaledwie ok. 930 tys. zł.
W Białymstoku umowy z wykonawcami są skonstruowane w ten sposób, że miasto płaci wykonawcy ryczałt za gotowość (17 proc. wartości wynagrodzenia w stosunku do tzw. akcji czynnej) oraz za każdą akcję czynną, np. odśnieżanie czy posypywanie kilku ulic. Początkowa wartość umów na zimowe utrzymanie miasta wyceniono na ponad 12,2 mln zł (ostatecznie 600 tys. zł przesunięto na gospodarkę odpadami). Z pozostałej kwoty, ok. 11,6 mln zł, wydano, jak dotąd, niecałe 7 mln zł.

Branża oponiarska

Według Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego sprzedaż opon w 2019 r. wyniosła 11,9 mln sztuk – o 7,5 proc. mniej r/r. To jednak przede wszystkim zasługa spowolnienia w przemyśle motoryzacyjnym, obserwowanego w całej Europie. Do tego dochodzą też „niekorzystne” dla branży warunki pogodowe, jak susza latem i wysokie temperatury zimą. Przyczyniły się one do spadku sprzedaży nie tylko opon zimowych o 12 proc., lecz także rolniczych o 17 proc. Choć to nie jedyne kategorie, które odnotowały mniejszy popyt. Spośród 10 monitorowanych przez PZPO tylko trzy mogą pochwalić się wzrostem sprzedaży. Są to, po pierwsze, opony motocyklowe, na które popyt zwiększył się o 10 proc., a po drugie do SUV – o 11 proc.
– Jest to związane z rosnącą popularnością tego rodzaju pojazdów – uważa Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO. I dodaje, że wzrosła też sprzedaż opon całorocznych o 22 proc.
Baza jest jednak wciąż niska, by zniwelować straty związane ze spadkiem sprzedaż opon zimowych i letnich. Rocznie Polacy kupują ich ok. 800 tys. sztuk.
– Szczególnie że spadł wolumen sprzedaży opon nie tylko do samochodów osobowych, lecz także ciężarowych. W przypadku tych ostatnich jest to spowodowane przede wszystkim przez spadek produkcji budowlanej w ubiegłym roku oraz ilość opóźnień inwestycji infrastrukturalnych – uzupełnia Piotr Sarnecki.

Branża odzieżowo-obuwnicza

Producenci nauczeni doświadczeniem z lat poprzednich podjęli działania, które pozwalają zminimalizować straty związane z pogodą. W przypadku niektórych przyczyniły się one nawet do zwiększenia przychodów.
Przykładem może być Grupa CDRL, właściciel marki Coccodrillo oraz Buslik, która w IV kwartale 2019 r. osiągnęła najwyższe w historii wyniki sprzedaży. Jednostkowe przychody ze sprzedaży grupy wyniosły 62 mln zł. W tym okresie białoruska sieć sklepów Buslik wypracowała 67,4 mln zł przychodów w sieci stacjonarnej i 2,6 mln zł w sklepie internetowym, czyli o 94 proc. więcej niż w przed rokiem.
– Sprzedaż w całym IV kw. oceniamy pozytywnie, głównie przez pryzmat marży. W związku z łagodnie przebiegającą zimą, zamierzamy również przyśpieszyć wprowadzenie kolekcji wiosennej – Marek Dworczak, prezes CDRL.
Redukcja typowo zimowego asortymentu na całorocznych linii tematycznych opłaciła się też sieci Endo czy LPP. Pierwsza zapewnia, że wzrost sprzedaży to też efekt postawienia na jakość, a nie na szeroką masową produkcję, przez co nie boryka się już z problemem nadwyżek towaru.
Rozszerzenie przejściowej kolekcji pozwoliło też uelastycznić ofertę LPP. Dzięki temu w czwartym kwartale 2019 r. osiągnęła ponad 2,7 mld zł przychodów, a w całym roku wynik na poziomie ponad 9,1 mld zł, co oznacza wzrost o 14 proc. w stosunku do 2018 r.
Tyle szczęścia nie ma natomiast branża obuwnicza, mimo że też stawia na produkty całoroczne. Największy gracz rynkowy – Grupa CCC – przyznaje, że wyniki w czwartym kwartale nie spotkały się z jej oczekiwaniami. Zanotowała zysk EBITDA na poziomie 298 mln zł, czyli o 3 proc. niższy niż rok wcześniej. Zysk operacyjny wyniósł 119 mln zł, wobec 149 mln zł rok wcześniej.
– W ostatnich latach pogoda jest mniej przewidywalna, zaciera się również wyrazistość poszczególnych pór roku, zwłaszcza zimy. Sprzedaż coraz bardziej koncentruje się wokół produktów całorocznych. Wymusza to zmiany w planowaniu kolekcji, nie tylko jeśli chodzi o strukturę zaopatrzenia, lecz także charakter i skład materiałowy produktów, np. obuwie zimowe jest mniej ocieplane, zmienia się grubość podeszwy – komentuje Marcin Czyczerski, prezes CCC.

Budownictwo mieszkaniowe

Ciepła zima to brak przestojów w inwestycjach na rynku budownictwa mieszkaniowego.
– Problem zaczyna się, gdy temperatura jest na minusie. Wówczas niemożliwe stają się prace z wykorzystaniem niektórych materiałów budowlanych. Na przykład beton przestaje wiązać. W listopadzie i grudniu 2019 r. temperatura w ciągu dnia na ogół przekraczała 0 stopni Celsjusza. Przy takiej pogodzie nie było więc żadnych przeciwskazań do rozpoczynania nowych inwestycji i kontynuowania dotychczasowych. Udało się wiec zakończyć rok bez przestojów. Myślę, że w styczniu ten trend będzie kontynuowany – wyjaśnia Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
O korzystnym wpływie zimy świadczą też dane GUS. W grudniu 2019 r. rozpoczęto budowę 15,9 tys. mieszkań, a w listopadzie 18,9 tys. (w 2018 r. było to odpowiednio 11,1 tys. i 16,8 tys.). Ogólnie w całym ubiegłym roku rozpoczęto o 6,9 proc. więcej nowych mieszkań. Deweloperzy informują, że ubiegły rok jest już kolejnym, w którym nie muszą spieszyć się z rozpoczęciem inwestycji do jesieni.
– To pozwala nam bez przeszkód realizować nasze projekty. I nie chodzi tylko o rozpoczynanie nowych, lecz także prowadzenie prac wykończeniowych we wcześniej rozpoczętych – przyznaje Katarzyna Szydłowska-Biskup z Vantage. Nie chce dzielić się liczbą rozpoczętych nowych budów. Nie chce o niej mówić też konkurencja, wskazując jedynie, że dobra pogoda przekłada się na wzrost przekazanych lokali. Marvipol podlicza, że w ostatnim kwartale 2019 r. oddał o 74,8 proc. więcej mieszkań i lokali r/r. Ronson Development wylicza natomiast, że przekazał ich w czwartym kwartale – 124. Rok wcześniej było to 57.

Ciepłownictwo

Za mrozem tęsknią elektrociepłownie. Choć, jak przyznają, jego brak nie powoduje skrócenia sezonu grzewczego, bo ten zależy od temperatury panującej w miesiącach przejściowych, czyli wczesną wiosną i jesienią. Gdy jednak nie ma mrozu, zużycie ciepła przez gospodarstwa domowe, ale i firmy jest mniejsze. Efekt jest taki, że Tauron Ciepło odnotował spadek zapotrzebowania na dostawy ciepła na poziomie ok. 1,6 proc. r/r. W przypadku Energi przekłada się to na zmianę wyniku finansowego o kilka procent. Dostawcy próbują niwelować wpływ pogodowy poprzez rozwijanie rynku i przyłączanie nowych klientów. Przyszłością są też inwestycje w kogenerację – wraz z ciepłem produkowany jest prąd, na który zapotrzebowanie będzie rosło m.in. ze względu na coraz wyższe temperatury w sezonie wiosenno-letnim.