W Ministerstwie Sprawiedliwości rodzi się koncepcja, jak rozprawić się z patologiami, których nadal wiele w windykacji. Przedstawiciele branży uważają, że wystarczy kodeks etyki, nad którym już zaczęto prace. I argumentuje, że ustawowa regulacja uderzy zbyt mocno w ich klientów, którzy dochodzą należności.
Branża ustala swoje porządki, aby uprzedzić ministerstwo
Przedstawiciele branży windykacyjnej – bądź, jak sami wolą się określać, branży zarządzania wierzytelnościami, bo windykacja się źle kojarzy – nie mają ostatnio najlepszych nastrojów. Powodem nie są bynajmniej wyniki finansowe. Biznes na razie idzie nieźle: gdy popatrzeć w słupki, okazuje się, że ten z przychodem w większości dobrze zarządzanych firm góruje nad tym pokazującym wydatki. Firmy jednak martwi to, że w ostatnim czasie otoczenie legislacyjne zmienia się na niekorzyść biznesu. Wiele takich ustawowych zmian już weszło lub niebawem wejdzie w życie. Większość premiuje dłużników, a nie wierzycieli. A tym samym utrudnia życie branży windykacyjnej.
I wszystko wskazuje, że to nie koniec niekorzystnych zmian legislacyjnych. Na horyzoncie zarysowują się już kolejne. Ministerstwo Sprawiedliwości nie ukrywa bowiem, że po tym, jak zajęło się porządkami na rynku firm pożyczkowych i komorniczych, teraz zastanawia się nad uregulowaniem działalności windykatorów, by nie dochodziło już do patologicznych sytuacji, w których źle się traktuje dłużników. Mówi o tym dla DGP wiceminister Marcin Warchoł (patrz opinia na stronie obok).
W odpowiedzi branża windykacyjna, do niedawna mocno podzielona, zwiera szeregi. Dawne animozje odchodzą do lamusa, a niemal wszyscy ze sobą współpracują. Było to widać podczas niedawnej konferencji zorganizowanej przez Polski Związek Zarządzania Wierzytelnościami. Przedstawiciele wszystkich firm byli zgodni, że należy jak najszybciej przyjąć branżową samoregulację. Tak, by wyprzedzić resort i jego ewentualne pomysły na regulacje.

Ostatnie zmiany nie sprzyjają dochodzącym należności

W zasadzie wszyscy eksperci są zgodni: otoczenie prawne dla firm zarządzających wierzytelnościami się pogarsza. – W samym 2019 r. Ministerstwo Sprawiedliwości prowadziło intensywne prace nad nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego, ustawy o kosztach sądowych w postępowaniu cywilnym, tzw. ustawą antylichwiarską, a nawet zmianą kodeksu karnego. Wszystkie te regulacje mogą mieć wpływ na działalność podmiotów z branży zarządzania wierzytelnościami oraz sytuację prawną dłużników – wylicza adwokat dr Andrzej Dmowski, partner zarządzający w firmie doradztwa prawno-podatkowego Russell Bedford. A do tego dochodzi jeszcze chociażby wchodząca w życie nowelizacja przepisów o upadłości konsumenckiej, liberalizująca przesłanki do jej ogłoszenia.
Jego zdaniem podejście legislatora do stanowionego prawa, polegające na skupieniu się wyłącznie na interesie dłużników i zlekceważeniu losu wierzycieli, którzy dochodzą swoich należności, jest nie tylko niebezpieczne dla gospodarki, lecz także stanowi zaprzeczenie systemu, który ugruntował się jeszcze w prawie rzymskim i stanowi jeden z fundamentów naszej cywilizacji. – Idąc tym tropem, niebawem możemy dojść do sytuacji, w której powszechne stanie się przekonanie, że wywiązywanie się z zobowiązań to przeżytek – obawia się radca prawny Paweł Grabowski, pełnomocnik zarządu Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych. I przypomina, że dobry windykator działa na rzecz obu stron. Oczywiście jego zadaniem jest wyegzekwowanie wierzytelności, ale pomaga również uniknąć sporu sądowego oraz egzekucji komorniczej dłużnikowi, by nie narażać go na dodatkowe koszty.