- Nasz rynek kapitałowy to bardzo dobrze naoliwiona, nowocześnie zaprojektowana taśma produkcyjna, która jednak wypuszcza zbyt mało produktów - mówi w rozmowie z DGP Maciej Trybuchowski.
DGP
Mija rok, odkąd – zgodnie z oceną firmy FTSE Russell – polski rynek kapitałowy zaliczony został do grona rynków rozwiniętych. Jak pan ocenia sytuację naszego rynku? Rozwija się?
Polski rynek, jak każdy, ma swoje mocne i słabe strony. Mocną stroną jest to, że rzeczywiście jesteśmy w kategorii rynków rozwiniętych. To nobilitacja. Ale także ocena niezależnej agencji potwierdzająca, że rynek jest dobrze uregulowany, oferuje profesjonalną i nowoczesną jakość infrastruktury, a co z naszego punktu widzenia istotne – dostarcza rozwinięte na poziomie światowym usługi posttransakcyjne.
Ale…
Często podkreślam, że mamy dobrze naoliwioną, nowocześnie zaprojektowaną taśmę produkcyjną, która wypuszcza zbyt mało produktów. Jest luka pomiędzy tym, jaki zbudowaliśmy rynek, a oczekiwaniami, jaki ten rynek powinien mieć wkład w rozwój gospodarki i czym ma być dla inwestorów. Cały ten system jest po to, by finansować rozwój gospodarczy i aby akumulacja kapitału poprzez rynek kapitałowy przyczyniła się do rozwoju kraju.
To się średnio udaje.
W ostatnich latach rynek nie sprawdza się najlepiej. Ale wiemy, dlaczego tak się wydarzyło.
OFE, brak prywatyzacji, afery…
Należy zwrócić uwagę na trzy główne koła zamachowe konstytuujące polski rynek kapitałowy. Początek to aktywność inwestorów indywidualnych. Później nastąpił okres OFE: rynek był stymulowany przez kapitał napływający do otwartych funduszy emerytalnych. W tym samym czasie postępowały procesy prywatyzacji. Te czynniki wyczerpały swoją moc dla rynku kapitałowego, ale kiedy działały, wiele polskich spółek pozyskało kapitał na rozwój. Kolejny etap przyniósł już niepewność. Zamiast napływu kapitału, mieliśmy do czynienia z jego odpływem. Do tego doszły kwestie związane z nadużyciami.
Spółki, które wchodziły na giełdę, były marnej jakości.
To naturalne, że na rynek wchodzą spółki o różnym charakterze działalności, o różnym profilu ryzyka. Ale tak naprawdę zaufaniem do rynku zachwiała jedna afera...
GetBacku.
...i teraz kluczowa jest odbudowa tego zaufania.
Czy jest sposób, żeby stało się to szybko?
Zaufanie, podobnie jak dobrą reputację, traci się szybko, zdobywa długo. Aby je odbudować, po pierwsze potrzebny jest czas. A w tym czasie muszą mieć miejsce pozytywne zdarzenia. Jeżeli jest grzech, następuje pokuta, a na koniec – zadośćuczynienie. Przechodząc zaś z języka metafizycznego na merytoryczny – inwestorzy muszą poczuć, że na rynek napływa kapitał, a na giełdzie mają szansę zarabiać. I że giełda jest dobrze kontrolowana z punktu widzenia ich bezpieczeństwa.
Pracownicze plany kapitałowe zapewnią napływ pieniędzy?
PPK są jednym z głównych sposobów na to, aby rynek kapitałowy stał się znowu atrakcyjny – zarówno dla inwestorów, jak i dla spółek.
Trwają prace nad rządową strategią dla rynku kapitałowego. Jej pierwsza wersja została opracowana. Co się panu w niej podoba?
To, że jest. Rynek kapitałowy został uznany za dobro wspólne polskiej gospodarki. Mamy dokument, który określa jego znaczenie i rolę.
Paręnaście lat temu mieliśmy coś podobnego: Agendę „Warsaw City 2010”. Opracowano, przyjęto i… zapomniano.
Pamiętam to dobrze. Za główny cel tego dokumentu stawiano, by Warszawa stała się centrum finansowym naszego regionu Europy. I przewrotnie powiem tak: Warszawa to dziś najsilniejszy rynek Europy Środkowej i Wschodniej. Zatem cel został zrealizowany.
Tak wyszło po prostu.
O żadnym samozadowoleniu nie ma mowy. Chociaż gdy rozmawiam z naszymi partnerami zajmującymi się usługami posttransakcyjnymi, z innymi depozytami czy przedstawicielami giełd naszej części Europy, nie mamy się czego wstydzić.
Wróćmy do nowej strategii.
Dobrze, że ona jest. Dokument ten adresuje kilka ważnych kwestii. Kluczowa sprawa to ład korporacyjny: element, który w największym stopniu wpływa na zaufanie.
A słabe punkty strategii?
To raczej kwestie do dyskusji. Na przykład jednolita licencja bankowa (pozwala bankom na prowadzenie działalności maklerskiej – red.), bariery w zakresie rozwoju rynku repo (pożyczek papierów wartościowych – red.) czy kwestia edukacji finansowej społeczeństwa. Ale ja nie muszę się ze wszystkimi zapisami strategii zgadzać. Istotne będzie przystąpienie do jego realizacji.
Co dla rozwoju rynku może zrobić KDPW?
Dużo mówiliśmy o zaufaniu. My również wprowadzamy rozwiązania, które powinny to zaufanie zwiększyć. Na przykład umożliwienie udziału w walnych zgromadzeniach w oparciu o naszą platformę blockchain. Będziemy gotowi z rozwiązaniem eVoting na przełomie września i października. Dzięki temu akcjonariusz będzie mógł wziąć udział w walnym zgromadzeniu z domu, nie będzie musiał jechać na drugi koniec Polski. To będzie budowało relacje akcjonariusz–spółka.
Rozwiązanie to będzie możliwe w oparciu o istniejące przepisy, czy będą potrzebne zmiany?
Stanowi ono możliwie pełną implementację obowiązujących przepisów kodeksu spółek handlowych w obszarze przeprowadzania walnych zgromadzeń z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Z wykorzystaniem aplikacji eVoting jak najbardziej możliwe będzie przeprowadzenie walnego zgromadzenia i głosowania, w zgodzie z przepisami prawa. Tworząc to rozwiązanie, mamy nadzieję, że stanie się ono katalizatorem fundamentalnych zmian w funkcjonowaniu walnych zgromadzeń i otworzy przestrzeń regulacyjną dla walnych zgromadzeń bez fizycznego gromadzenia się akcjonariuszy i dla głosowania wyłącznie wirtualnego.
Jakie jest zainteresowanie eVotingiem ze strony spółek?
Mamy już pierwszego klienta.
Giełda Papierów Wartościowych?
Akurat nie. eVoting to inicjatywa, która pokaże, że można aktywizować inwestorów indywidualnych. Jak pokazują doświadczenia rozwiniętych rynków, ich udział w obrotach na giełdzie raczej nie będzie rosnąć. Ale to wciąż ważna grupa. Rachunków maklerskich jest ponad 1,2 mln i ok. 15 proc. z nich to rachunki aktywne. Jeżeli na rynku zaobserwujemy pozytywne trendy, to zainteresowanie giełdą wzrośnie.
Z początkiem lipca weszły w życie nowe przepisy dotyczące emisji niepublicznych papierów wartościowych. Pojawił się obowiązek ich rejestracji w KDPW. Nie było żadnych problemów?
Mamy zarejestrowanych już ponad sto emisji o łącznej wartości blisko 3 mld zł. Obiecywaliśmy jeszcze przed wprowadzeniem tego rozwiązania, że rejestracja będzie trwała 24 godziny. I każda zgłoszona emisja obligacji korporacyjnych, listów zastawnych, certyfikatów inwestycyjnych została zarejestrowana w tym czasie.
Nie brakowało obaw, że rejestracja w KDPW podniesie koszty emisji. Narzekały na to zwłaszcza samorządy.
Opłaty dla agenta emisji i dla KDPW na pewno nie są kluczowymi elementami kosztów pozyskania kapitału. Ustawa reguluje pewien obszar, w którym do tej pory ryzyko nie było pokryte. Dlatego właśnie doszło do sytuacji, która spowodowała jeden z największych kryzysów na polskim rynku kapitałowym.
Ma pan zapewne na myśli emisje obligacji GetBacku. Tych emisji szybko się doliczono. Problem jest w tym, że spółka nie jest w stanie spłacić zobowiązań.
Nie jestem pewien, czy była pełna świadomość bieżącego poziomu zadłużenia tego podmiotu. My teraz przyjmujemy informacje o każdej nowej emisji obligacji, ale jednocześnie prowadzimy rejestr zobowiązań emitentów. Każdy może wejść na naszą stronę i sprawdzić, jakie jest zadłużenie danego podmiotu.
Mowa o długu wypuszczonym na rynek pod rządami nowej ustawy.
Na razie. Od 1 stycznia będzie obowiązek zgłoszenia także wcześniejszych emisji. Za kilka miesięcy będziemy dysponować pełnymi informacjami. I będą one dostępne publicznie dla każdego. Rynek stanie się dużo bardziej transparentny.