Tak dużych problemów z zatorami płatniczymi firmy nie miały od 6 lat – twierdzi Krajowy Rejestr Długów.
ikona lupy />
DGP
To jeden z wniosków z publikowanej dziś najnowszej edycji raportu o należnościach polskich przedsiębiorstw. KRD przygotowuje go co kwartał wspólnie z Konferencją Przedsiębiorstw Finansowych. Jednym z najważniejszych wskaźników, jakie zawiera raport, jest indeks należności, wyliczany przez ekspertów KPF. Uwzględnia m.in. aktualny czas oczekiwania na zapłatę, wartość przeterminowanych faktur i strukturę zaległych należności w firmach. W lipcu tego roku indeks spadł do 85,7 pkt. Był to najniższy poziom od lipca 2013 r.
Skąd ten wynik? Przede wszystkim wydłużył się czas oczekiwania na zapłatę. W porównaniu do I kwartału tego roku przedsiębiorcy muszą czekać dwa tygodnie dłużej: średnio 4 miesiące i 6 dni. Zwiększył się też udział niezapłaconych faktur w portfelach firm, z 22,7 proc. do 25,4 proc. Sama struktura zaległych płatności też się pogorszyła: zmalał udział faktur opóźnionych o mniej niż 3 miesiące. Obecnie stanowią one 56,6 proc. wszystkich zaległości w firmach, kwartał wcześniej było to 61,3 proc. Rośnie za to pula niezapłaconych należności, których termin minął od 3 do 6 miesięcy temu (z 15,2 proc. do 17,6 proc.), i takich, gdzie opóźnienie wynosi od 6 do 12 miesięcy (wzrost udziału z 9,7 proc. do 12 proc.). To znaczy – na co zwraca uwagę Adam Łącki, prezes KRD – że już co ósma niezapłacona faktura jest przeterminowana od pół roku do roku.
– Jeszcze trzy miesiące temu była to co dziesiąta faktura. Coraz więcej przedsiębiorców skarży się także na wzrost skali problemów z nieterminowym opłacaniem należności od kontrahentów. Na początku roku taki problem miało 19 proc. firm, obecnie mówi o tym 21,5 proc. badanych – dodaje Łącki.
Zmiana struktury jest niekorzystna, bo z każdym miesiącem opóźnienia zaległość staje się coraz trudniejsza do odzyskania. Nic więc dziwnego, że firmy patrzą w przyszłość z coraz większym pesymizmem. Już 27,5 proc. przedsiębiorców pytanych o to przez ankieterów KRD i KPF uważa, że zatory będą się powiększać. W I kwartale pesymistów było 22,7 proc. I dzieje się tak – na co zwracają uwagę przedstawiciele KRD – na tle całkiem dobrych wyników w gospodarce, jak 4,4-proc. wzrost PKB w II kwartale. Dane z raportu KRD-KPF mogą świadczyć o coraz mniejszym zaufaniu w relacjach biznesowych, co źle wróży kondycji firm w kolejnych miesiącach. Co prawda trudno na podstawie tego dokumentu rysować obraz całego sektora przedsiębiorstw: w badaniu biorą udział jedynie firmy współpracujące z KRD, a więc takie, których prawdopodobnie problem dotknął bezpośrednio. Jednak nawet jeśli przytaczana przez raport liczba 89 proc. przedsiębiorstw, które mają problem z uzyskaniem zapłaty w terminie, w odniesieniu do całego sektora może być zawyżona, to informacje o wydłużeniu czasu zapłaty i gorszej strukturze należności mogą niepokoić. Bo skoro świadomi ryzyka właściciele firm nie są w stanie uchronić się przed narastaniem zatorów, to tym bardziej może to eskalować w firmach, które nie stosują zabezpieczeń.
Negatywnym sygnałem są też oczekiwania pogorszenia moralności płatniczej w gospodarce – tym bardziej że idą w parze z wynikami innych badań koniunktury w firmach, jak chociażby comiesięcznych raportów o indeksie PMI. Ma on pokazywać nastroje wśród menedżerów firm przemysłowych, a jego sierpniowa wartość była najniższa od kwietnia 2013 r. PMI wyniósł 47,4 pkt, a więc był poniżej granicy 50 pkt oddzielającej wzrost aktywności w przemyśle od jej spadku.
Również w tzw. twardych danych GUS, publikowanych już wcześniej, można się doszukać informacji, które potwierdzałyby tezy raportu. Np. majowa publikacja wyników największych firm w I kwartale: przy niemal 7-proc. wzroście przychodów zysk netto wzrósł o jedynie 0,5 proc. w porównaniu z I kwartałem ubiegłego roku. To pokazuje spadek rentowności działalności, co dobitnie potwierdzają też dane z firm, które poniosły straty: w I kwartale były one w sumie o prawie 15 proc. większe niż rok wcześniej. Danych z wynikami za II kwartał jeszcze nie ma, ale niepokojąco wybrzmiały raporty GUS o produkcji w czerwcu. Spadła ona o 2,7 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
Zdaniem Adama Łąckiego, prezesa KRD, coraz większy pesymizm co do terminowości kontrahentów jest potencjalnie niebezpieczny dla aktywności firm, bo może oznaczać większe wydatki w firmach na ściąganie należności. Co automatycznie prowadzi do tego, że przedsiębiorcy będą mniej wydawać na rozwój.
– Szansą na poprawę sytuacji może się okazać ustawa mająca na celu pomoc w ograniczeniu zatorów płatniczych, która wejdzie w życie w przyszłym roku. Do tego czasu nastroje przedsiębiorców mogą się pogarszać – uważa prezes KRD. Autorzy raportu dodają, że jeśli problemy z uzyskiwaniem zapłaty od kontrahentów będą narastać, to dla przedsiębiorców najważniejszym źródłem utrzymania płynności finansowej będzie popyt konsumpcyjny. Gdyby i on zmalał na skutek gospodarczego spowolnienia, to skończyłoby się to większą liczbą bankructw. Zwłaszcza tych firm, które mają w portfelach duży udział należności przeterminowanych.