Już niebawem rozpoczynające biznes osoby fizyczne będą w pierwszej kolejności pouczane, a dopiero później karane. Przynajmniej w teorii. Organizacje przedsiębiorców jednak się obawiają, że przepisy proponowane w najnowszym pakiecie uproszczeń regulacyjnych dla firm pozostaną martwe.
Dziennik Gazeta Prawna
Pakiet Przyjazne Prawo to znacznie więcej niż tylko instytucja prawa do błędu. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii chce znowelizowania ponad 70 ustaw i wprowadzenia w nich kilkunastu ułatwień dla prowadzących działalność. Przedstawiamy najważniejsze propozycje.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że forsowane przez minister Jadwigę Emilewicz prawo przedsiębiorców do błędu zostanie wkrótce uchwalone – i to pomimo tego, że jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że pomysł zostanie raczej pogrzebany na skutek sprzeciwu innych resortów. Przypomnijmy: propozycja, aby w przypadku mniej istotnego naruszenia przepisów przedsiębiorca nie podlegał karze, jeżeli stwierdzone naruszenie zostanie przez niego usunięte w wyznaczonym przez organ kontrolny terminie – wywołała w rządzie i urzędach centralnych prawdziwą furię. „Skoro przedsiębiorcy popełniają błędy – to niech za nie płacą” – tak można skwitować ich stanowiska.
Ale na nic zdały się larum i protesty. Jak wynika z naszych informacji, zaproponowana przez resort przedsiębiorczości nowa instytucja, będąca ukłonem ku przedsiębiorcom, wraz z całym pakietem zmian Przyjazne Prawo (choć nieco zmodyfikowanym i okrojonym na skutek międzyresortowej burzy dostała już zielone światło premiera. Projekt ustawy już w najbliższych dniach trafi na Stały Komitet Rady Ministrów i ma zostać uchwalony jeszcze w tej kadencji Sejmu.
Przedsiębiorcy chwalą pomysł. Ale mają dwa zastrzeżenia. Po pierwsze – pytają, dlaczego nowe prawo miałoby dotyczyć tylko tych, którzy prowadzą działalność wpisaną do CEIDG? Po drugie – ich zastrzeżenia budzi to, że to urzędnik – decydując o tym, czy od kary odstąpić – będzie oceniał, czy dane naruszenie jest rażące, czy nie. Tym bardziej że na etapie projektu wiele urzędów i inspekcji wyraźnie dawało do zrozumienia, że nie zgadza się z zamysłem i że w przypadku kontrolowanego przez nich obszaru – nowa instytucja nie powinna mieć zastosowania. Co więcej, przedsiębiorcy obawiają się, że ostatecznie na skutek ich nacisków na etapie prac sejmowych do takiego ograniczenia zakresu zastosowania nowej instytucji dojdzie. A wtedy może okazać się, że nie tylko ona nie zadziała w praktyce, ale i w rzeczywistości będzie miała tak wąski zakres, że będzie dla nikogo.

Uwaga! Od maja kolejne zmiany w RODO – sprawdź jak przygotować się do kontroli przestrzegania przepisów >>>>

Organ oceni, czy naruszenie jest rażące

Dziś gdy przedsiębiorca się myli, a urzędnicy to wykryją, z reguły kończy się na administracyjnej karze pieniężnej lub grzywnie. Tymczasem – jak wskazuje Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii – to na ogół strzelanie z armaty do wróbla. Co więcej, szefowa resortu Jadwiga Emilewicz uważa, że większość naruszeń, które popełniają początkujący polscy przedsiębiorcy, wynika nie z ich złej woli, lecz zwykłych, niezamierzonych omyłek. Zasadne zatem jest przyjęcie, że jeśli są to błędy na mniejszą skalę, to nie zagrażają one interesom innych podmiotów prawa ani nie godzą w bezpieczeństwo publiczne czy porządek prawny. A zatem lepiej pouczać, by ktoś nie popełniał błędów w przyszłości, zamiast karać – co wielu przedsiębiorców denerwuje i wyrabia w nich nawyk unikania administracji publicznej oraz niechęć do niej. Stąd pomysł wprowadzenia instytucji prawa do błędu. Znajdzie się ona w ustawie – Prawo przedsiębiorców, która ma zostać znowelizowana przez pakiet Przyjazne Prawo, czyli ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych.