Prawie 30 lat transformacji dało naszym firmom poczucie siły i bezpieczeństwa. Nadszedł czas na podboje.
Prawie 30 lat transformacji dało naszym firmom poczucie siły i bezpieczeństwa. Nadszedł czas na podboje.
Szanse i zagrożenia dla polskich firm na rynkach zagranicznych to częsty temat podczas sesji Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Nie inaczej będzie też w tym roku. W tegorocznej edycji EKG wezmą udział delegacje z wielu krajów, odbędą się fora gospodarcze poświęcone Afryce, Ameryce Południowej i Łacińskiej oraz Azji.
Paneliści będą się starać znaleźć odpowiedź na pytania, jak odnieść sukces za granicą, jakie bariery należy pokonać i z jakimi przeciwnościami się zmierzyć. Swoim doświadczeniem z pewnością mogą służyć przedstawiciele firm, które są już obecne poza granicami Polski i z powodzeniem prowadzą tam działalność. Jakie są ich spostrzeżenia dotyczące zdobywania zagranicznych rynków? Podczas ubiegłorocznych obrad padały przede wszystkim stwierdzenia, że trzeba znać tamtejsze realia i pokonywać bariery natury prawnej i podatkowej. Każdy rynek ma inne wymagania i trzeba mieć ofertę do niego przystającą. A ponieważ rynki zagraniczne często mocno się od siebie różnią, to należy proponować różne rozwiązania wychodzące naprzeciw ich oczekiwaniom.
Istnieje kilka sposobów ekspansji – firmy mogą się rozwijać organicznie albo przejąć jakieś lokalne przedsiębiorstwa. Przewagą akwizycji jest automatyczny dostęp do rynku, do klientów i uzyskanie efektu skali. Jednak wymaga to wyłożenia większych pieniędzy. Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes zarządu LPP SA, przekonywał w ubiegłym roku podczas EKG, że tajemnica powodzenia tkwi m.in. w tym, że należy zatrudniać miejscowych specjalistów.
– Lokalny menedżer buduje nam lokalny team, a my wyznaczamy standardy. Mówimy, że produkujemy modę, a nie ubrania. Przykładowo za granicą zawsze trzeba dobrze zaprojektować salon, żeby ludzie chcieli do niego wejść.
Bardzo ważna w ekspansji jest też pomoc państwa, strategiczna realizacja polityki promowania tego, co polskie. Podkreślał to Piotr Kuba, członek zarządu PFR Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych.
– Nasze instytucje posiadają instrumenty wsparcia eksportu, jak i akwizycji, czyli przejęć kapitałowych na rynkach zagranicznych, albo też inwestycji typu greenfield – wyjaśniał. Także Polska Agencja Inwestycji i Handlu sukcesywnie otwiera biura za granicą, stara się rekrutować osoby, które znają rynki zagraniczne, po to, by pomagać polskim przedsiębiorcom zaistnieć na tych rynkach oraz budować na nich relacje.
Obecnie najdynamiczniej zagraniczne rynki zdobywają firmy z branży e-commerce. Z badania przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Fundację Kronenberga przy Citi Handlowym wynika, że ekspansję rozważa 18 proc. przedstawicieli tego sektora. Poza krajem działa już 65 proc. firm e-commerce, głównie w Europie Zachodniej i Środkowej – 58 proc., 26 proc. w Europie Wschodniej, 9 proc. w Azji i 6 proc. w USA. Są one głównie skupione na rozwoju nowych produktów – 58 proc. wskazań, natomiast najmniejszy odsetek wskazań dotyczy inwestycji w punkty sprzedaży – 20 proc. Największe zagrożenia prowadzenia działalności e-commerce wskazane w badaniu przez jedną piątą uczestników to ramy prawne prowadzenia działalności oraz przepisy międzynarodowe i rosnąca konkurencja.
Na celowniku firm pragnących rozszerzyć działalność są głównie państwa bliskie nam geograficznie. Aż 64 proc. ankietowanych przedsiębiorców wskazuje Niemcy. Kolejne miejsca to Czechy (26 proc.) oraz Litwa (23 proc.). Wysokie, bo czwarte, miejsce przypadło w udziale Francji (23 proc. odpowiedzi).
W czołówce nie ma Wielkiej Brytanii z uwagi na brexit i jego możliwe skutki. Ten temat zapewne zdominuje tegoroczne obrady podczas EKG. Jeśli do brexitu dojdzie, może on zaburzyć łańcuchy dostaw, ale też skomplikować wymianę handlową w ogóle, nie mówiąc już o funkcjonowaniu polskich firm na tamtejszym rynku w obliczu zniknięcia ułatwień, które niesie za sobą przynależność do europejskiej wspólnoty.
Zapewne w Katowicach nie zabraknie też tematów związanych z wojną handlową USA-Chiny i rynkiem chińskim jako głównym azjatyckim rynkiem zbytu dla europejskich produktów. A może lepiej skupić się na mniejszych, łatwiejszych rynkach w Azji i na tym, co dalej z Rosją?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama