Wysokość wpłat na fundusz przymusowej restrukturyzacji w BFG dla niektórych instytucji okazała się niemiłą niespodzianką
DGP
Pierwsze nieprzyjemne zaskoczenie było udziałem zarządów banków już w lutym. Wtedy Bankowy Fundusz Gwarancyjny ogłosił, że w stosunku do ubiegłego roku podwaja obowiązkową składkę na fundusz przymusowej restrukturyzacji. W skali całego sektora tegoroczna opłata to 2 mld zł. Drugą serię niespodzianek przyniosły ostatnie dni. BFG rozesłał do poszczególnych banków informację, ile każdy z nich powinien przekazać. Okazało się, że część ma do zapłacenia znacznie więcej niż dwukrotność ubiegłorocznej kwoty.
Dotyczy to przede wszystkim dwóch banków kontrolowanych przez Powszechny Zakład Ubezpieczeń: Alioru i Pekao. Pierwsza z instytucji finansowych ma w tym roku składkę niemal trzy razy wyższą niż w 2018 r. W drugiej podwyżka przekracza 150 proc. Skutek jest taki, że Pekao – obecnie trzeci pod względem wielkości bank w Polsce – ma do zapłacenia więcej niż PKO BP czy Santander, gracze numer jeden i dwa na naszym rynku.
– Poprosiliśmy BFG o wyjaśnienie, skąd wyższa kwota składki w tym roku – mówi Marcin Herman, rzecznik Alioru.
O to, jakie czynniki były w tym roku decydujące dla kalkulacji wysokości stawki dla poszczególnych banków, zapytaliśmy fundusz. Biuro prasowe odesłało nas do ogólnodostępnej metodologii wyliczania składki.
– Pod uwagę brane są różnego rodzaju wskaźniki ryzyka. Można więc wnioskować, że banki, w których obciążenia wzrosły w większym stopniu, w części z nich wypadły gorzej – mówi DGP członek zarządu jednego z dużych graczy na naszym rynku.
Alior ma w tym roku składkę prawie trzy razy wyższą niż w poprzednim
BFG bierze pod uwagę m.in. wskaźnik dźwigni, czyli udział kapitałów w sumie bilansowej, współczynnik kapitałowy (podobny do wskaźnika dźwigni, z tym że w wyliczaniu aktywów uwzględnia się różnice w wadze ryzyka) oraz proporcję kwoty „ekspozycji na ryzyko” do wielkości aktywów. Uwzględniana jest również stabilność i dywersyfikacja źródeł finansowania, znaczenie instytucji dla stabilności systemu finansowego lub gospodarki oraz zaangażowanie w transakcje instrumentami pochodnymi.
– Decydujące mogły okazać się wskaźniki kapitałowe – mówi nasz rozmówca z sektora bankowego. Zaznacza, że naliczenie składki dużo wyższej niż przed rokiem nie jest odbiciem sytuacji finansowej banków w 2018 r. W wyliczaniu składki na 2019 r. BFG kierował się danymi na koniec 2017 r.
Pod względem wskaźników kapitałowych Pekao mógł tu wypaść słabiej z prozaicznego powodu: do ubiegłego roku wypłacał w postaci dywidendy praktycznie 100 proc. wypracowywanego zysku. Tam wskaźnik kapitałowy się nie zmieniał. U konkurentów, którzy przekazywali akcjonariuszom mniej, miała miejsce poprawa.
Na wysokość składki wpływają jednak nie tylko wskaźniki ryzyka. Wpłata na fundusz restrukturyzacji zależy od tempa wzrostu depozytów, które nie są objęte gwarancjami BFG – chodzi przede wszystkim o lokaty przedsiębiorstw oraz innych instytucji finansowych. Tegoroczna składka zależy od sumy tego typu depozytów w końcu 2017 r.
Wyższa składka na BFG to dla banków mniejsze zyski. Przy tym opłata na fundusz przymusowej restrukturyzacji musi być ujęta w kosztach jednorazowo – na początku roku. To sprawi, że wyniki I kwartału mogą okazać się wyraźnie słabsze niż przed rokiem. Część banków wydatek na fundusz zaksięgowała już w styczniu. Dlatego wynik całego sektora tylko nieznacznie przekroczył wówczas ćwierć miliarda złotych (już w lutym był ponad trzykrotnie wyższy). Po otrzymaniu ostatecznych wyliczeń z BFG dyrektorom finansowym pozostaje zweryfikować kwotę odłożoną w pierwszych tygodniach roku.
Fundusz przymusowej restrukturyzacji może być wykorzystany przez BFG w sytuacji zagrożenia banku upadłością. Nowa ustawa o BFG, która wprowadziła to rozwiązanie (to implementacja przepisów unijnych), obowiązuje od dwóch i pół roku. Jak dotąd przypadku przymusowej restrukturyzacji w Polsce nie było.