Uporczywe domaganie się spełnienia roszczenia przez wierzyciela, bez wytoczenia powództwa, może być potraktowane jako działanie naruszające dobra osobiste dłużnika. I jako takie być podstawą żądania zadośćuczynienia za doznaną krzywdę
Stwierdził tak Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w ciekawym wyroku dotyczącym windykowania przez 15 lat stosunkowo niewielkiej kwoty. To wyrok ważny dla firm windykacyjnych, instytucji sektora finansowego, a także wszystkich, którzy dochodzą należności. Jakkolwiek bowiem może być tak, że dług rzeczywiście istnieje, to próby odzyskania pieniędzy nie mogą uderzać w dobra osobiste dłużnika.

Zaczęło się od małej sumy…

Sprawa, która zawisła na wokandzie, rozpoczęła się w 2000 r. Wówczas bank zbył wierzytelność wynikającą z umowy kredytowej firmie windykacyjnej. Dłużnik postanowił w 2001 r. zawrzeć ugodę. Zobowiązał się do spłaty niespełna 4000 zł w 10 ratach. Warunków ugody jednak nie dotrzymał: opóźnił się ze spłatą końcówki należności. Tymczasem zgodnie z par. 3 zawartej ugody uchybienie w wysokości i terminach zapłaty którejkolwiek z rat czyniło ugodę nieważną, a cała kwota zadłużenia powiększona o dalsze odsetki stawała się natychmiast wymagalna. Chodziło o 512 zł. Firma windykacyjna skontaktowała się z dłużnikiem łącznie ponad 20 razy. Informowała m.in. o możliwości przekazania danych o zadłużeniu do Biura Informacji Gospodarczej. Doszło także do informowania o zadłużeniu rodziny i sąsiadów. Mężczyzna jednak nie chciał zapłacić, jako że nie zgadzał się z żądaną kwotą. Zarazem ani wierzyciel, ani firma windykacyjna nie chciały skierować powództwa do sądu.
Dłużnik po kilkunastu latach odbierania pism oraz tłumaczenia znajomym, że nie poczuwa się do zadłużenia, postanowił skierować powództwo do sądu przeciwko firmie windykacyjnej. Powód wskazał, że praktyki windykacyjne są w jego ocenie bezprawne, wkraczają bowiem w sferę jego dóbr osobistych i godzą w wartości takie jak prywatność, mir domowy i wolność jednostki. Działania te polegały m.in. na nękaniu go wielokrotnie głuchymi telefonami na numer komórkowy, zakłócaniu miru domowego poprzez wielokrotne połączenia na numer stacjonarny, który nie został udostępniony ani bankowi udzielającemu pożyczki, ani tym bardziej pozwanej, kontaktowaniu się za pomocą środków porozumiewania się na odległość z członkami rodziny powoda oraz kontaktowaniu się telefonicznym z jego sąsiadami mimo odbierania połączeń przez powoda kierowanych na jego numer komórkowy. Do tego wszystkiego doszły SMS-y z sugestywnymi pogróżkami i dzwonienie do miejsca pracy z prośbą o przekazanie postulatu o skontaktowanie się przez powoda z firmą. W związku z tym powód zażądał zapłaty 15 000 zł zadośćuczynienia.
Sąd pierwszej instancji powództwo oddalił. Ustalił bowiem, że zadłużenie powoda rzeczywiście istniało. I uznał, że windykator miał prawo upominać się o pieniądze. Zdaniem sądu zaś częstotliwość pism ani forma windykacji nie pozwoliły na przyjęcie, że zachowanie strony pozwanej było nękaniem i naruszało dobra osobiste powoda.

Wszystko ma swoje granice

Skuteczna okazała się jednak apelacja. Jakkolwiek bowiem wrocławski sąd apelacyjny także przyznał, że powód był zobowiązany do zapłacenia żądanej kwoty, to nie usprawiedliwiało to niemal 15-letniej windykacji, która mogła być uciążliwa.
Sąd apelacyjny wskazał również, że wystąpienie przez windykatora na ścieżkę sądową jest oczywiście jego uprawnieniem, a nie obowiązkiem. Zarazem jednak, gdy widzi, że czynności windykacyjne nie przynoszą oczekiwanych efektów, a dłużnik nie uznaje swego długu, powinien właśnie wystąpić na drogę sądową, a nie przez wiele lat domagać się zapłaty. Nie robił tego najprawdopodobniej dlatego, że chodziło o niewielką kwotę, a roszczenie o zapłatę zaległych odsetek było już przedawnione.

Wierzyciel zlecił, ale bez winy

Sąd apelacyjny uznał, że uzasadnione jest roszczenie powoda z tytułu naruszenia jego dóbr osobistych. „Rzeczywiście czynności windykacyjne pozwanego względem powoda były już zachowaniem sprzecznym z zasadami współżycia społecznego. Naruszenie dóbr osobistych, szczególnie w postaci naruszenia miru domowego, przejawiało się w intensywnych i w różnorodnych czynnościach, które zostały podjęte: telefonach, SMS-ach, pismach, ze względu na kwotę 512 zł 11 gr, która jako stosunkowo niska była niewspółmierna do prowadzonych działań”, czytamy w uzasadnieniu wyroku.
Zdaniem sądu jednak żądana kwota 15 000 zł byłaby zbyt wygórowana. Dlatego zasądził od pozwanego windykatora na rzecz powoda zadośćuczynienie w wysokości 5000 zł. Zarazem sędziowie uznali, że drugi z pozwanych (dłużnik pozwał bowiem i wierzyciela, i firmę windykacyjną), czyli wierzyciel, nie ponosi odpowiedzialności za sposób egzekucji przysługującej mu należności. Powództwo wobec niego zostało zatem oddalone.
Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 5 grudnia 2018 r., sygn. akt I ACa 1096/18