Agencja Fitch liczy, że rząd obietnice wyborcze będzie realizował w zgodzie z regułami budżetowymi. Premier zapewnia, że pieniądze się znajdą, a deficyt pozostanie w ryzach.
Ścieżka wzrostu lekko w górę
Agencja utrzymując rating Polski na niezmienionym poziomie A-, zwróciła uwagę, że ocena odzwierciedla zdywersyfikowaną gospodarkę, solidne fundamenty makroekonomiczne, mocne ramy polityki gospodarczej oraz silny sektor bankowy. Analitycy zwracają jednak uwagę, że sytuacja budżetowa pogorszy się. Obecnie Fitch prognozuje przyszłoroczny deficyt finansów publicznych na 2,8 proc. PKB. Wcześniej oceniała, że będzie to 2,2 proc. Bardziej pesymistyczna prognoza to efekt ogłoszenia nowego pakietu obietnic wyborczych. Fitch wciąż jednak oczekuje, że rząd będzie przestrzegał stabilizującej reguły wydatkowej oraz kryteriów konwergencji UE.
ikona lupy />
DGP

Nowa retoryka rządowa

W rządzie trwają prace nad finansowaniem piątki Kaczyńskiego. Zmienia się narracja dotycząca nowych obietnic. Na pierwszy plan wysuwa się ich interpretacja jako działania antykryzysowego.
– Piątka wpisuje się w nasz model społeczno-gospodarczy. Widać w niej podejście prodemograficzne, ale także impuls fiskalny, który ma zadziałać antycyklicznie i wspomagać wzrost gospodarczy, gdyby wystąpiło wyraźne spowolnienie – mówi DGP premier Mateusz Morawiecki.
Dane pokazują pogorszenie koniunktury na Zachodzie, zwłaszcza w gospodarce niemieckiej. Szef rządu zwraca jednak uwagę, że to, co się dzieje w gospodarce naszego zachodniego sąsiada, wolniej przekłada się na sytuację w Polsce. Rząd podkreśla, że także w Niemczech zaczyna się mówić obecnie o stymulacji fiskalnej, chociaż tam będzie ona finansowana z utrzymującej się od kilku lat nadwyżki.
Jednak politycy PiS chcą dzisiaj pokazać, że 40 mld zł (ok. 1,8 proc. PKB) wyższych wydatków i niższych dochodów z tytułu obietnic to recepta na pogarszającą się koniunkturę.
Problemem jest to, jak piątkę umieścić w budżecie. Ten rok to głównie kwestia techniczna, bo wydatki będą stosunkowo niewielkie. W całości wejdzie tylko „trzynasta emerytura”. 500 zł na pierwsze dziecko będzie działało od połowy roku. Równocześnie dochody zaplanowane w budżecie mają być wyższe. W taki sposób piątka ma się zmieścić w tegorocznym planie finansowym państwa.
Trudniej będzie w przyszłym roku. Premier Morawiecki liczy, że wzrost wydatków będzie można sfinansować z trzech źródeł. Po pierwsze, z poszukiwania oszczędności, co ma dać 10–12 mld zł. Dalsze postępy w uszczelnieniu według premiera mogą przynieść 10–20 mld zł. Morawiecki stawia głównie na efekty nowych rozwiązań STIR, czyli systemu kontroli przepływów w systemie finansowym, mechanizm podzielonej płatności w VAT czy SENT 3, czyli uszczelnienia przewozów. Resztę trzeba będzie pożyczyć, co oznacza emisję długu wyższą także o około 10–20 mld zł.
– Postaramy się wdrożyć piątkę bez nowelizacji bud żetu, ale jeśli będzie konieczna, to ją przeprowadzimy. Przyglądamy się teraz ponownie budżetowi, szukamy oszczędności uznając, że każdy z ministrów, planując budżet, ma pewne rezerwy. Konstruując budżet na kolejny rok, będziemy starali się mieścić w regule wydatkowej. Agencja Fitch ocenia, że deficyt budżetowy może wynieść około 3 proc. i na pewno nie zamierzamy tej granicy przekraczać – zwraca uwagę premier.
Jak pisaliśmy, rząd szykuje się do zapowiadanych od jakiegoś czasu zmian w OFE. Gros pieniędzy, które tam są, ma przejść na indywidualne konta ubezpieczonych, prawdopodobnie IKE lub IKZE. Reszta, czyli lokaty bankowe i akcje zagraniczne, ma trafić do FRD. Wartość przekazanych tam środków ma być zapisana na kontach ubezpieczonych w ZUS. – Zmiany w OFE moglibyśmy sfinalizować w ciągu 6–12 miesięcy. Jeśli nam się to uda, byłby to ruch odwrotny do tego, co zrobiła koalicja PO-PSL. Oni – ratując doraźnie budżet – zabrali Polakom te środki, a my chcemy oddać ludziom to, co jeszcze pozostało – mówi Morawiecki. Choć to ruch, który nie musi okazać się taki prosty.

Rating niezagrożony

Piątkowy komunikat agencji Fitch jest istotny, bo to ze strony agencji ratingowych pierwsza publiczna recenzja rządowych planów zwiększenia wydatków budżetowych. Agencja już wcześniej sygnalizowała, że będzie to miało znaczenie dla perspektyw deficytu i długu, które są brane pod uwagę przy ocenie wiarygodności kredytowej.
– Ważne, że prognozy agencji uwzględniające działanie piątki Kaczyńskiego są zbieżne z tym, co deklaruje rząd: deficyt sektora finansów publicznych w 2020 r. nie przekroczy 3 proc. PKB. Fitch podkreśla przy tym, że bierze za dobrą monetę deklaracje rządu, że będzie on przestrzegał własnej reguły fiskalnej i kryteriów z Maastricht – komentuje Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium.
Fitch zwraca uwagę, że pakiet obietnic wyborczych zwiększa sztywność wydatków, a prognoza wzrostu deficytu do 2,8 proc. PKB w przyszłym roku jest obarczona pewnym ryzykiem. Na przykład takim, że rząd ugnie się przed żądaniami wzrostu płac w sektorze publicznym.
– Może się też okazać, że spowolnienie gospodarcze będzie głębsze, niż się dziś sądzi. Podkreślanie wagi reguły wydatkowej w tym kontekście pokazuje, jak ważna jest ona dla oceny wiarygodności i że jej złamanie może się dla rządu źle skończyć – podkreśla Mateusz Sutowicz.
Według niego przedstawiciele rządu w ostatnich dniach starają się pokazać, że mają świadomość ograniczeń dalszego wzrostu wydatków, o czym świadczy choćby zmiana retoryki premiera i zapewnienia o determinacji, by w przyszłym roku utrzymać deficyt poniżej 3 proc. PKB.
Jednak część ekonomistów zwraca uwagę, że wydatki z piątki Kaczyńskiego trudno będzie upchnąć w limicie wydatków, jakie trzeba będzie wyliczyć na 2020 r. w oparciu o regułę fiskalną. Według Ludwika Koteckiego, byłego wiceministra finansów w rządzie PO-PSL i twórcy reguły, limit może zostać przekroczony o co najmniej 58 mld zł.

Plus do piątki, czyli „wolność w sieci”

Postulat „wolności w internecie” ma być dodatkowym punktem piątki Kaczyńskiego. Lider PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki zapowiedzieli w sobotę, że partia zaimplementuje dyrektywę o prawach autorskich w taki sposób, że nie zostanie zagrożona wolność w sieci. W ten sposób wyborczy pakiet zyskał miano „piątka plus”.

Dyrektywa została przyjęta przez Parlament Europejski w ubiegłym tygodniu. Kraje członkowskie mają dwa lata na jej wdrożenie. Regulacje dotyczą m.in. obiegu informacji i licencji dla ich twórców. Za wprowadzeniem przepisów są m.in. właściciele dużych polskich dzienników jak: DGP, „Gazeta Wyborcza” czy „Rzeczpospolita”, ale także środowiska artystyczne. Przez przeciwników dyrektywa określana jest jako ACTA 2, ich zdaniem regulacje mogą oznaczać cenzurę w sieci. Przeciwny regulacjom jest polski rząd. Krytykami dyrektywy są także internetowi giganci jak Faceboook czy Google. Jej wejście w życie oznacza, że musieliby dzielić się z innymi firmami częścią zysków od reklam, które sprzedają dzięki korzystaniu z cudzej twórczości. Dlatego nowym rozwiązaniom przeciwny jest rząd USA.

Dlatego też deklaracje liderów PiS to nie tylko wyborczy gest wobec polskich internautów, ale także wsparcie postulatów Stanów Zjednoczonych.

Na razie trudno przesądzać, jaki praktyczny wymiar będzie miała sobotnia deklaracja Kaczyńskiego i Morawieckiego. Prezes partii nie zapowiedział, że dyrektywa nie będzie implementowana, a jedynie, że stanie się to w taki sposób, by rozproszyć obawy o cenzurę w sieci.