Podział aktywów funduszy może otwierać rządowi drogę do tańszego finansowania wydatków z tzw. piątki Kaczyńskiego. Do Funduszu Rezerwy Demograficznej może trafić minimum 35 mld zł.
Podział aktywów funduszy może otwierać rządowi drogę do tańszego finansowania wydatków z tzw. piątki Kaczyńskiego. Do Funduszu Rezerwy Demograficznej może trafić minimum 35 mld zł.
Sprawa zmian w otwartych funduszach emerytalnych nieoczekiwanie wróciła za sprawą Pawła Borysa, prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju i prawej ręki premiera w sprawach gospodarczych. W ubiegłym tygodniu podczas spotkania z inwestorami w Londynie Borys wskazał, że dobrze byłoby los funduszy emerytalnych rozstrzygnąć jeszcze przed 1 lipca tego roku, czyli przed wejściem w życie ustawy o pracowniczych planach kapitałowych.
Propozycję podziału pieniędzy z OFE po raz pierwszy zaprezentowano ponad dwa lata temu. Wtedy mowa była o tym, że 25 proc. aktywów trafi do zarządzanego przez ZUS Funduszu Rezerwy Demograficznej, a reszta na indywidualne konta emerytalne. Wszystko wskazuje, że FRD dostanie mniej niż jedną czwartą oszczędności emerytalnych.
– Warianty mogą być różne, ale najważniejsza jest dzisiaj przewidywalność i konsensus co do tego, co dalej z OFE. Jestem przekonany, że ten podział, w którym zdecydowana większość środków trafia na indywidualne konta, a jakaś część do FRD, to dobry pomysł. Oczywiście nie chodzi o to, żeby w funduszu znalazły się nagle akcje polskich spółek, powinny tam trafić inne aktywa, jak np. gotówka czy obligacje – mówił w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla DGP Borys.
Nawet jeśli OFE przekażą Funduszowi Rezerwy Demograficznej mniej niż 25 proc. swoich aktywów (dziś akcje spółek notowanych giełdzie, których FRD raczej nie dostanie, to prawie 79 proc.), to i tak państwowa instytucja zostanie zasilona prawie 35 mld zł. Jeśli do tego dojdzie, aktywa FRD prawie by się podwoiły. Już teraz liczą one 42 mld zł dzięki uznaniu pieniędzy z wykupu obligacji drogowych przez Krajowy Fundusz Drogowy (FRD przejął je już wcześniej od OFE) oraz samych obligacji. Tylko dzięki tej operacji aktywa wzrosły o 9,5 mld zł w gotówce i 3,2 mld zł w obligacjach drogowych.
Teoretycznie wzmocnienie FRD gotówką OFE nie jest złą informacją. Pieniądze i tak zostałyby w systemie emerytalnym i jeśli zostałyby wykorzystane zgodnie z celami, jakim ma służyć FRD, zmiana nie budziłaby większych kontrowersji. Rezerwę stworzono z myślą o czasie, gdy gospodarka i finanse publiczne będą się mierzyć ze strukturalnym niedopasowaniem w postaci spadającej liczby osób pracujących i odprowadzających składki oraz równocześnie rosnącej grupy pobierających emerytury. FRD w takiej sytuacji będzie zapleczem finansowym Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który wypłaca bieżące świadczenia.
Ale nie ma wcale pewności, że środki z FRD nie zostaną wykorzystane wcześniej. W latach 2010–2014 rząd PO-PSL przeniósł łącznie ponad 19 mld zł z rezerwy do FUS. To było wyjście awaryjne wobec bardzo słabych wpływów ze składek emerytalnych. W obliczu nowych wyzwań związanych z finansowaniem tzw. piątki Kaczyńskiego ten manewr może się powtórzyć.
Oficjalnie nikt z rządu nie chce o tym mówić, a prace nad zmianami w OFE się nie toczą. Ale faktem jest, że konieczność wydania ok. 40 mld zł ponad dopuszczalny poziom zmusi rząd do niestandardowych działań. Co mógłby osiągnąć, majstrując przy funduszach? Wszystko zależy od tego, jak zostanie zaklasyfikowane przejęcie przez FRD części pieniędzy z funduszy emerytalnych, które z punktu widzenia unijnego prawa nie są traktowane jako część finansów publicznych. Jeśli będzie to potraktowane jako dochód państwowego FRD, a więc nowy dochód sektora finansów publicznych, wówczas 35 mld zł ekstra sprawiłoby, że limit wydatków w całym sektorze mógłby wzrosnąć o taką samą kwotę. Stąd już tylko niewielki krok do tego, by sfinansować piątkę Kaczyńskiego.
Drugi wariant, w którym pieniądze z OFE nie są dochodem, a tylko powiększają aktywa FRD, jest dla rządu mniej korzystny. Ale i w tym przypadku nie jest on zupełnie na straconej pozycji. Finansowanie wypłat emerytur z tych środków oznacza, że można zmniejszyć dotację budżetową. A jeśli tak, to Ministerstwo Finansów nie musi szukać finansowania na rynku, czyli może sprzedać mniej obligacji. Ograniczenie podaży długu pomogłoby resortowi utrzymać wysokie ceny obligacji.
– Obecnie trwają prace nad przygotowaniem aktów wykonawczych do PPK i wdrożeniem systemu. Po zakończeniu tych prac będą podjęte decyzje co do zmian w zakresie OFE – poinformowało nas biuro prasowe MF.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama