Jeśli Państwo Środka chce zrealizować cel podwojenia PKB w tej dekadzie, to ani w tym, ani w przyszłym roku gospodarka nie może spowolnić do mniej niż 6 proc.
O podwojeniu w latach 2010–2020 produktu krajowego brutto i poziomu dochodów mówił kilka lat temu prezydent Chin Hu Jintao krótko przed przekazaniem władzy Xi Jinpingowi. Pierwsze lata wskazywały, że ze zrealizowaniem tego celu nie powinno być problemu, jednak w ostatnim okresie pojawia się coraz więcej wątpliwości. W 2018 r. tempo wzrostu gospodarczego było najniższe od 28 lat. Teraz władze chcą wszelkimi sposobami podtrzymać koniunkturę. Oficjalnym celem na ten rok jest wzrost PKB w granicach 6–6,5 proc. Jeśli to się uda, podwojenie PKB w ciągu dekady stanie się faktem. Ale łatwo nie będzie.
– Otoczenie okazało się bardziej skomplikowane i trudniejsze. Większe są oczekiwane i nieoczekiwane czynniki ryzyka oraz wyzwania. Musimy w pełni przygotować się na ciężką walkę – tak o perspektywach gospodarczych mówił wczoraj przy okazji otwarcia sesji parlamentu w Pekinie premier Li Keqiang. I zapowiedział serię działań, które mają nieco poprawić perspektywy – przede wszystkim chińskiego biznesu.
Najwyraźniej rząd uznał, że jako sposób na podtrzymanie wysokiego wzrostu sprawdzają się cięcia w podatkach. W ubiegłym roku ich wartość wyniosła prawie 200 mld dol. (równowartość prawie połowy PKB Polski). W tym roku mają być zwiększone o ponad połowę. Polegać będą przede wszystkim na ograniczeniu obciążeń podatkowych dla sektora produkcyjnego, ale też dla małych i mikrofirm. W przetwórstwie VAT zostanie zmniejszony z 16 do 13 proc. W transporcie i budownictwie stawka spadnie z 10 do 9 proc. Pojawią się także nowe możliwości odliczenia podatku w usługach. Premier zapowiedział również ograniczenie tej części składki emerytalnej, która jest opłacana przez pracodawcę, przy utrzymaniu dotychczasowego poziomu świadczeń.
Obniżki podatków dla małych firm zostały dokonane już przed rokiem. W styczniu władze ogłosiły trzyletni plan ograniczania podatków dla tego segmentu gospodarki. W efekcie co roku na kontach przedsiębiorstw ma zostawać 200 mld juanów (30 mld dol.). Małe firmy są istotne, bo to w dużej mierze od ich zachowania zależy sytuacja na rynku pracy.
Sektor przetwórczy jest natomiast kluczowy dla eksportu, a więc i dla równowagi zewnętrznej drugiej co do wielkości światowej gospodarki. Z tym zaś kraj ma problem – głównie ze względu na wojnę celną, jaką Państwu Środka wypowiedziała administracja prezydenta Donalda Trumpa.
Wśród zamierzeń rządu jest także zwiększenie liczby etatów w miastach o 11 mln i ograniczenie liczby osób biednych na wsi o 10 mln.
Spowolnienie w Chinach jest związane nie tylko z barierami w handlu ze Stanami Zjednoczonymi (ostatnio prezydent Trump powiedział, że obie strony są już ”bardzo, bardzo blisko„; według ”The Wall Street Journal„ Trump może podpisać porozumienie z Xi Jinpingiem pod koniec marca). Niekorzystnie wpływa oczekiwane spowolnienie, które będzie mieć charakter ogólnoświatowy. Są wreszcie ograniczenia wewnętrzne: w poprzednich latach silnikiem napędzającym gospodarkę był kredyt. Skończyło się jednak dużymi obawami o kondycję sektora bankowego oraz ryzykiem kryzysu, do którego może przyczynić się mocno rozwinięty sektor pozabankowy (tzw. shadow banking). Żeby przeciwdziałać tym zagrożeniom, władze postanowiły wziąć w karby sektor finansowy. To jednak oznaczało, że kredytowanie gospodarki musi przyhamować, przyczyniając się do zmniejszenia tempa wzrostu całej gospodarki.
Chociaż wiele wskazuje na to, że podwojenie chińskiej gospodarki w ciągu dekady powinno się udać, to rząd chce być przygotowany PR-owo również na niekorzystny scenariusz. Xinhua, państwowa agencja informacyjna, zamieściła wczoraj komentarz zatytułowany: ”Czas pozbyć się fetyszu wzrostu w chińskiej gospodarce„.
Rządowa dbałość o wzrost będzie miała jednak swoją cenę. W 2010 r. dług publiczny Chin wynosił 33 proc. PKB. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2021 r. przekroczy 60 proc.
Co roku na kontach firm ma zostawać 200 mld juanów (30 mld dol.)