- Zabójcza dla oceny potencjalnej ustawy przed TSUE jest sama argumentacja premiera Morawieckiego. Mówi on przecież o ochronie polskich producentów. Tym samym proponuje skrajnie protekcjonistyczne rozwiązanie, mające rzekomo chronić polskich przedsiębiorców przed producentami z Niemiec, Francji czy Hiszpanii - mówi w wywiadzie dla DGP Patryk Wachowiec prezes fundacji Centrum Analiz dla Rozwoju, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Patryk Wachowiec prezes fundacji Centrum Analiz dla Rozwoju, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju / DGP
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że powstanie ustawa, która „utrudni dużym sklepom sprzedaż produktów pod własną marką”. To dobry pomysł?
Niestety to kolejny fatalny pomysł. Rozumiem, że pan premier chce w ten sposób wzmocnić pozycję polskich rolników i małych producentów. Ale tego nie sposób uczynić poprzez przyjmowanie kolejnych paternalistycznych ustaw. Doskonale to pokazała ustawa o zakazie handlu w niedziele. Miała służyć najmniejszym polskim przedsiębiorcom, tymczasem to właśnie w nich uderza. Dziś już przytłaczająca większość Polaków zgadza się, że zakaz handlu w niedziele to humbug. W mojej ocenie podobnie będzie z nową propozycją. Zakaz sprzedaży produktów pod marką własną doprowadzi bowiem do tego, że polskim producentom wcale nie będzie lepiej, zaś gorzej będzie polskim konsumentom. Niestety rząd zmierza w tym kierunku, że chce decydować już nie tylko o tym, kiedy możemy iść na zakupy, lecz także co i za ile możemy kupić.
Dlaczego pogorszy się polskim konsumentom?
Produkty sprzedawane pod marką własną są z reguły najtańsze. Z czego to wynika? Ano z tego, że najczęściej są produkowane przez lokalnych, krajowych producentów. Ci drobni przedsiębiorcy nie martwią się o reklamę produktów, nie zajmują się też logistyką i wreszcie nie muszą się skupiać na walce o dobre miejsce na półce w dużym sklepie. W skrócie: producent zajmuje się tylko tym, na czym się zna najlepiej, czyli na dostarczeniu produktu. Sieć handlowa zaś też nie musi go specjalnie reklamować – reklamą jest sama jej marka, do której klient najwidoczniej ma zaufanie, skoro wybrał zakupy właśnie w jej sklepie. Wydaje mi się, że premier Mateusz Morawiecki uważa, iż produkty sprzedawane pod marką własną są produkowane głównie w państwach, z których pochodzą sieci handlowe. To bowiem jedyne uzasadnienie, dla którego można by zachwalać proponowane rozwiązanie jako chroniące polskich producentów. Ale to przecież nieprawdziwe założenie. Wystarczy iść do dużego sklepu, by zobaczyć, że to właśnie produkty sprzedawane pod markami własnymi sieci są najczęściej produkowane w Polsce. To zresztą logiczne, bo aby produkt był tani, łańcuch dostaw musi być możliwie najkrótszy.
Czy proponowane przez premiera Morawieckiego rozwiązanie byłoby zgodne z prawem unijnym?
Byłoby z prawem unijnym wręcz sprzeczne. Naruszona byłaby podstawowa zasada traktatowa dotycząca swobody przepływu towarów. Warto, by polscy decydenci, zanim uchwalą nowe prawo, sięgnęli chociażby do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE z 1993 r. w sprawie Bernarda Kecka i z 1979 r. w sprawie Cassis de Dijon. To kamienie milowe w orzecznictwie luksemburskim dotyczącym swobody przepływu towarów. W największym skrócie: polski rząd chce zrobić wszystko to, czego robić nie wolno. Wprowadzenie restrykcji dotyczących kształtu, cech czy opakowania towarów – a to zdaje się sugerować premier – jest jaskrawo sprzeczne z kilkudziesięcioletnim dorobkiem orzeczniczym unijnego trybunału. Zabójcza dla oceny potencjalnej ustawy przed TSUE jest sama argumentacja premiera Morawieckiego. Mówi on przecież o ochronie polskich producentów. Tym samym proponuje skrajnie protekcjonistyczne rozwiązanie, mające rzekomo chronić polskich przedsiębiorców przed producentami z Niemiec, Francji czy Hiszpanii. To w oczywisty sposób niezgodne z prawem unijnym, bo zaburza samą jego istotę – wolną wymianę handlową między państwami UE. Inna rzecz, że stworzenie szczelnych przepisów może być niesłychanie trudne. Wiele dyskontów zgromadzonych w sieciach działa przecież jako oddzielne spółki prawa handlowego. Rozwinięta w polskim handlu jest franczyza. Trudno wyobrazić sobie skuteczny zakaz sprzedawania produktów pod marką własną.