Polskie banki mają ponad 200 mld zł funduszy własnych . To m.in. efekt mitygowania wypłaty dywidend przez KNF.
Komisja Nadzoru Finansowego pod nowym kierownictwem nie zmieniła nastawienia do wypłaty dywidend przez krajowe instytucje finansowe i ogranicza wartość środków, które firmy mogą wypłacić akcjonariuszom.
Poprzedni przewodniczący KNF zapowiadał, że zalecenia dotyczące podziału zysku za 2018 r. będą znane jeszcze przed zakończeniem roku obrachunkowego. Sytuację skomplikował wybuch afery po upublicznieniu jego rozmowy z Leszkiem Czarneckim, właścicielem dwóch banków. Zrezygnował ze stanowiska i wkrótce, już jako Marek Ch., trafił do aresztu. Po 10 dniach funkcję objął Jacek Jastrzębski.
„Polityka dywidendowa” została przyjęta dopiero na wtorkowym, drugim w tym roku, posiedzeniu KNF. Jest ona podobna do tej, jaka obowiązywała w zeszłym roku. Wypłata dywidendy jest możliwa, o ile nadzorowana instytucja spełnia warunki narzucone przez nadzór: ma wystarczająco wysokie kapitały (KNF mierzy to współczynnikiem kapitałowym – podstawową miarą bezpieczeństwa banku) i odpowiednią ocenę nadzorczą. Dodatkowe ograniczenia pojawiają się, jeśli bank ma duży portfel walutowych kredytów hipotecznych.
Skutek będzie taki, że wśród banków, których akcje są notowane na warszawskiej giełdzie, niemal wszystkie będą mogły podzielić się zyskiem z udziałowcami. Ale tylko nieliczne przeznaczą na dywidendę 100 proc. wypracowanego wyniku.
W ostatnich latach cały (lub prawie cały) dochód oddawały akcjonariuszom Pekao i Handlowy. Oba jednak niedawno dopuściły ograniczenie dywidend. Pierwszy już za 2018 r. chce wypłacić „tylko” 90 proc. zysku (gdyby wynik okazał się nie gorszy niż ten za 2017 r., dywidenda ma być taka sama, jak przed rokiem; wtedy przeznaczono na nią niemal 2,1 mld zł). Za dwa lata udział akcjonariuszy w zysku ma się zmniejszyć do 50–75 proc. Drugi zadeklarował niedawno, że na dywidendę będzie przeznaczał minimum 75 proc. zysku.
W przypadku towarzystw funduszy inwestycyjnych i powszechnych towarzystw emerytalnych (tam ograniczenia dotyczące wypłaty dywidend są nieco inne niż w bankach) pojawił się dodatkowy wymóg: „przy podejmowaniu decyzji dotyczącej podziału zysku towarzystwo powinno uwzględnić dodatkowe potrzeby kapitałowe w perspektywie dwunastu miesięcy od momentu zatwierdzenia sprawozdania finansowego za 2018 rok, tak aby sposób podziału zysku (…) uwzględniał potrzeby zawiązane z planowanym tworzeniem funduszy zdefiniowanej daty i zarządzaniem nimi zgodnie z ustawą z 4 października 2018 r. o pracowniczych planach kapitałowych” – czytamy w dokumencie KNF.
Ograniczenia nakładane przez nadzór skutkują tym, że banki zamiast wypłacać dywidendę, przeznaczają środki na powiększenie funduszy własnych. W efekcie ich wskaźniki wypłacalności idą w górę, co oznacza większe możliwości pokrycia ewentualnych strat, a więc i większe bezpieczeństwo. Wyższe wskaźniki oznaczają również możliwość przyspieszenia akcji kredytowej.
Jak wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego, w polskich bankach wskaźnik kapitału najwyższej kategorii (Tier 1) wynosił w połowie ub.r. 16,7 proc. Średnia dla państw Unii Europejskiej wynosiła wówczas niespełna 16,1 proc., a w najlepszych pod tym względem krajach, jak Luksemburg, Szwecja, Finlandia i Słowenia, było to co najmniej 20 proc. Eksperci podkreślają jednak, że te dane nie są do końca porównywalne: o ile sposób wyliczania kapitału jest w poszczególnych krajach podobny, to różnią się wagi ryzyka dla aktywów (czyli mianownik wskaźnika kapitałowego).