Zapowiedzianej dwa lata temu nowelizacji ustawy antylichwiarskiej nadal nie ma. Przedstawiciele resortu sprawiedliwości nie potrafią przekonać do swych pomysłów ani innych ministrów, ani szefa KNF.
„Państwo musi chronić obywateli przed patologiami. A lichwa taką patologią bez wątpienia jest”. „Wszyscy nieuczciwi, a nawet powiedzmy wprost – oszuści, którzy żerują na ludzkiej krzywdzie, niech się boją”. „Problemem jest ustawa antylichwiarska. Jest dziurawa jak durszlak”. To słowa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z wywiadu dla DGP z 21 lipca 2016 r. Skończyło się na zapowiedziach. Pierwsza wersja projektu nowelizacji została powszechnie skrytykowana. Opracowano drugą, którą przed publikacją postanowiono skonsultować m.in. z Komisją Nadzoru Finansowego (KNF). Efekt? Nie poznaliśmy jej do dziś, choć przedstawiciele resortu sprawiedliwości na niemal wszystkich konferencjach, na których występują, mówią, że w ministerstwie przygotowano przepisy mające zapobiegać lichwie.

Obawy biznesu

– Śpimy na bombie. Wolelibyśmy nawet niekorzystną dla nas ustawę, do której wejścia będziemy mogli się przygotować, niż niepewność. Obawiamy się, że któregoś dnia projekt zostanie opublikowany, a miesiąc lub dwa później stanie się obowiązującym prawem – mówi wiceprezes jednej z największych firm pożyczkowych w Polsce.
Jarosław Ryba, prezes Polskiego Związku Instytucji Pożyczkowych, uważa, że przyjęcie ustawy mogłoby być dla branży zabójcze.
– Dalsze zaostrzanie limitu kosztów pozaodsetkowych doprowadziłoby do drastycznego ograniczenia liczby firm funkcjonujących na rynku. Pozostałoby ich co najwyżej kilkanaście w całej Polsce. W efekcie ustawodawca ograniczyłby konkurencję, przez co wcale nie byłoby taniej dla klienta. Wykształciłaby się szara strefa, gdyż ludzie nadal potrzebowaliby kapitału – podkreśla Ryba.
Dodaje, że dowodem na to są wyniki finansowe branży z 2017 r. Zarobiła ona w zeszłym roku niewiele ponad 160 mln zł. Skorzystały z jej usług 3 mln osób. Oznacza to, że średni roczny zysk firmy pożyczkowej na klienta wyniósł 54 zł.
Pożyczki w praktyce / Dziennik Gazeta Prawna
Pierwotny projekt resortu sprawiedliwości zakładał zmianę w kodeksie karnym. Wprowadzony miałby zostać nowy przepis, który przewidywałby, że kto w zamian za udzielone osobie fizycznej świadczenie pieniężne, niepozostające w bezpośrednim związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą, żąda od niej odsetek, wynagrodzenia lub innego świadczenia pieniężnego z tytułu udzielenia świadczenia, o łącznej wartości przekraczającej równowartość odsetek maksymalnych, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. To by oznaczało, że do więzienia mógłby trafić każdy oferujący pożyczkę na warunkach gorszych niż ok. 10 proc. w skali roku. Obecnie obowiązujący limit kosztów pozaodsetkowych (to właśnie one stanowią podstawę zysku większości instytucji pożyczkowych, a nie odsetki) wynosi 55 proc. wartości pożyczki rocznie i nie więcej niż 100 proc. w ogóle (wprowadzony został na mocy ustawy anty lichwiarskiej – Dz.U. z 2015 r. poz. 1357, zaś ujęty jest w art. 36a ustawy o kredycie konsumenckim – t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 993 ze zm.). Po opublikowaniu projektu i tekście w DGP, w którym wskazaliśmy, że MS chce drastycznie ograniczyć zarobek pożyczkodawców, głos postanowił zabrać minister Zbigniew Ziobro. Wyjaśnił, że projekt zostanie poprawiony, tak by firmy pożyczkowe nadal mogły udzielać pożyczek i na tym zarabiać. Tyle że zdaniem ministra limit kosztów pozaodsetkowych powinien być niższy niż obecne 55 proc. wartości pożyczki rocznie.

Trudne uzgodnienia

Właśnie z powodu chęci zmniejszenia obciążeń pożyczkobiorców kosztem przedsiębiorców nowej wersji projektu nie ma do dziś. Nieoficjalnie wiemy, że zastrzeżenia do tego pomysłu ma KNF. Rzecznik urzędu komisji wypowiada się dyplomatycznie. Jacek Barszczewski podkreśla bowiem, że nadzór od wielu miesięcy wspiera Ministerstwo Sprawiedliwości w pracach nad rewizją przepisów ustaw regulujących koszty pozaodsetkowe w ujęciu cywilnym i karnym.
– W ramach współpracy przekazaliśmy nasze uwagi i analizy, obejmujące także porównanie podejścia do tego zagadnienia w różnych państwach. Nasze badania i analizy miały służyć projektodawcy do osadzenia tematu w szerszej panoramie zjawisk rynkowych i skutków społecznych regulacji tego zagadnienia – wyjaśnia Barszczewski. I dodaje, że trzeba pamiętać, iż „wysokość kosztów pozaodsetkowych to aspekt nie tylko ostrożnościowy czy dotyczący stabilności finansowej rynku i ochrony jego uczestników, co należy do właściwości KNF, ale także problem doniosły społecznie zarówno z punktu widzenia pożyczkobiorców, jak i przedsiębiorstw”.
Ministerstwo Sprawiedliwości, pytane o powody zwlekania z publikacją ustawy i zastrzeżenia KNF, unika odpowiedzi. Dowiadujemy się jedynie, że w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad projektem ustawy i ostateczna wersja zostanie upubliczniona po ich zakończeniu.
Nieoficjalnie dowiadujemy się, że możliwe jest, iż skończy się na doprecyzowaniu znamion przestępstwa lichwy oraz podniesieniu kar, ewentualnie limit kosztów pozaodsetkowych zostanie obniżony symbolicznie, np. do 50 proc. wartości pożyczki rocznie. Pozwoliłoby to wyjść wszystkim z twarzą. Zmiana jedynie przepisów karnych spodobałaby się również branży.
– W pełni popieramy krucjatę karną przeciwko oszustom i wyłudzaczom. Nie chcemy, by wrzucano legalnie działające instytucje pożyczkowe do jednego worka z osobami, które zabierają ludziom mieszkania pod pozorem niespłaconej pożyczki – zapewnia Jarosław Ryba.