Coraz więcej firm w Polsce boryka się z problemem niezapłaconych faktur. Do 16,2 proc. (z 13,5 proc.) wzrósł odsetek tych, u których zjawisko to narasta. Jednocześnie znacząco, bo z 15,1 proc. do 11,3 proc., zmniejszyło się grono firm, których wcale nie dotykają takie perturbacje - informuje KRD.

"W efekcie aż 89 proc. przedsiębiorców nie dostaje zapłaty na czas. Gwałtownie przybywa też pesymistów spodziewających się, że w najbliższych miesiącach zjawisko to będzie przybierać na sile" - podkreślono. Jak dodano, przybywa też pesymistów, według których zjawisko to będzie przybierać na sile.

Krajowy Rejestr Długów Biuro Informacji Gospodarczej SA i Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce przeprowadziły badanie "Portfel należności polskich przedsiębiorstw". Jest ono prowadzone co kwartał, od stycznia 2009 roku. Bada się w nim poziom zatorów płatniczych w polskich firmach.

Jak czytamy w konkluzjach badania, w drugim kwartale 2018 roku Indeks Należności Przedsiębiorstw (INP), mierzący poziom zatorów płatniczych w polskich firmach, wzrósł do 90,2 punktu. W poprzednim kwartale wynosił on 89,9 punktu. Im niższy wskaźnik INP, tym firmy mniej terminowo płacą faktury. "Właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w drugim kwartale br. Obecna wartość indeksu jest wyższa od średniej za cały okres badania, czyli od stycznia 2009 r., która wynosi 87,4 punktu" - zwrócono uwagę.

Zdaniem prezesa Krajowego Rejestru Długów Adama Łąckiego, biorąc pod uwagę średnią z ostatnich trzech lat, sytuacja staje się niepokojąca.

"INP z tego okresu wynosi aż 91,1 punktu. Zmniejszyła się grupa przedsiębiorstw patrzących na kolejne trzy miesiące z największym optymizmem, to jest tych, które nie spodziewają się opóźnień w płatnościach. Grono to skurczyło się z 8,3 proc. do 5,8 proc. Po drugie nadspodziewanie mocno przybyło przedsiębiorstw, które są największymi pesymistami. Chodzi o firmy, które oczekują, że ich kontrahenci będą regulować faktury jeszcze bardziej nieterminowo niż do tej pory. Tu mamy wzrost z 7,9 proc. do aż 20 proc. To wszystko sprawia, że firmy powinny zrewidować taktykę dystrybucji swoich produktów i usług. Muszą w kontaktach handlowych wprowadzić zasadę ograniczonego zaufania, aby nie dopuścić do sytuacji, że będą +kredytować+ odbiorców. Bo wtedy same staną się ofiarami zatorów płatniczych" - zaznaczył Łącki.

W badaniu wykazano ponadto, że w drugim kwartale br. zwiększył się odsetek firm, które mają problem z egzekwowaniem należności od kontrahentów - mierzy się z tym 88,7 proc. firm. W pierwszym kwartale br. z nierzetelnymi partnerami zmagało się 85 proc. z nich.

"Niestety zdaniem przedsiębiorców zjawisko to będzie przybierać na sile. Aż 94,2 proc. firm przewiduje, że w najbliższych miesiącach będzie musiało radzić sobie nieuczciwymi kontrahentami" - podkreślono w badaniu.

Analiza wykazała, że przedsiębiorcy trochę krócej czekają za zapłatę faktur. W drugim kwartale było to średnio 3 miesiące i 12 dni, z kolei w pierwszym kwartale przedsiębiorcy czekali za zapłatę zobowiązań 3 miesiące i 24 dni.

"Najnowsze badanie pokazuje, że w 65,1 proc. firm (wzrost z 62,3 proc.) okres przeterminowania faktur jest krótszy niż 3 miesiące, a tylko w przypadku 20,9 proc. (spadek z 24,4 proc.) wynosi 6 miesięcy lub dłużej" - dodano.

Według Mirosława Sędłaka zarządzającego programem Rzetelna Firma w ramach Kaczmarski Group, zmiany te wynikają z długookresowego wzrostu gospodarczego, który w pozytywny sposób, m.in. poprzez popyt krajowy i zagraniczny, wpłynął na zwiększenie przychodów przedsiębiorców.

"Jest to jednocześnie widoczne w spadku udziału przeterminowanych należności w portfelach polskich przedsiębiorstw oraz w skróceniu przeciętnego okresu przeterminowania tych faktur. Zmiany te działają łagodząco na dość pesymistyczną perspektywę występowania nieterminowych należności w kolejnych trzech kwartałach. Na podstawie tych obserwacji można postawić tezę, że w najbliższych miesiącach terminowość klientów polskich firm nie będzie miała negatywnego wpływu na wzrost produktu krajowego brutto Polski. Nie powinno to jednak rozleniwiać przedsiębiorców, bo tylko stałe monitorowanie płatności od kontrahentów zapewnia firmom płynność finansową" - dodał Sędłak.

W badaniu czytamy, że w efekcie zatorów płatniczych firmy ograniczają inwestycje, ale nie zwalniają pracowników.

"Znamienny jest duży wzrost odsetka firm ograniczających inwestycje, który uwidocznił się w badaniu. To negatywny symptom świadczący o tym, że najbliższe miesiące mogą być trudniejsze finansowo dla firm. Pamiętajmy, że inwestycje są motorem gospodarki, a skłonność prywatnych firm do inwestowania jest jednym z mierników koniunktury" - ocenił Sędłak.