W PKO BP rekordowa sprzedaż kredytów dla ludności i wyhamowanie tempa wzrostu akcji kredytowej. Pozycja nr 1 w kraju i regionie niezagrożona.
Do dziś bankowi udało się prawdopodobnie przekroczyć granicę 300 mld zł aktywów. W końcu czerwca – wczoraj bank zaprezentował wyniki za pierwsze półrocze – brakowało jeszcze 1,3 mld zł. Od tego czasu minęły jednak prawie dwa miesiące, w których klienci przynosili depozyty, a należący do grupy bank hipoteczny wyemitował w lipcu listy zastawne o wartości 500 mln zł. Prezes Zbigniew Jagiełło zapowiadał osiągnięcie „300 mld na 100-lecie niepodległości” już w ubiegłym roku. Sprawozdanie za III kwartał bank publikuje dzień po rocznicy odzyskania niepodległości.
PKO nie jest pierwszą krajową instytucją, której udało się osiągnąć ten poziom. Wcześniej zrobił to Powszechny Zakład Ubezpieczeń – dzięki zakupowi 20 proc. akcji Pekao, bo teraz cały bilans kupionego banku jest zaliczany do aktywów ubezpieczyciela.
PKO pozostaje jednak największym bankiem – nie tylko w kraju, ale i w regionie. Dwaj najwięksi konkurenci – Československá obchodni banka i Česká Spořitelna mają do odrobienia dystans kilkudziesięciu miliardów złotych. Ponad 100 mld zł dzieli od PKO BP największy bank Węgier – OTP.
Ranking wygląda inaczej, jeśli region poszerzyć o Rosję. Sam Sbierbank – tamtejszy odpowiednik PKO – ma aktywa przekraczające 1,7 bln zł. Większe są jeszcze VTB (ponad 800 mld zł) i Gazprombanku (niecałe 370 mld zł).
Pod względem wzrostu skali działania ostatnie kwartały nie były dla PKO szczególnie udane. W czerwcu aktywa były o niewiele ponad 4 proc. wyższe niż rok wcześniej. To najsłabszy wynik spośród dużych krajowych banków. Pierwszy powód to spadek wartości hipotek walutowych (w końcu czerwca wynosiły one 27,5 mld zł) za sprawą spłaty kredytów przez klientów i dzięki umocnieniu złotego, co zmniejsza wartość należności w przeliczeniu na krajową walutę.
Druga przyczyna: słabszy od średniej rynkowej wzrost w kredytach dla firm. Należności dla małych i średnich przedsiębiorstw wynosiły w końcu czerwca 30,8 mld zł. Były o 3,4 proc. większe niż rok wcześniej. W kredytach dla dużych firm wzrost nie przekroczył 1 proc. w skali roku. W końcu pierwszego półrocza wynosiły one niespełna 66 mld zł. – Tempo nie poprawiło się w ostatnich dwóch kwartałach. W kredytach dla dużych korporacji jest zabójcza walka na marże. A my wystrzegamy się pustych wolumenów – tłumaczył na spotkaniu z dziennikarzami Zbigniew Jagiełło. Chodzi o duże kredyty, na których bank nie zarabia.
Rekordowa jest natomiast sprzedaż kredytów dla klientów indywidualnych. W II kwartale PKO BP udzielił kredytów hipotecznych o wartości 4 mld zł. Niemal drugie tyle wyniosła sprzedaż kredytów konsumpcyjnych. – To pochodna wzrostu zamożności, dobrej sytuacji na rynku pracy – stwierdził szef PKO.
Takie kredyty to również większa korzyść dla banku. Ich sprzedaż pomogła w zwiększeniu marży odsetkowej, czyli – w uproszczeniu – różnicy w oprocentowaniu kredytów i depozytów odniesionej do skali biznesu. W II kwartale ub.r. wynosiła ona 3,27 proc. Rok później urosła do 3,42 proc. Jak wyjaśniał odpowiedzialny za finanse PKO wiceprezes Rafał Kozłowski, to nie tylko pochodna sprzedaży kredytów, ale też „następstwo ograniczenia kosztów odsetkowych”. W minionym kwartale zysk PKO BP wyniósł 933 mln zł.
Prezes Jagiełło podkreśla, że stawia przede wszystkim na rozwój organiczny, nie na przejęcia. Zwłaszcza że na sprzedaż wystawiane są stosunkowo niewielkie banki. – Zaburzanie funkcjonowania systemu informatycznego z powodu „małych kąsków” nie jest opłacalne. Taka transakcja nie poprawi znacząco naszej pozycji, a zwiąże zasoby i czas, które można wykorzystać na transformację cyfrową – wskazuje.
/>