Właśnie mamy przedsmak tego, zczym będzie się musiała zmierzyć cała administracja publiczna. Jak poinformowała piątkowa Gazeta Wyborcza, prokuratura nie może wynegocjować zadowalającej ją ceny na przesyłki PP. Dotychczas płaciła 1,2 zł za list polecony, teraz zaś operator ma żądać aż o70 proc. więcej. Dotychczasowa umowa kończy się 31 lipca ijeśli nie zostanie przedłużona, prokuratorom nie pozostanie nic innego jak biegać na pocztę ipłacić 5,2 zł za znaczki na listpolecony.
Nie mam satysfakcji, choć scenariusz ten przewidziałem już dwa lata temu, pisząc komentarz zatytułowany „Każdy monopol demoralizuje”. Inie chodzi mi ote 70 proc. żądanej podwyżki. Być może, jak utrzymuje PP, jest ona uzasadniona podwyżkami dla listonoszy czy droższym paliwem. Problem jest inny. Kto zagwarantuje, że kolejnym razem operator nie podniesie cen o200 proc.? Dlaczego miałby tego nie zrobić, skoro cała administracja jest zdana na jego łaskę? Jedyną granicę wyznacza te 5,2 zł za list polecony, bo jest to cennik usług powszechnych, zatwierdzonych przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Prokuratura wzasadzie nie ma wyjścia –musi przystać na warunki monopolisty. Jeśli spuści on ztonu, to tylko dlatego, że takie będzie miał widzimisię. Do tego właśnie prowadzi brak konkurencji. Narzekaliśmy na InPost, na konieczność odbierania przesyłek wkioskach, na brak zaufania do kurierów? To teraz jesteśmy zdani na łaskę iniełaskę narodowegooperatora.
Ciekawe natomiast jest co innego. Jak to możliwe, że w2015 r. PP w przetargu dla sądów mogła zaproponować kwotę o182 mln zł niższą niż jedyny prywatny konkurent, czyli Polska Grupa Pocztowa (głównie InPost)? Zapewniała wówczas, że jest to cena rynkowa, anie dumping. Kontrakt jest wciąż realizowany, awięc wjakiś sposób musi się kalkulować. Jak to się ma do dzisiejszychpodwyżek?
Przed ponad rokiem ówczesne Ministerstwo Infrastruktury iBudownictwa przedstawiło projekt przepisów znoszących konkurencję na przesyłki urzędowe isądowe. Ostatecznie go wycofano, bo skoro InPost opuścił rynek publicznych przesyłek iPP została monopolistą, to itak nie trzeba już organizować przetargów. Jak ponury żart brzmi dzisiaj uzasadnienie tego projektu. Można wnim przeczytać, że dzięki monopolowi nasz narodowy operator będzie mógł... obniżyć ceny na sweusługi.