UOKiK rozpoczął postępowanie przeciwko Poczcie Polskiej; spółka może wykorzystywać swoją pozycję rynkową, by wyeliminować konkurentów - poinformował w czwartek Urząd.

W komunikacie UOKiK zaznaczono, że Poczta Polska (PP) ma status operatora wyznaczonego i ma obowiązek świadczyć powszechne usługi pocztowe. Oznacza to, że ma wyłączność na doręczanie niektórych przesyłek, np. listowych do 2 kg, w tym poleconych.

"W przypadku pozostałych (niepowszechnych) usług pocztowych, PP musi rywalizować z innymi podmiotami. Może występować wtedy w podwójnej roli – konkurenta i kontrahenta, ponieważ niezależni przedsiębiorcy muszą często korzystać z jej infrastruktury, aby świadczyć usługi pocztowe na rzecz swoich klientów" - podkreślił Urząd.

UOKiK sprawdzi, czy spółka wykorzystuje swoją pozycję, żeby wyeliminować z rynku konkurencyjnych przedsiębiorców. Jego wątpliwości budzą warunki umów, jakie PP zawiera ze swoimi kontrahentami, którzy świadczą niepowszechne usługi pocztowe.

Urząd podał, że, przykładowo, kontrahent musi podać informacje handlowe o klientach, dla których realizuje usługę. Dysponowanie tymi danymi przez PP, już na etapie kontraktowania, nie wydaje się mieć uzasadnienia i może przyczynić się do odebrania klientów konkurentom.

"Brak jest również stałego cennika usług. Wycena jest prowadzona za każdym razem indywidualnie. To z kolei może oznaczać, że niezależny przedsiębiorca świadczący usługi pocztowe nie może zaproponować od razu wyceny na usługi pocztowe dla swoich klientów. To może negatywnie wpływać na jego atrakcyjność, jako partnera handlowego. Ponadto kontrahent Poczty Polskiej musi z góry dokładnie określić liczbę nadanych przesyłek w danym okresie rozliczeniowym. Jeżeli będzie ich mniej, nawet o jedną przesyłkę, cena na wszystkie może wzrosnąć do stawki oferowanej dla nieznacznych wolumenów nadań" - napisano w komunikacie.

Urząd zaznaczył, że, zgodnie z prawem antymonopolowym, przedsiębiorcom, którzy mają pozycję dominującą na danym rynku, nie wolno jej wykorzystywać do ograniczania konkurencji.

"Sprawdzimy, czy w tym przypadku mamy do czynienia z takim działaniem i próbą wyeliminowania konkurentów. Brak konkurencji oznacza zazwyczaj wyższą cenę i niższą jakość produktów lub usług – powiedział, cytowany w komunikacie, prezes UOKiK Marek Niechciał.

Zgodnie z prawem, kara za nadużycie pozycji dominującej może wynieść do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. Nie każde postępowanie kończy się sankcją pieniężną. W uzasadnionych przypadkach prezes urzędu może zobowiązać przedsiębiorcę do zmiany praktyk.