Przekazany do konsultacji społecznych projekt nowelizacji ustawy o ZOZ jest próbą ograniczenia patologii handlu długami szpitali. Nie wydaje się jednak, by ustawa w tym kształcie miała szanse spełnić oczekiwania.
Nowelizacja przewiduje dodanie do art. 53 ustępu 5a, który brzmi: zmiana wierzyciela, w przypadku zobowiązań publicznego ZOZ, może nastąpić po wyrażeniu zgody przez podmiot, który utworzył zakład. Zgodnie z uzasadnieniem, ma ona na celu ograniczenie handlu wierzytelnościami. Potrzeba opracowania projektu wynika z konieczności wzmocnienia wpływu organu założycielskiego na zmianę wierzyciela zobowiązań publicznego zakładu opieki zdrowotnej. Ponadto spowoduje ograniczenie wtórnego obrotu wierzytelnościami, co wiązało się z dodatkowymi kosztami dla ZOZ.
Problematyka handlu wierzytelnościami zakładów opieki zdrowotnej w Polsce ma wieloletnią historię, wyprzedzającą jeszcze usamodzielnienie się ZOZ. W połowie lat 90. głośny był handel długami i tzw. ich hodowanie w celu kompensat z wierzytelnościami Skarbu Państwa. Na początku bieżącej dekady natomiast, wraz z ponownym narastaniem problemu zadłużenia publicznych ZOZ, zjawisko handlu długami przybrało najbardziej dziką formę i w połączeniu z kolosalnymi kosztami egzekucji komorniczych (które udało się ograniczyć dzięki nowelizacji ustawy o komornikach sądowych i egzekucji), istotnie pogarszało sytuację w służbie zdrowia.
Pomimo to proponowane zmiany nie tylko nie przyniosą oczekiwanych korzyści (które zresztą w uzasadnieniu nowelizacji zostały określone jako niemożliwe do przewidzenia), lecz także mogą być w praktyce źródłem pogorszenia sytuacji szpitali.
Ograniczanie dysponowania wierzytelnościami wpływa na ryzyko finansowe u dostawców towarów i usług do SP ZOZ. Większe ryzyko dyskontują oni, podwyższając proponowane ceny lub wycofując się ze współpracy z jednostkami, w których ryzyko jest stosunkowo największe. Szczególnie dotyczy to podmiotów oferujących najkorzystniejsze ceny i tym samym, które stosowały najniższe marże. Wiele szpitali, wprowadzając do wzorów umów poprzetargowych rygorystyczne ograniczenia w dysponowaniu wierzytelnościami przez kontrahentów, przekonało się, że w tej sytuacji zmniejszyła się liczba podmiotów zainteresowanych dostawami oraz zwiększyły się koszty tych dostaw. Ostatecznie ocena strat i korzyści ograniczania cesji była trudna do przeprowadzenia. Większa kontrola nad wierzytelnością była bowiem okupiona często wyższymi kosztami funkcjonowania. Istotne jest jednak, że obecnie dyrektor każdego SP ZOZ może taką ocenę dokonywać samodzielnie i metodą prób zawierać w umowie takie klauzule dotyczące wierzytelności, które nie będą odstraszały kontrahentów.
Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na fakt, że wymóg uzyskania zgody organu założycielskiego na cesję może być nawet bez udziału SP ZOZ łatwo ominięty. W tym celu wierzyciel zawiera porozumienie z instytucją skupującą wierzytelności w sprawie upoważnienia do dochodzenia wierzytelności. W rezultacie to instytucja skupująca wierzytelności przejmuje cały proces dochodzenia roszczenia, decyduje o rozłożeniu na raty, propozycji wysokości naliczanych odsetek itd. Pomimo faktu, że z formalnoprawnego punktu widzenia wierzyciel pozostaje ten sam, skutek w postaci faktycznego dysponowania wierzytelnością przez instytucję skupującą zostaje osiągnięty.
Handel długami szpitali jest rozpowszechniony z dwóch powodów. Pierwszym jest odpowiednia podaż wierzytelności szpitalnych, co wynika z ciągle dużego zadłużenia jednostek ochrony zdrowia. Drugim natomiast jest brak zdolności upadłościowej SP ZOZ, dzięki czemu istnieje pewność odzyskania zadłużenia, w ostateczności od organu założycielskiego.
Problemem podstawowym nie jest samo istnienie rynku wierzytelności szpitali, lecz brak cywilizowanych reguł nim rządzących. Szpitale rzadko stosują metody zarządzania długiem, nie prowadzą aktywnej polityki w tym zakresie. Nie współpracując z bankami wybieranymi na podstawie prawa zamówień publicznych, pozostają skazane na instytucje skupujące wierzytelności. Poddanie szpitali regułom rynkowym, wprowadzenie kontrolowanej upadłości i wymuszenie właściwej gospodarki finansowej pozwoliłoby na stworzenie reguł rynku wierzytelności szpitalnych. Byłby on naturalnym elementem ich funkcjonowania, a nie tylko problemem wynikającym z dysfunkcjonalności systemu ochrony zdrowia.