„Opłata internetowa nosi znamiona niedozwolonej manipulacji (...) Z uwagi na fakt, że płatność elektroniczna jest w tym wypadku dla sprzedawcy bardziej opłacalna, opłata jawi się jako absurd. Zakup biletu do kina przez internet powinien raczej wiązać się z odwrotnym skutkiem, a więc ze zniżką dla kupującego. Przecież sprzedawca nie ponosi w tym wypadku kosztów obsługi klienta przez pracownika kina oraz wydruku biletu, oszczędzając w efekcie nie tylko pieniądze, ale również cenny czas” – przekonywała posłanka PO Lidia Gądek w interpelacji skierowanej do ministrów cyfryzacji, finansów, kultury oraz sprawiedliwości.
Jej zdaniem taka praktyka bez wątpienia jest nieetyczna, a być może nawet nielegalna. Świadczyć o tym miałby fakt, że jeśli ktoś zamawia dziesięć biletów w jednej transakcji, to musi dopłacić określoną kwotę do każdego z nich, a nie jednokrotnie. A przecież koszt obsługi systemu informatycznego nie jest w tej sytuacji wyższy niż przy skromniejszym zakupie.
Z odpowiedzi rządu wynika jednak, że sieci kin dalej będą mogły dodatkowe opłaty pobierać. Sprawę przeanalizował także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
„Minister cyfryzacji nie jest uprawniony do regulowania działań prywatnych przedsiębiorców. MC nie ma narzędzi, by wpływać na podmioty prowadzące działalność gospodarczą i ingerować w sposób załatwiania spraw przez internet udostępnianych przez te podmioty obywatelom” – wskazał w odpowiedzi Marek Zagórski.
Minister kultury Piotr Gliński podkreślił, że kinematografia była domeną państwową do 1989 r. Obecnie mamy gospodarkę rynkową i przedsiębiorcy mają swobodę w ustalaniu cen biletów oraz opłat dodatkowych.
Resort finansów z kolei postanowił zapytać o sprawę UOKiK. Odpowiedź?
„W ocenie Prezesa UOKiK co do zasady wskazane w interpelacji praktyki polegające na stosowaniu opłaty dodatkowej za zakup biletu do kina za pośrednictwem internetu oraz różnicowaniu cenowym poszczególnych ofert nie wydają się mieć charakteru bezprawnego, jeżeli informacje o pobieraniu tej opłaty oraz o cenach produktów zostaną przedstawione konsumentowi odpowiednio wcześnie (tj. na etapie przedkontraktowym), wskutek czego konsument będzie miał możliwość podjęcia świadomej decyzji co do wyboru oferty” – stwierdził urząd.
Mówiąc krótko: właściciele kin mogą różnicować wysokość cen biletów w zależności od kanału ich dystrybucji. Konsumenci za to mogą wybierać te kina, których polityka handlowa im odpowiada.