Planowane zmiany trzeba byłoby połączyć z przeniesieniem upadłości konsumenckich poza wydziały do spraw upadłościowych i restrukturyzacyjnych. Dopiero gdyby skupiły się one wyłącznie na postępowaniach wobec przedsiębiorców, ich działanie mogłoby się rzeczywiście poprawi
W 2016 r. Instytut Wymiaru Sprawiedliwości przeprowadził badania, z których wynika, że rosnąca rok do roku liczba ogłaszanych upadłości konsumenckich paraliżuje prace sądów upadłościowych. Czynności, które w świetle obowiązujących przepisów powinny być wykonane w krótkich terminach, faktycznie realizowane są ze znacznym opóźnieniem. Problem ten dotyczy nie tylko spraw konsumenckich, lecz także upadłości i restrukturyzacji przedsiębiorców, co z kolei odbija się rykoszetem na ich wierzycielach, a następnie na ich kontrahentach. Ubiegły rok jedynie potwierdził zasygnalizowaną na wstępie tendencję – złożono ponad 11 tys. wniosków o ogłoszenie upadłości konsumenckiej, a uwzględniono prawie 5,5 tys. Wydziałów upadłościowych jest obecnie tylko 30. Jednak to nie liczba wydziałów upadłościowych jest problemem nadmiernie przedłużających się postępowań, ale braki kadrowe, w tym w szczególności deficyt asystentów sędziego i pracowników sekretariatów sądów upadłościowych. To wynik nie tylko niewystarczającej liczby etatów do obsadzenia, lecz także braku zainteresowania pracą w sądach z uwagi na nieadekwatny do zakresu obowiązków poziom wynagrodzeń.
Szybciej (na razie) nie będzie
Projekt nowelizacji prawidłowo identyfikuje przyczyny przewlekłości postępowań upadłościowych, wiążąc je z absurdalnie dużym obciążeniem sędziów. Jednak żadne z zaproponowanych w projekcie rozwiązań nie zlikwiduje problemu. Po pierwsze, funkcję sędziego komisarza w upadłościach konsumenckich będą mogli pełnić także referendarze sądowi. Po drugie, projekt zakłada wprowadzenie możliwości uwzględnienia wniosku o ogłoszenie upadłości z jednoczesnym umorzeniem zobowiązań upadłego bez ustalania planu spłaty wierzycieli, a zatem bez potrzeby prowadzenia postępowania upadłościowego (oddłużenie nastąpi wraz z zakończeniem postępowania o ogłoszenie upadłości). Obydwa proponowane rozwiązania jednak tylko pozornie mogą przyczynić się do skutecznego przezwyciężenia przewlekłości w pracach sądów upadłościowych (choć to drugie należy ocenić zdecydowanie pozytywnie).
Istota problemu tkwi w obciążeniu wydziałów upadłościowych jako takich, nie tylko w przeładowaniu referatów orzekających w nich sędziów (to drugie jest tylko skutkiem pierwszego). Proponowane rozwiązania nie przewidują niestety przeniesienia upadłości konsumenckich do innych wydziałów, co mogłoby rzeczywiście odciążyć sądy upadłościowe. Dobrze widać to na przykładzie regulacji dającej referendarzom uprawnienia sędziów komisarzy przy upadłościach konsumenckich. Od wydawanych przez nich orzeczeń ma przysługiwać skarga, do rozpoznania której właściwy będzie sąd upadłościowy orzekający w składzie jednego sędziego zawodowego. Prędzej czy później każda sprawa konsumencka, przynajmniej w jakimś zakresie (np. rozpoznanie skargi upadłego na postanowienie referendarza w przedmiocie zatwierdzenia sprawozdania rachunkowego syndyka), trafi do sędziego. Ponadto w części spraw do wykonywania czynności sędziego komisarza i tak właściwy pozostanie sędzia zawodowy, przede wszystkim w sprawach związanych z ustalaniem treści listy wierzytelności oraz ustalaniem planów podziału. Wydziały upadłościowe pozostaną więc zablokowane upadłościami konsumenckimi, co w dalszym ciągu będzie spowalniało bieg upadłości profesjonalnych firm.
Do podobnych wniosków prowadzi analiza przepisów dotyczących proponowanej instytucji oddłużania konsumenta już na etapie ogłaszania jego upadłości. Zmianę tę pod względem merytorycznym należy ocenić zdecydowanie pozytywnie, niestety jednak nie upatrujemy w niej panaceum na usprawnienie pracy w wydziałach upadłościowych. Pozorna efektywność nowelizacji wyraża się w tym, że w praktyce przeniesie ona ciężar prowadzenia upadłości konsumenckiej z etapu następującego po ogłoszeniu upadłości na etap rozpoznawania wniosku o jej ogłoszenie. Koniec końców niewiele się jednak zmieni, ponieważ sprawy pozostaną w wydziale upadłościowym i siłą rzeczy będą musiały zostać rozpoznane przez orzekających w nim sędziów.
Oddłużanie nie w sądzie upadłościowym
Jest jeszcze inny argument na rzecz przeniesienia spraw konsumenckich z wydziałów upadłościowych sądów. Postępowanie upadłościowe w swoim klasycznym ujęciu ma zmierzać do maksymalnego zaspokojenia roszczeń wszystkich wierzycieli firmy bankruta, którzy wspólnie dochodzą swoich roszczeń z całego jej majątku, sprzedawanego przez syndyka, nad czym nadzór sprawuje sędzia komisarz. Dlatego też bywa ono nazywane niekiedy egzekucją uniwersalną. Upadłości konsumenckie cechy tej nie mają, ponieważ w nich chodzi o oddłużenie upadłego (zaspokojenie wierzycieli jest tu celem jedynie pobocznym).
Skoro zatem upadłości konsumenckie nie stanowią formy windykacji należności wierzycieli, to tym samym nie ma powodów, by utrzymywać je w wydziałach upadłościowych. Być może byłoby to działanie uznane za swego rodzaju rewolucję w wewnętrznej organizacji sądów powszechnych, niemniej jednak jego wdrożenie przyniosłoby więcej korzyści niż strat. W szczególności dla przedsiębiorców, a ogólniej dla całej gospodarki. Po pierwsze, odciążenie sądów upadłościowych dałoby szanse na przyspieszenie w tych postępowaniach, a to z kolei obniżyłoby ich koszty (krótsze postępowanie jest tańsze, co zwiększa szanse na zaspokojenie wierzycieli upadłego w wyższym stopniu). Po drugie zaś, zwiększona zostałaby skuteczność postępowań restrukturyzacyjnych (te prowadzone są w tych samych wydziałach co upadłości, zatem przez tych samych sędziów). W nich czynnik czasu wysuwa się na pierwszy plan. Jaki bowiem sens ma rozpoznawanie wniosku restrukturyzacyjnego przedstawiającego dane dotyczące firmy zainteresowanej tym postępowaniem np. po dwóch miesiącach od dnia jego złożenia? Przecież dane w nim przedstawione się już zdezaktualizowały.