Trzy pytania do... Marka Foltynowicza, byłego wiceprezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa - Do niedawna szacowano, że zużycie gazu ziemnego w krajach Unii Europejskiej w 2025 roku wzrośnie o blisko 16 proc., z 543 mld m sześc. do 629 mld m sześc. Czy w obliczu kryzysu gospodarczego te prognozy są realne?
- Do tej pory wzrost zużycia gazu spowodowany był dwoma czynnikami, po pierwsze rozwojem gospodarczym, po drugie - uwarunkowaniami środowiskowymi. W przypadku pierwszego czynnika kryzys gospodarczy z pewnością spowoduje redukcję unijnych prognoz konsumpcji tego paliwa, a co najmniej zatrzymanie wielkości jego zużycia na obecnym poziomie. Kryzys nie będzie jednak miał wpływu na rosnące zapotrzebowanie na gaz spowodowane zastępowaniem - głównie w produkcji energii elektrycznej - węgla, metanem. Choćby w Polsce istnieje potrzeba nowych mocy produkcyjnych energii elektrycznej, zwłaszcza w oparciu o gaz.
• Prognozy dynamicznego wzrostu zużycia gazu w najbliższych latach były jednym z argumentów za budową bałtyckiego gazociągu Nord Stream. Czy wobec spodziewanego spadku zapotrzebowania na to paliwo projekt ma szansę powodzenia?
- Realizacja projektu Nord Stream jest niezależna od ewentualnego czasowego spadku zapotrzebowania na gaz. Zadaniem tego gazociągu nie jest bowiem tylko zapewnienie dostaw brakujących wolumenów paliwa, ale przede wszystkim poprawa bezpieczeństwa energetycznego UE. Chodzi o dywersyfikację, nie tyle źródeł, co dróg zaopatrzenia w gaz ziemny. A nowa nitka Europie jest potrzebna. Kwestią sporną jest tylko, czy Europa potrzebuje właśnie tego gazociągu. Według mnie bardziej korzystny, nie tylko dla nas, byłby rurociąg Jamał II. To projekt bardziej rentowny niż Nord Stream. Polska powinna promować ten szlak przesyłu gazu i rozmawiać ze stroną rosyjską o jego realizacji.
• Na razie w Polsce najwięcej mówi się jednak o projektach budowy gazoportu w Świnoujściu i rurociągu Skanled, którym gaz mógłby docierać do naszego kraju z Norwegii.
- I słusznie. Realizacja tych przedsięwzięć jest dla nas kluczowa. Nie chodzi tylko o bezpieczeństwo energetyczne i zapewnienie dywersyfikacji źródeł dostaw. Jeśli - zgodnie z prognozami - w najbliższych latach zapotrzebowanie na gaz w Polsce ma wzrosnąć powyżej 17 mld m sześc., to nowe połączenia po prostu musimy wybudować. Istniejące gazociągi nie są w stanie zaspokoić rosnącej konsumpcji tego paliwa.