Podpis elektroniczny z kwalifikowanym certyfikatem nie tylko jest traktowany jak podpis własnoręczny. Daje on także pewność, że przesyłane przez internet dane nie zostaną zmienione.
Bezpieczny e-podpis czy niekwalifikowany? - dość często przedsiębiorcy zastanawiają się, który wybrać. Czasem nie mają wyboru, np. jeśli chcą przesyłać deklaracje podatkowe drogą elektroniczną lub gdy przesyłają informacje do ZUS. W obu przypadkach wymagany jest bezpieczny e-podpis z kwalifikowanym certyfikatem. Wcześniej jednak ZUS wystawiał e-podpisy niekwalifikowane i - jak podkreślały firmy - też nie było problemów. Pojawia się zatem pytanie, jaka jest różnica między certyfikatem kwalifikowanym a niekwalifikowanym.
Określanie certyfikatu niekwalifikowanego niebezpiecznym byłoby zbytnim uproszczeniem. Z drugiej strony w tym stwierdzeniu jest ziarno prawdy, bowiem tylko certyfikat kwalifikowany daje pewność, że dane przesyłane i podpisane e-podpisem z takim certyfikatem nie zostaną zmienione w trakcie przesyłania. A zatem certyfikat kwalifikowany daje pewność przedsiębiorcy, że dane, do których dołączony jest e-podpis, dotrą bezpiecznie do odbiorcy. Co więcej, w prawie tylko taki e-podpis jest traktowany jak podpis własnoręczny.
Certyfikatem niekwalifikowanym może być podpisana poczta elektroniczna lub pliki przesyłane przez internet. Również taki e-podpis zabezpiecza dane, bowiem są one szyfrowane. Jednak nie jest to takie zabezpieczenie, jak w przypadku certyfikatu kwalifikowanego. Tylko ten ostatni gwarantuje integralność danych. Co to oznacza dla podatników i płatników składek?
Konkurencja na rynku oznacza, że wygrywa ta firma, która zaoferuje lepszy produkt lub usługę. W związku z tym firma potrzebuje zabezpieczeń swoich danych. Informacja, która przedostanie się do konkurencji, może zostać wykorzystana przeciwko firmie, z której wyciekły dane. Każda firma stara się więc odpowiednio zabezpieczyć swoje informacje. Najczęściej są one przechowywane w formie elektronicznej. Dlatego firmy kupują specjalne systemy do ochrony danych, programy antywirusowe i zapory internetowe, które są kosztowne. Wszystko w celu ochrony danych.
Niektórzy eksperci pytają więc, dlaczego firmy chciałyby stosować mniejszą ochronę swoich danych finansowych, które ujawniają co miesiąc w deklaracjach podatkowych lub informacjach przesyłanych do ZUS. Wydaje się, że ustawodawca, chcąc zapewnić integralność i bezpieczeństwo danych przesyłanych przez firmy, miał zatem na celu ich ochronę. Dlatego do przesyłania e-deklaracji i informacji do ZUS wybrano e-podpis z certyfikatem kwalifikowanym.
Koszt w granicach 300 zł rocznie może być zbyt wysoki, zwłaszcza dla firm jednoosobowych. Jednak, zgodnie z zapowiedziami rządu, e-podpis z kwalifikowanym certyfikatem będzie można wykorzystać do podpisywania kolejnych dokumentów urzędowych. Co więcej, zgodnie z zapowiedziami, taki e-podpis ma być również tańszy. Wydaje się jednak, że warto zapłacić, aby mieć pewność, że przesyłane dane nie zginą lub nie zostaną przechwycone.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama