Problemy GetBacku zaskoczyły kilka tysięcy posiadaczy obligacji tej spółki. Czy to, że firma jest w kłopotach, dało się dostrzec wcześniej? Specyfika branży sprawia, że jest to trudne.
– Sytuacja branży jest dobra. Może nie bardzo dobra, bo widać, że inwestorzy, którzy finansują ją przez obligacje, są ostrożni. Jeśli jednak zadłużenie windykatorów jest relatywnie duże, to trzeba pamiętać, że tak działa ten biznes. Dlatego trzeba patrzeć na sytuację konkretnych spółek – ocenia Łukasz Jańczak, analityk domu maklerskiego Ipopema Securities.
Działające w windykacji firmy kupują od banków czy firm telekomunikacyjnych należności, których termin spłaty minął. Płacą niewielką część wartości nominalnej. Pieniądze na zakupy pochodzą zwykle z kredytu (choć coraz częstszym sposobem finansowania jest właśnie używana chętnie przez GetBack emisja obligacji). Później starają się ściągać pieniądze od dłużników. Mają one pokryć koszty działania, pozwolić na obsługę własnych zobowiązań i dodatkowo dać zarobić właścicielom.
Firmy działające na rynku wierzytelności / Dziennik Gazeta Prawna
Sprawę dodatkowo komplikuje to, że pakiety wierzytelności są na ogół kupowane nie przez samych windykatorów, a przez tzw. fundusze sekurytyzacyjne (dla banków sprzedaż wierzytelności do takich funduszy oznacza korzyści podatkowe). Firmy windykacyjne mogą same być właścicielami takich funduszy, ale mogą być nimi też inwestorzy zewnętrzni.
To wszystko powoduje, że przyglądając się kondycji firm z branży, nie wystarczy porównywać zmiany przychodów czy wyniku netto. Niewiele powie również przyjrzenie się temu, ile gotówki ma do dyspozycji dana firma. – Ilość gotówki nie ma znaczenia – to może fluktuować. Kluczowa jest wysokość zadłużenia w stosunku do operacyjnych przepływów gotówkowych, które ten biznes generuje. Dług netto nie powinien przekraczać dwukrotności tych przepływów, tak samo jak przyjmuje się w innych branżach – mówi Jańczak.
Operacyjne przepływy gotówkowe to w tym wypadku wynik operacyjny powiększony o spłaty długów z portfeli posiadanych przez spółkę i skorygowany o przychody z tych portfeli. W przypadku Kruka, największej krajowej firmy z branży, taki wynik jest zwykle ok. dwóch razy wyższy niż „zwykły” wynik z działalności operacyjnej. W I kw. wyniósł prawie 223 mln zł. W drugiej co do wielkości firmie notowanej na naszej giełdzie było to w tym czasie 40 mln zł. Best podaje w swoim raporcie kwartalnym, że dług netto nie powinien przekraczać czterokrotności operacyjnych przepływów gotówkowych. W końcu marca ten wskaźnik był na poziomie 3,85.
GetBack – według raportu za III kw. 2017 r. – miał zadłużenie niemal pięć razy wyższe od operacyjnych przepływów gotówkowych.
Zdaniem analityka Ipopemy perspektywy sektora windykacji nie są jednoznacznie pozytywne. – Sytuacja makro jest bardzo dobra. Długi w obecnie posiadanym portfelu spłacają się lepiej, niż można było oczekiwać, gdy były kupowane. Ale tempo psucia się nowo udzielanych kredytów jest wolniejsze niż w przeszłości, co oznacza, że w perspektywie dwóch–trzech lat portfeli do kupienia i windykowania będzie mniej. Nowe regulacje sprawiają też, że ten biznes robi się „cięższy”. Taki jest np. efekt skrócenia terminu przedawnienia długu – wskazuje Łukasz Jańczak.