O ile interweniowanie NBP na rynku walutowym zawsze wiąże się z pewnym zagrożeniem - bo przecież bank może to robić przy użyciu rezerw dewizowych - o tyle wymiana środków pozyskanych z UE przez rząd bezpośrednio na tzw. foreksie, a nie w banku centralnym wydaje się łatwiejsza i mniej ryzykowna.
Z tego punktu widzenia premier Donald Tusk ma rację, gdy mówi, że złoty nie będzie osłabiał się wiecznie, bo miliardy euro z funduszy strukturalnych przepuszczone przez rynek raczej będą go wspierać. Premier, sugerując wprost taką możliwość, dokonuje tu pierwszego etapu tej interwencji, tzw. interwencji werbalnej. Na ile skutecznej - zobaczymy na dzisiejszej sesji. Bo jest przy tym wszystkim jedno małe „ale”: żeby móc pozyskać pieniądze z UE, najpierw trzeba zagwarantować wkład własny. Czy aby nie będzie z tym problemu w warunkach ograniczania wydatków budżetowych?