Obligatariusze martwią się, czy spółka wypłaci im zainwestowane pieniądze, a do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Dziennik Gazeta Prawna
Zła passa wrocławskiego windykatora trwa. Po tym jak Quercus TFI poinformował, że GetBack nie wykupił od niego obligacji wartych 5,5 mln zł, do inwestorów nie trafiło również 230 tys. odsetek od obligacji notowanych na giełdzie, a dodatkowo w mediach pojawiają się głosy osób, które za pośrednictwem banków i domów maklerskich kupiły dług spółki i również nie otrzymują odsetek.
Firma zajmująca się windykacją poinformowała w ubiegły poniedziałek, że prowadzi rozmowy z Polskim Funduszem Rozwoju i PKO BP o finansowaniu kredytowo-inwestycyjnym do 250 mln zł. Oba kontrolowane przez Skarb Państwa podmioty temu zaprzeczyły. Po tym do akcji wkroczył urząd KNF. Wczoraj poinformował, jakie kroki zostały podjęte wobec spółki.
Potwierdził nasze nieoficjalne informacje, że do prokuratury trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z wydanym komunikatem, czyli złamania art. 100 ustawy o ofercie publicznej. Na mocy paragrafu grozi za to grzywna do 5 mln zł, pozbawienie wolności od 6 miesięcy do 5 lat lub obie kary łącznie. Dodatkowo nadzór podał, że wszczął własne postępowanie administracyjne związane z rzetelnością raportów za ubiegły rok (raport roczny nie został jeszcze opublikowany). Jeśli stwierdzi nieprawidłowości, może się skończyć na dodatkowych karach: do 5 mln zł, 5 proc. rocznego przychodu lub obu sankcjach łącznie.
Były prezes GetBacku Konrad Kąkolewski oraz była wiceprezes Anna Paczuska podtrzymują, że rozmowy z PFR i PKO BP miały miejsce.
– Stosowne informacje na ten temat zostały przekazane właściwym organom ochrony prawnej i ze spokojem oczekujemy na wyniki prowadzonego postępowania – czytamy w oświadczeniu napisanym w ich imieniu przez radcę prawnego Sebastiana Frejowskiego.
KNF podała, że wyjaśnienia w tej sprawie złożyły też kontrolowane przez państwo spółki, czyli PFR oraz PKO BP. Z przekazanych przez nie informacji wynika, że GetBack oficjalnie o wsparcie finansowe zwrócił się trzy godziny po tym, jak przekazał na rynek informacje o rozmowach.
Nadzór poinformował także, ile osób może mieć obligacje spółki windykacyjnej. Według stanu na koniec marca 2018 r. spółka wyemitowała obligacje o łącznej wartości nominalnej blisko 2,6 mld zł, których posiadaczami było 9064 osób fizycznych i 178 instytucji finansowych. W mediach pojawiło się wiele informacji od klientów indywidualnych, którym banki i domy maklerskie miały oferować zakup papierów windykatora, mówiąc, że są równie bezpieczne jak lokaty bankowe. Nadzór deklaruje, że sprawdzi, czy nie dochodziło do nieprawidłowości.
Kilkanaście osób, które martwią się o środki włożone w obligacje GetBacku, zebrało się wczoraj pod warszawskim biurem spółki. Zostali zaproszeni na spotkanie z przedstawicielami zarządu. Po półtoragodzinnych rozmowach jeden z uczestników podał, że członek zarządu GetBacku Mariusz Brysik miał przekazać informacje o opcjach związanych z obsługą zakupionych przez nich obligacji oraz o toczących się rozmowach na temat pozyskania kapitału przez spółkę. Według uczestników spotkania nie dostali oni gwarancji wykupu obligacji po nominalnej wartości, ani wypłaty odsetek. Spółka nie odniosła się do przebiegu spotkania.
Z naszych informacji wynika, że coraz więcej obligatariuszy zwraca się z wnioskami o wcześniejszy wykup papierów.
Obrót akcjami i obligacjami GetBacku wciąż jest zawieszony. Decyzja, jak długo taki stan potrwa, ma być podjęta po publikacji przez spółkę raportu za 2017 r.
OPINIA
Kluczowa będzie szybkość działania prokuratury
Piotr Zemła adwokat z kancelarii Kaczmarczyk Orzechowski Legal Services / Dziennik Gazeta Prawna
Czyny określone w art. 100 ust. 1 i 2 ustawy o ofercie publicznej i warunkach wprowadzania instrumentów finansowych do zorganizowanego systemu obrotu oraz o spółkach publicznych i art. 183 ust. 1 i 2 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi (odpowiedzialność za dokonywanie manipulacji – red.) mogą zostać popełnione z pokrzywdzeniem uczestników obrotu gospodarczego tymi instrumentami, co potencjalnie wskazuje na tysiące poszkodowanych. Manipulacje na rynku finansowym mogą zostać zakwalifikowane również jako oszustwo.
Dla zabezpieczenia roszczeń pokrzywdzonych – na wypadek niewypłacalności GetBacku – kluczowe znaczenie będzie miała sprawność działania prokuratury. Po analizie zawiadomienia KNF – jeżeli uzna je za uzasadnione – winna ona wszcząć postępowanie przygotowawcze, a także jak najszybciej przedstawić odpowiednim osobom zarzuty. Otworzy to możliwość zastosowania zabezpieczenia majątkowego.
Każda osoba, która została pokrzywdzona takim przestępstwem, z mocy prawa – z chwilą wszczęcia postępowania przygotowawczego – staje się jego stroną. Naturalnie organy ścigania na początku postępowania często nie mają wiedzy, ile ich jest – wiedza ta będzie ewoluować wraz z rozwojem postępowania. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by każdy pokrzywdzony zgłosił się do prokuratury i poinformował, że taki status mu przysługuje.
O ile w postępowaniu przygotowawczym ma on status strony z mocy prawa, to – w przypadku złożenia przez prokuratora aktu oskarżenia – by stać się stroną postępowania sądowego (oskarżycielem posiłkowym), niezbędne jest złożenie stosownego oświadczenia do momentu rozpoczęcia przewodu sądowego. Należy się spodziewać, że z uwagi na liczbę pokrzywdzonych sąd rozpoznający sprawę ograniczy liczbę oskarżycieli posiłkowych. Oznacza to, że nie wszyscy oszukani będą mogli brać udział w postępowaniu przed sądem. Decydujący charakter ma moment złożenia oświadczenia zgodnie z zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”.
Pokrzywdzeni – osoby fizyczne – chcąc uczestniczyć w postępowaniu karnym także na etapie postępowania sądowego, powinni organizować się w grupy i ustanawiać jednego pełnomocnika. Brak dopuszczenia do udziału w sprawie sądowej w charakterze oskarżyciela posiłkowego nie zamyka drogi do orzeczenia na rzecz takiego podmiotu obowiązku naprawienia szkody.
Jeżeli na gruncie procesu karnego okazałoby się to utrudnione, możliwe jest orzeczenie na rzecz każdego pokrzywdzonego nawiązki w wysokości do 200 tys. zł. Zarówno decyzja o naprawieniu szkody, jak i – tym bardziej – o nawiązce nie zamyka możliwości dochodzenia dalszych roszczeń na drodze cywilnej, jeżeli szkoda nie zostanie w pełni pokryta w wyroku sądu karnego.