Bank Zachodni WBK i Bank Millennium podały już wyniki za I kw. Chwalą się wysoką dynamiką sprzedaży kredytów. W zwiększaniu zysków przeszkadzają koszty.
/>
BZ WBK podał wczoraj, że sprzedaż kredytów hipotecznych w pierwszych trzech miesiącach tego roku była o ponad jedną piątą wyższa niż rok wcześniej. W kredytach gotówkowych zanotował wzrost o jedną szóstą. O 18 proc. wzrosła sprzedaż kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw, a o 14 proc. – dla większych firm. Millennium pochwalił się rekordową sprzedażą kredytów gotówkowych – wynik był o niemal dwie piąte wyższy niż rok wcześniej. W sprzedaży hipotek zanotował wzrost o 75 proc. W segmencie korporacyjnym podkreślał duży wzrost sprzedaży usług faktoringowych i leasingowych.
Dobra sytuacja na rynku pracy i optymizm konsumentów sprzyjają zaciąganiu kredytów przez klientów indywidualnych. Wysoka dynamika konsumpcji i popyt za granicą skłaniają do zadłużania się również firmy. – Będzie miało miejsce żywienie inwestycji. Świadczy o tym wzrost popytu na kredyt wśród firm. Plany, które widzimy na najbliższe kwartały, są optymistyczne – mówił na spotkaniu z dziennikarzami Maciej Reluga, członek zarządu BZ WBK odpowiedzialny za finanse.
Fakt, że banki korzystają z najlepszej od kilku lat koniunktury w całej gospodarce, potwierdzają dane Narodowego Banku Polskiego. Marzec był drugim z rzędu miesiącem, w którym roczna dynamika kredytów dla przedsiębiorstw wynosiła niemal 7 proc. W należnościach od gospodarstw domowych, po wyhamowaniu wzrostu do mniej niż 2 proc. pod koniec 2017 r., w marcu odnotowany został wzrost o 3,3 proc. Dynamika jest jednak zaniżana przez mocnego złotego – zmniejsza on wartość kredytów walutowych. Uwzględniając spłaty dokonywane przez klientów, portfel hipotek we frankach spada w tempie przekraczającym 15 proc. w skali roku. Dlatego, mimo wysokich wzrostów sprzedaży, portfel kredytowy BZ WBK od marca 2017 r. do marca 2018 r. wzrósł tylko o 5 proc., a w Millennium był wzrost na poziomie 2 proc.
BZ WBK miał w pierwszych trzech miesiącach tego roku 439 mln zł zysku netto. To o ponad 3 proc. mniej niż rok wcześniej. Dochody jednak wzrosły o 8 proc. O 11 proc. więcej niż na początku 2017 r. bank zarobił na różnicy w oprocentowaniu kredytów i depozytów. Z prowizji i opłat miał o 8 proc. więcej niż rok wcześniej. Wyraźnie mniejsze niż rok wcześniej okazały się natomiast dochody z działalności na rynkach finansowych.
Zysk zmniejszył się ze względu na wyższe koszty. Przede wszystkim związane z opłatami na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, które w ubiegłym roku były bardziej rozłożone w czasie – tym razem zostały zaksięgowane na początku roku. Zarząd BZ WBK spodziewa się wyższych wydatków również w najbliższych kwartałach. Jeden z powodów to zapowiadane przejęcie głównej części działalności Deutsche Bank Polska. Inny: zaanonsowana w ubiegłym tygodniu zmiana nazwy na Santander Bank Polska. – Od 2013 r. konsekwentnie pracowaliśmy nad rozpoznawalnością marki Santander. Część klientów czuje się już klientami grupy. Chcemy, by wszyscy poczuli się klientami jednej korporacji – mówi Michał Gajewski, prezes BZ WBK.
Hiszpańska grupa finansowa stała się głównym właścicielem wrocławskiego banku (teraz planowane jest przeniesienie do Warszawy) w 2011 r. Gajewski tłumaczył, że jest za wcześnie, by określić koszty związane ze zmianą marki – wiadomo jednak, że wydatki mają być rozłożone na dwa lata. Według niego w żadnym z krajów, w których obecny jest Santander, lokalne spółki nie płacą mu za korzystanie z tego brandu. Ale i tak mogą się z tym wiązać wydatki – niewykluczone, że trzeba będzie zapłacić naszemu fiskusowi podatek od uzyskanej korzyści, czyli możliwości korzystania z marki znanej na całym świecie.
Bank Millennium miał 155 mln zł zysku, o 10,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Całkowite koszty urosły o 5 proc., ale osobowe – o prawie 9 proc. – Obserwujemy, że w górę idą także ceny usług, które mają duży udział czynnika ludzkiego. Moim zdaniem to największe zagrożenie dla polskiej gospodarki, które nie jest traktowane wystarczająco poważnie. Skończy się to wzrostem inflacji i ograniczeniem konkurencyjności gospodarki – ocenia Joao Bras Jorge, prezes Millennium.