Już dzisiaj ze względu na nieprzystosowanie regulacji rynkowych mamy do czynienia z odpływem wartościowych pomysłów na rynki zagraniczne. Ten trend trzeba powstrzymać, a opracowywanie PSA jest przejawem takich właśnie, prorynkowych działań
Po wnikliwej lekturze ostatniego artykułu Pana Profesora Andrzeja Kidyby „Drugie zabicie PSA” („Prawnik” nr 56/2018) poczułem się zobowiązany do ustosunkowania się do zarzutów padających pod adresem zespołu ds. opracowania prostej spółki akcyjnej. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem zdecydowanym zwolennikiem debat i dyskusji merytorycznych, o których wspomina autor tego artykułu. Z przykrością stwierdzam, że będąc jednym z członków wyrwanego do odpowiedzi zespołu, nie otrzymałem zaproszenia na opisaną konferencję. Niestety, również Pan Profesor nie przybył na organizowane zaledwie trzy dni później, otwarte konsultacje związane z omówieniem wstępnego projektu PSA.
Należy też podkreślić, że w skład kilkunastoosobowego zespołu pracującego nad projektem tej nowej formy prawnej wchodzą eksperci, którzy za swoją pracę nie otrzymują wynagrodzenia i traktują to zadanie jako działalność pro bono, na rzecz rozwoju rodzimego rynku. Chciałbym więc uspokoić obawy Pana Profesora dotyczące nadmiernego zubażania budżetu.
W mojej ocenie większość wspomnianych w tekście wątpliwości wynika z niezrozumienia mechanizmów rządzących funkcjonowaniem branży startupowej. Mamy tu do czynienia z sytuacją, kiedy czerpiący ze światowych trendów rynek wyprzedza zdecydowanie polskie prawo, a rolą państwa jest mądre dostosowanie się do tych zmian. Nie można więc wychodzić z założenia, że z powodu samego niedookreślenia, czym dokładnie jest start-up (taką sytuację mamy na całym świecie), należy zaniechać prac nad udogodnieniami rynkowymi dla tak znaczącej części innowacyjnych przedsiębiorców. Na marginesie, moją ulubioną definicją jest: „spółka tworząca nową niszę na rynku, poszukująca nowych, niezagospodarowanych dotychczas obszarów działalności biznesowej”. Praktycy pracujący na co dzień ze start-upami wiedzą, że tak należy je pojmować i nie sposób porównywać ich z klasycznymi przedsiębiorstwami nastawionymi od samego początku głównie na maksymalizację zysków.
Odnosząc się do kwestii przykładów z zagranicy, w swoich pracach opieramy się w głównej mierze na rozwiązaniach przyjętych w prawie francuskim oraz bierzemy pod uwagę kontekst bardziej liberalnych rozwiązań prawodawstwa anglosaskiego. Niestety, państwa te i przyjęte w nich rozwiązania prawne są rozwinięte w stopniu o wiele bardziej zaawansowanym.
Trzy lata...
Czy środowisko startupowe w Polsce potrzebuje nowej spółki? Pan Profesor powołuje się na badanie rynku przeprowadzone około trzech lat temu. Warto w tym miejscu zauważyć, że gdy prawie pięć lat temu pomagałem prawnie działającym w Polsce start-upom, świadomość ich specyfiki była, oględnie mówiąc, nikła. Sytuacja nie wyglądała wiele lepiej, gdy około dwa lata później zakładaliśmy wraz z grupą pionierów branży startupowej, powszechnie rozpoznawalną dzisiaj Fundację Startup Poland. Obecnie mamy do czynienia z wielkim boomem i wszyscy stają się ekspertami w dziedzinie start-upów. Ta społeczność tętni, rozwija się i zmienia z dnia na dzień jak w kalejdoskopie, a trzy lata to w tym środowisku przepaść. Dlatego zespół d.s. PSA przeprowadził łącznie kilkanaście sesji konsultacyjnych z przedstawicielami społeczności start-upowej, badając ich obecne zapotrzebowania. Brali w nich udział zarówno liczni przedsiębiorcy, jak i prawnicy czy przedstawiciele akceleratorów oraz funduszy inwestycyjnych. Jednoznacznie wynika z nich, że opracowywane zmiany są konieczne. Dzięki kontaktom z inwestującymi w Polsce podmiotami zagranicznymi, jak również ze start-upami, wiemy, że zmiany, takie jak chociażby wprowadzanie (będących standardem na świecie) option pull, vesting czy ESOP, są niezbędne. Obecnie w Polsce jest to przeprowadzane poprzez umowy cywilnoprawne, które mogą pozostawiać niepewność co do ich ważności i skuteczności. Już dzisiaj ze względu na nieprzystosowanie regulacji rynkowych mamy do czynienia z odpływem wartościowych pomysłów na rynki zagraniczne. Ten trend trzeba powstrzymać, a opracowywanie PSA jest przejawem takich właśnie, prorynkowych działań.
Osoby pracujące ze start-upami wiedzą też, że z reguły nie przynoszą one zysku, ponieważ wydawany jest on na rozwój spółki i jej produkty. Ponadto zazwyczaj całym ich majątkiem jest ich własność intelektualna, która dla innej spółki lub przy innym zespole nie miałaby większej wartości obiektywnej. W tekście Pana Profesora pojawiło się nawet odwołanie do casusu Amber Gold. Cóż, takich następnych „ambergoldów”, które przynoszą ciągłą stratę, jest sporo: Facebook, Uber, Tesla... Ile osób zatrudniają i jak zmieniają gospodarkę, zapewne nie trzeba przypominać. Zapisy takie, jak swobodne ustalanie treści umowy spółki, przyznawanie pojedynczym mniejszościowym udziałowcom kluczowych uprawnień lub wydawanie udziałów/akcji w zamian za wkład pracy, są standardem zarówno na polskim, jak i na światowym rynku. Z kolei krajowe bariery prawne stanowią istotny problemem dla inwestorów zagranicznych oraz spółek technologicznych z zagranicy, które chciałyby się w Polsce rozwijać. Dodatkowo nasze przestarzałe konstrukcje prawne nie do końca przystają do współczesnych metod zdobywania kapitału, takich jak croudfunding lub finansowanie za pośrednictwem funduszy VC. To właśnie jest ta specyfika, której nie sposób dogłębnie zrozumieć bez znajomości rynkowego kontekstu i w oderwaniu od codziennej pracy ze start-upami.
W trzy minuty?
Artur Granicki, partner zarządzający kancelarii Snażyk Granicki, członek zespołu ds. opracowania PSA, współzałożyciel fundacji Startup Poland / Dziennik Gazeta Prawna
Czy usunięcie barier rynkowych stojących na drodze do rozwoju przedsiębiorstw typu start-up można przeprowadzić w sugerowane przez Pana Profesora „trzy minuty”, za pomocą „trzech przepisów”? Powiem krótko: nie, nie można. Dodatkowo dokonywanie rewolucji dla obecnie funkcjonujących spółek z o.o. czy też spółek akcyjnych wiązałoby się z nadmiernym ryzykiem stabilności prawa dla tych podmiotów. Dlatego też konieczne jest wprowadzenie na rynek szytej na miarę, nowej formy prawnej.
Oczywiście projekt ustawy nie jest doskonały i wymaga jeszcze sporo pracy. Wymieniłbym tu np. kwestie takie jak odpis 10 proc. zysku, test wypłacalności czy obowiązkowa dematerializacja akcji, z którymi to zapisami się nie zgadzam. Natomiast za tą oceną powinna iść propozycja właściwych przepisów, które pomogą w rozwoju innowacyjnej gospodarki. Za propozycje właściwych, zdaniem Pana Profesora, zapisów będziemy oczywiście bardzo wdzięczni.