Efekty: zakaz eksportu, bankructwo producentów, wzrost cen wieprzowiny w sklepach. NIK ostrzega przed niebezpieczną chorobą.
/>
Potencjalne straty są trudne do oszacowania, ale zdaniem NIK będą bardzo wysokie. Likwidacja polskiej chorej trzody to koszt 10 mld zł (jak wynika z wyliczeń Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w I półroczu tego roku produkcja trzody wyniosła 1182 tys. ton).
Kolejny problem to bankructwa gospodarstw specjalizujących się w produkcji trzody. A tych, jak szacuje branża, jest ok. 200 tys. Choroba wpłynie też na ograniczenie rynków eksportowych. Z powodu ASF Polska ma już zakaz wysyłania mięsa wieprzowego do Chin, Korei i Japonii. W razie rozprzestrzenienia się choroby zamknięte mogą zostać nie tylko inne rynki, jak np. Kanada, USA, czy Hongkong, ale też wspólny rynek UE, na który dziś przeznaczane jest 70 proc. towaru. W ciągu siedmiu miesięcy tego roku za granicą zostało sprzedane 274 tys. ton mięsa za 564 mln euro.
Według Wiesława Różańskiego, prezesa Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, straty z tego powodu również należy liczyć w miliardach złotych. – Szczególnie gdy zakażone mięso trafi do zakładów przetwórczych. Z powodu jednego kilograma trzeba będzie wycofać z rynku nie tylko całą produkcję, ale też zlikwidować stany magazynowe – podkreśla Wiesław Różański. Zagrożonych jest ok. 600 ubojni i kilkaset firm specjalizujących się w produkcji przetworów.
Zdaniem NIK konsekwencje poniosą też konsumenci: w związku z koniecznością wybicia trzody konieczny stanie się import wieprzowiny, co może doprowadzić do wzrostu cen detalicznych. A te już teraz, jak zauważa IERiGŻ, są wysokie. Kilogram szynki gotowanej kosztuje 25,93 zł, najwięcej od kilku lat.
– To, że ASF nie objął całej Polski, to zasługa zimy. Konieczne jest szybkie opanowanie choroby przed wiosną, kiedy ryzyko rozprzestrzenienia się drastycznie wzrośnie – uważa Sławomir Izdebski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych. Jego zdaniem problem rozwiązałoby monitorowanie stad dzików przy użyciu dronów, z których informacje byłyby przesyłane na smartfony powiatowych lekarzy weterynarii, lekarza głównego i myśliwych, dzięki czemu decyzję o odstrzale można byłoby podejmować natychmiast.
– Tak zrobiono w Czechach. I w ciągu trzech tygodni problem rozwiązano – podkreśla.
O konieczności działania mówi też NIK, sugerując w sprawozdaniu, że w walce z chorobą pomoże pełna bioasekuracja wszystkich stad świń i maksymalne ograniczenie obecności wirusa w środowisku przez radykalne zmniejszenie populacji dzików. Co to oznacza w praktyce: likwidację dzików w promieniu co najmniej 50 km od miejsca wystąpienia zakażenia.
Radykalne działania wydają się nieuniknione, bo ASF szaleje za naszą wschodnią granicą. Resort rolnictwa informuje o 81 ogniskach stwierdzonych w tym roku. Ostatnie ujawniono 25 listopada. Zapewnia jednak, że robi wszystko, by nie dopuścić do zagrożenia, o jakim mówi NIK. Stąd przyjęcie przez Radę Ministrów 5 grudnia projektu specustawy, której głównym celem jest usprawnienie działań prowadzonych w ramach likwidowania oraz zapobiegania chorobom zakaźnym zwierząt. Do tego zwiększono kontrole na granicach wraz z zastosowaniem większej liczby mandatów za przestrzeganie zakazu przywozu żywności.