Aby stworzyć kartel praktycznie niemożliwy do wykrycia dla organów nadzoru rynku, przedsiębiorcy nie potrzebują dziś spotkań w zadymionych pokojach. Wystarczy im... algorytm cenowy. OECD 13 września br. w specjalnym raporcie stwierdziła, że to właśnie algorytmy są obecnie największym wyzwaniem dla organów antymonopolowych. Te narzędzia niewłaściwie wykorzystane pomagają tworzyć trudne do wykrycia kartele.
Jak działają algorytmy cenowe? Specjalnie zaprogramowany program śledzi oferty na rynku i zgodnie z obraną polityką danego przedsiębiorcy dostosowuje ceny jego towarów do konkurencji. Skutki spotkania się aplikacji mogą być nieprzewidywalne. Przekonać się o tym mogli przed kilku laty użytkownicy jednego z portali sprzedażowych. Programy dwóch przedsiębiorców, wzajemnie reagujące na swoje decyzje i popyt na rynku, niepostrzeżenie wywindowały cenę podręcznika z biologii do poziomu... 23 mln dol.
Algorytmy mogą nie tylko windować ceny (a więc uderzać w konsumentów), ale również grać na zniżki. Zdaniem OECD, stosowanie algorytmów może tworzyć nową poważną barierę wejścia na rynek dla małych firm. Niełatwo im będzie konkurować z podmiotami, które błyskawicznie reagują na zmiany ich ofert, bo przecież nowemu, często małemu biznesowi trudno jest uwikłać się w wojnę cenową.
Problem dostrzega też Komisja Europejska, która szacuje, że obecnie ok. 53 proc. sprzedawców monitoruje ceny konkurencji w sieci, a nawet 78 proc. z nich używa programów do ustalania cen. Komisja nie tylko bije na alarm, lecz także prowadzi kilka postępowań w sprawie niewłaściwego stosowania algorytmów. I zastanawia się nad wprowadzeniem przepisów, które ułatwią walkę z nowym procederem. W najbliższym czasie prace w tej sprawie będą toczyć się równolegle w komisji i parlamencie europejskim – usłyszeliśmy w biurze KE. Z kolei UOKiK zapewnia, że na razie nie dopatrzył się na polskim rynku nieprawidłowości, ale bacznie się przygląda.