Biura podróży mają nadzieję, że ten rok będzie dla nich dobry mimo spowolnienia gospodarczego. Liczą, że podwyżki cen wycieczek zagranicznych zrekompensują im mniejszy popyt.
W ubiegłym roku najczęściej rezerwowaliśmy zagraniczne wyjazdy na siedem dni - wynika z analizy portalu turystycznego EasyGo.pl. Poza tym opcja all inclusive po raz pierwszy wygrała z dwoma posiłkami. Wybrało ją blisko 50 proc. turystów. Na dwa posiłki dziennie zdecydowało się natomiast nieco ponad 30 proc. osób. Zdecydowana większość klientów - 67 proc. - wybierała też wyższej klasy hotele - minimum trzy-, czterogwiazdkowe.
Ubiegły rok był także rekordowy pod względem cen wyjazdów. - Jeszcze dwa lata temu średnia cena za rezerwację wynosiła w naszym portalu 3852,18 zł. W 2007 r. było to 3986,90 zł, a w 2008 r. już 4178,21 zł - zauważa Andrzej Glapiak z EasyGo.pl.
Czy w tym roku będzie podobnie? Zdaniem biur podróży tak. - Na pewno standard rezerwowanych wycieczek nie ulegnie zmianie - uważa Jacek Dąbrowski z Triady. Podobnie uważa Magdalena Plutecka-Dydoń z Neckermanna, według której Polacy chcą podróżować ekskluzywnie. - Wzrasta też grupa dobrze sytuowanych klientów, którzy swoje dochody przeznaczają właśnie na podróże. Według naszych ostatnich badań 61 proc. osób wybiera hotele czterogwiazdkowe, a 22 proc. obiekty o jeszcze wyższym standardzie - dodaje.
Biura podróży w tym roku liczą na dalszy wzrost przychodów.
- Należy przypuszczać, że warty 3,5 mld zł segment zagranicznej turystyki wyjazdowej w ciągu najbliższych kilku lat będzie zwiększał się najwyżej o kilkanaście procent rocznie, a nie - jak w ostatnich latach - o ponad 40 proc. - mówi Jacek Dąbrowski z Triady. - Jeśli tak, to mamy nadzieję, że nasze przychody nadal będą rosły szybciej niż rynek. W 2008 r. zwiększyły się o 60 proc. do ponad 500 mln zł - dodaje Jacek Dąbrowski.
Liczą na to również inne biura podróży.
- W 2008 r. odnotowaliśmy 24-proc. wzrost sprzedaży w porównaniu z 2007 r. W tym roku liczymy na podobny wzrost - informuje Magdalena Plutecka-Dydoń.
Touroperatorzy spodziewają się wyższej sprzedaży mimo prognozowanego z powodu kryzysu gospodarczego spadku popytu na zagraniczne wyjazdy. Jak to możliwe? Odpowiedzią jest wzrost cen imprez turystycznych. Średnio zdrożały one o 10-20 procent. Ale są też takie, za które w tym roku musimy zapłacić więcej nawet o 50 proc. i więcej. Przykładem może być wycieczki TUI na Peloponez czy Scan Holiday na Kos. Za podwyżki, zdaniem biur, odpowiedzialne są wzrosty kursów walut. Jednak nie do końca. Wywołują je sami touroperatorzy. Jak dowiedziała się Gazeta Prawna, niemieckie TUI zapowiedziało okrojenie oferty na mniej popularnych kierunkach, a wzrost cen na najbardziej popularnych. Z przeprowadzonej przez biuro ankiety wynika bowiem, że wczasy są ostatnią rzeczą, z jakiej zrezygnują klienci w sytuacji kryzysowej. Można przypuszczać, że na weryfikację oferty rozbudowanej w czasach rynkowego boomu zdecydują się też inne biura. Jeśli tak się stanie, mniej atrakcyjne, również cenowo, będą oferty last minute.
Zdrożały też hotele.
- Na fali taniego dolara sieci podniosły ceny. A wiadomo, po podwyżce trudno jest zdecydować się na obniżkę - zauważa Jacek Dąbrowski.
Można jednak oczekiwać, że sieci hotelowe, po tym jak odczują mniejszy popyt na swoje usługi, zdecydują się wreszcie na spadek cen, co przełoży się na obniżki imprez turystycznych.
PROGNOZY DLA TURYSTYKI
• przez najbliższe 5-6 lat rynek będzie rósł wolniej niż dotychczas, w tempie najwyżej 15-18 proc. rocznie,
• wysoki standard rezerwowanych wycieczek powinien zostać zachowany. To oznacza dominację opcji all inclusive i hoteli trzy- i czterogwiazdkowych,
• na skutek spadku popytu biura podróży zaczną weryfikować swój program. Jego ograniczenie spowoduje, że oferta last minute stanie się trudniej dostępna i już mniej atrakcyjna cenowo,
• możliwy jest spadek cen wycieczek zagranicznych, które zdrożały po tym, jak hotele podniosły ceny z powodu słabnących kursów walut. Podobnego kroku oczekuje się od przewoźników lotniczych, gdyż ceny paliw znacznie poszły w dół.