IPN chce w 2018 r. podwyżki o 100 mln zł. Z kolei budżet generalnego inspektora ochrony danych osobowych miałby wzrosnąć o 135 proc.
/>
Urzędy naczelnych organów władzy, kontroli i ochrony prawa i sądownictwa przy ul. Świętokrzyskiej nazywane są świętymi krowami. To m.in. Sąd Najwyższy, IPN, NIK, ale także kancelarie Sejmu czy Senatu, które nie muszą się liczyć ze zdaniem Ministerstwa Finansów i same ustalają sobie limity wydatków. Fiskus tylko je odnotowuje i automatycznie wpisuje do projektu ustawy budżetowej. Zmienić je mogą jedynie parlamentarzyści podczas prac nad ustawą budżetową. Historia pokazuje, że chętnie korzystają z tego prawa.
Za niepodległość i...
Z uzasadnienia do projektu ustawy budżetowej na 2018 r., do którego dotarł DGP, wynika, że w przyszłym roku instytucje te chciałyby zwiększyć wydatki o 7,4 proc., czyli 720 mln zł.
Najwięcej chce generalny inspektor ochrony danych osobowych – zakłada, że jego budżet powinien urosnąć aż o 135 proc. Drugie miejsce zajął IPN z prognozą powiększenia limitu wydatków o przeszło jedną trzecią. Pierwszą trójkę zamyka głowa państwa – kancelaria Andrzeja Dudy wnioskuje o zwiększenie wydatków na przyszły rok o jedną czwartą.
Z kwoty 10,5 mld zł, o jaką w sumie wnioskują święte krowy, 9,95 mld zł chcą przeznaczyć na wydatki bieżące. Ponad 0,5 mld zł ma trafić na inwestycje (o jedną czwartą więcej niż w tym roku).
Jak tłumaczą te apetyty sami zainteresowani? Rekordzista mówi, że to skutek nowych zadań wynikający m.in. z unijnych regulacji dotyczących danych osobowych. – W praktyce oznacza to wzrost zatrudnienia o 100 etatów – argumentuje rzecznik urzędu Agnieszka Świątek-Druś. I dodaje, że wiązało się to będzie nie tylko z większymi wydatkami na pensje, ale także czynsz, energię elektryczną, zakupy materiałów biurowych itp.
Drugi najwyższy procentowo (37 proc.) wzrost, ale kwotowo pierwszy, dotyczy Instytutu Pamięci Narodowej, który nie odpowiedział na nasze pytania, na co chce wydać dodatkowe 108 mln zł.
Minister Krzysztof Łapiński z Kancelarii Prezydenta, której budżet ma urosnąć o ponad 40 mln zł (tj. 25 proc.), wyjaśnia: – Czekają nas dwa wydarzenia okolicznościowe: obchody 100-lecia niepodległości i akcja promująca referendum konsultacyjne w sprawie konstytucji...
...na remonty
Inne instytucje tłumaczą rosnące wydatki inwestycjami. Biuro prasowe Kancelarii Sejmu argumentuje, że musi kontynuować budowę gmachu komisji sejmowych oraz rozbudować budynek przy ul. Ludnej 4A. Do tego dochodzą wydatki bieżące. – Między innymi organizacja sesji plenarnej Zgromadzenia Parlamentarnego NATO i obchody 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę – czytamy w piśmie przesłanym DGP.
Z kolei rzecznik praw obywatelskich chce modernizować swoją siedzibę przy ulicy Długiej w Warszawie. – Należy pamiętać, że w 2016 r. budżet RPO został zmniejszony do poziomu z roku 2011. Natomiast budżet 2017 r. jest niższy niż przyznany w 2012 r. Nie pozwala to w pełni realizować wszystkich nałożonych na RPO zadań – uważa Anna Kabulska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Z projektu budżetu państwa na 2018 r. wynika, że są instytucje, takie jak Krajowe Biuro Wyborcze czy KRRiT, które chcą mniej pieniędzy.
Jesienne strzyżenie
Czy wszyscy mogą liczyć na to, że posłowie spojrzą przychylnym okiem na ich budżety? Historia pokazuje, że nie. Powody są dwa. Po pierwsze, przeświadczenie w Sejmie, że instytucje planują budżety na zapas, wiedząc, że i tak zostaną przycięte. Drugi powód to pobudki polityczne. W zeszłym roku posłowie PiS obcięli budżet Trybunału Konstytucyjnego, z którym byli w sporze (jego nowa prezes wnioskuje o wydatki wyższe tylko o 0,5 proc.). Z kolei w czasach rządów SLD regularną ofiarą budżetowych cięć był IPN.
W minionym roku posłowie obcięli w sumie budżet świętych krów o ok. 120 mln zł. Ile będzie chciał zaoszczędzić na nich PiS w tym roku, przekonamy się jesienią.
Kwota wolna od podatku
Zgodnie z zapowiedziami z ubiegłego roku Ministerstwo Finansów wpisało do projektu budżetu na przyszły rok kolejną podwyżkę kwoty wolnej w PIT. Zgodnie z propozycją fiskusa ma ona wzrosnąć do 8 tys. zł. To oznacza, że osoby zarabiające rocznie taką właśnie sumę lub mniejszą nie zapłacą podatku dochodowego. Zgodnie z przyjętymi w ubiegłym roku zasadami między 6,6 a 11 tys. zł kwota wolna stopniowo się zmniejsza. Zaś dla dochodów 11–85,5 tys. zł rocznie wynosi tyle co we wcześniejszych latach, czyli 3091 zł. Dla osób zarabiających powyżej 85,5 tys. zł z kolei stopniowo maleje, a powyżej 127 tys. znika. Razem z podniesieniem kwoty wolnej do 8 tys. wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział również, że wzrośnie próg 11 tys. zł. Z wyliczeń fiskusa wynika, że każde podwyższenie go o 1 tys. zł (sprawia, że obejmuje coraz większe grupy osób) kosztuje budżet 300–400 mln zł. Według wicepremiera próg ten może wzrosnąć do 13–14 tys. zł, co oznacza istotny koszt dla budżetu.