Mniej pijemy w kraju, mniej sprzedajemy na eksport. Ale browary i tak wychodzą na swoje
Polski rynek z pianką / Dziennik Gazeta Prawna
Czerwiec przyniósł dalszy, tym razem 5-procentowy spadek produkcji piwa. W efekcie całe pierwsze półrocze zakończyło się na minusie. Polskie browary, jak wynika z danych GUS, wyprodukowały łącznie 20,2 mln hl złocistego trunku. To o prawie 900 tys. hl mniej niż przed rokiem.
Branża nie ma złudzeń, w drugiej połowie roku nie uda się odrobić strat. Tym samym tegoroczna produkcja ledwo przekroczy 40 mln hl, co oznacza, że po raz pierwszy od siedmiu lat zanotuje spadek. Ale nie osłabi to pozycji Polski w Europie, jeśli chodzi o skalę produkcji. Nadal będziemy zajmować trzecie miejsce, po Niemczech, w których wytwarza się ok. 95 mln hl piwa rocznie, i Wielkiej Brytanii – 42 mln hl. Z tą jednak różnicą, że oddalimy się od wicelidera, któremu z roku na rok coraz mocniej deptaliśmy po piętach.
Pijemy mniej...
Niższa produkcja jest efektem przede wszystkim mniejszej konsumpcji w kraju. Ta według szacunków ekspertów może w tym roku wynieść 98 l na osobę. W ubiegłym roku było to 98,8 l.
– Wpływa na nią negatywnie chimeryczna pogoda, która nie sprzyja spotkaniom np. w piwnych ogródkach lub na imprezach grillowych – komentuje Beata Ptaszyńska-Jedynak z Carlsberg Polska.
Zdaniem Magdaleny Brzezińskiej, kierownika działu korporacyjnego w Grupie Żywiec, zimny maj i bardzo deszczowy lipiec to niejedyne powody, dla których piwo gorzej się sprzedaje. Innym jest brak wydarzeń sportowych, takich jak Euro 2016, które w ubiegłym roku było okazją do kibicowania przy piwie.
Wreszcie, jak dodaje, nie bez znaczenia jest pierwsza od 2012 r. podwyżka cen na rynku. Obecnie za 0,5 l butelkę jasnego, pełnego piwa trzeba zapłacić średnio 2,81 zł. W ubiegłym roku było to 2,76 zł.
...ale nie cydru
Choć browary tego oficjalnie nie przyznają, rośnie im też nowy konkurent, który coraz lepiej radzi sobie na rynku. Mowa o producentach cydru. Na tegorocznych imprezach masowych dało się wyraźnie zauważyć jego rosnącą popularność kosztem piwa. W czasie upałów po orzeźwiający i mniej procentowy jabłkowy napój chętnie sięgały nie tylko kobiety, lecz i mężczyźni. Z pewnością nie bez znaczenia był zabieg marketingowy, na jaki zdecydowali się wytwórcy trunku. Często można go kupić o 30 proc. taniej niż piwo.
W ostatnich latach spożycie cydru w Polsce rosło w tempie dwucyfrowym. Jeszcze w 2013 r. sięgało 2 mln l rocznie. W roku ubiegłym było to już ok. 15 mln l.
Rynek jest już nasycony
Popyt na piwo z Polski jest mniejszy nie tylko w kraju, lecz i za granicą. Jak wynika z danych GUS, od stycznia do maja browary wyeksportowały złocistego trunku za 230,6 mln zł. Dla porównania przed rokiem wartość sprzedaży zagranicznej sięgnęła 282,6 mln zł. Zdaniem ekspertów powód jest ten sam, co w Polsce – nasycenie rynków. Na eksport idzie niecałe 8 proc. polskiej produkcji.
Mniejsza konsumpcja nie odbija się negatywnie na zyskach producentów. Podwyżka cen spowodowała, że wzrosły też marże. Grupa Żywiec przyznaje, że jej sprzedaż zmalała o 3,4 proc. Mimo to wypracowała zysk netto na poziomie 134,82 mln zł w porównaniu z 130 mln zł rok wcześniej. – Oczekujemy, że dynamika wartościowa 2017 r. może przewyższyć wolumenową. A takiej sytuacji w tej kategorii nie było od paru lat – podkreśla Beata Ptaszyńska-Jedynak.
Browary przyznają jednak, że wyniki sektora byłyby gorsze, gdyby nie zabiegi, które stosują. Postawiły m.in. na naturalnie warzone, niepasteryzowane i niefiltrowane piwo. Inwestują też mocniej w produkcję piwa bezalkoholowego, które zyskuje coraz więcej zwolenników. W ubiegłym roku jego sprzedaż wyniosła 602 tys. hl. Oznacza to podwojenie w ciągu ostatnich pięciu lat.