"Nasza gospodarka jest dość odporna na nasze wielkie spory. To jest bardzo cenna cecha naszego państwa, naszej demokracji, że mimo iż prowadzimy chyba dość zasadnicze spory, które nas bardzo głęboko dzielą, widzimy podziały o charakterze zasadnicznym, nie przebieramy w słowach, natomiast nie ma to żadnego znaczenia gospodarczego" - uważa prof. Modzelewski.
Według eksperta nauczyliśmy się żyć w demokracji, co długo trwało. "Życie publiczne jest bardzo absorbujące dla polityków. Gospodarka polska nauczyła się trzymać daleko od polityki. Nauczyliśmy się życ obok wielkich problemów i wielkich sporów. To jest wyraz normalności i co najważniejsze - wyraz pewnego optymizmu" - powiedział.
"Kiedy zaczynamy wielkie spory polityczne? Wtedy, kiedy nie uważamy, że problemy gospodarcze są najważniejsze" - przekonuje prof. Modzelewski. Jego zdaniem "kiedy gospodarka woła, by politycy się nią zajęli, zajmują się gospodarką", a nie problemami ustrojowo-instytucjonalnymi.
Jak podkreśla ekspert, debata o zmianie ustroju właśnie się odbywa. "Ten fakt już jest obecny, nie uciekniemy od tego (...). Gospodarka w ogóle nie zauważa tego problemu m.in. dlatego, że też oczekuje zmian w wymiarze sprawiedliwości" - ocenił Modzelewski.
Jak zwrócił uwagę, "do tej pory wszyscy się zgadzali, nawet opozycja mówiła, że jednej z największych reform wymaga - ze względów gospodarczych - polski wymiar sprawiedliwości".
Prof. Modzelewski powiedział, że chodzi o to, by sąd nie był uznawany za "nieobliczalne miejsce". "Jeżeli ten sam przepis będzie obowiązywał w życiu codziennym obywatela (...) i ten sam przepis znajdzie ochronę w sądzie, to znaczy, że jest to dobra prognoza" - ocenił.
Jak wskazywał, przedsiębiorcy obawiają się powolności sądów, niekończących się procedur i "nieobliczalność efektów".